Kiedy w środę nad ranem głos z megafonu ogłaszał mieszkańcom tarnobrzeskich osiedli, że mają kwadrans na opuszczenie swoich domów, Ewa z Sielca złapała pod pachę swoją ukochaną kotkę Norkę. Sławek z Wielowsi wziął laptopa. I wyszli zamykając za sobą drzwi. Żadne z nich nie miało pojęcia, czy będzie jeszcze do czego wracać.
Woda przyszła nagle. Nad ranem. Nie było czasu na szukanie kosztowności i zastanawianie się, co jeszcze może się przydać.
- To moja pierwsza powódź w życiu, więc zupełnie nie miałem pojęcia, jak się zachować. Nie spanikowałem. Wziąłem laptopa i czekam, że już niedługo wrócę - mówi spokojnie Sławek z Wielowsi, tarnobrzeskiego osiedla położonego przy zatopionej drodze Tarnobrzeg - Sandomierz. Na razie, razem z rodziną zamieszkał w internacie dawnej "budowlanki" w Tarnobrzegu. Jest pogodny, jakby jeszcze do niego nie docierało wszystko to, co dzieje się wokół.
Aniela Brzęczka, mieszkanka Wielowsi zabrała z domu lekarstwa i ręczniki. Przyjechała do internatu razem z mężem. Jest bardzo przygnębiona:
- W domu zostały kury i kaczki. Czy to wszystko przeżyje? - zastanawia się. I pozwala się prowadzić z jednego pokoju do drugiego. W końcu siada na internatowym tapczaniku: zmęczona, smutna.
Całą noc z wtorku na środę Kulowie z Wielowsi nie zmrużyli oka. Nie widzieli, czy pakować rzeczy, czy liczyć na cud. Bo może woda nie dojdzie? Może tylko tak starszą, a wszystko przejdzie obok?
Nie przeszło. Dlatego przyjechali do Tarnobrzega, by schronić się w internacie. Zamieszkali w jednym pokoju z Anielą i Janem Brzęczkami. Dobytek schowali na strychu. Ze sobą nie zabrali prawie nic. Mają nadzieję, że jak wrócą, to jeszcze coś zastaną.
- Zapamiętam ten moment do końca swojego życia - opowiada pani Teresa z Wielowsi. - Kiedy byliśmy już na pontonie nagle zaczął tonąć. Cudem wyszliśmy z tej opresji cało.
Mam tylko dokumenty
Mieczysław Chojnacki pracował nad ochroną wału w Koćmierzowie. Około godz. 4 nad ranem wrócił do domu, aby odpocząć.
- Nagle obudziły mnie krzyki, że woda przerwała wał - opowiada Chojnacki. - Nie wziąłem z domu nic. Mam tylko dokumenty, żadnych ciuchów, ani kosmetyków. Nie wiem, czy mamy po co wracać.
Zofia Chojnacka została ewakuowana ze swojego domu w Koćmierzowie. - Żyć się odechciewa - mówi.
- To horror, cały dorobek naszego życia popłynął. Pod wodą zginął cały dobytek: koń, krowy, świnie, kury...
Ludzie mają żal do losu, ale nie tylko. - Odnoszę wrażenie, że nikt nie panuje nad tym, co się dzieje - narzeka Chojnacki. - A jak sami mogliśmy sobie dać radę z wodą. No jak!
Mieszkańcy Koćmierzowa i Wielowsi uknuli nawet spiskową teorię, że wały specjalnie nie były zabezpieczane na tym odcinku, aby wyhamować falę kulminacyjną która zagrażała Hucie Szkła w Sandomierzu.
Ewakuowani dwa razy
Miejski Zespół Zarządzania Kryzysowego dzięki wsparciu setek wolontariuszy oraz harcerzy przygotował miejsca noclegowe w Hotelu Nadwiślańskim oraz internacie Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3. Na powodzian czekało jedzenie, a także odzież, którą spontanicznie zaczęli gromadzić wolontariusze działający przy sztabie kryzysowym.
Gorzej wygląda sytuacja mieszkańców ewakuowanych z Trześni, Sokolnik oraz Furman. W czwartkowe południe byli pośpiesznie przewożeni do szkół w pobliskich Gorzycach. Po kilku godzinach okazało się, że i ta miejscowość jest zagrożona przez wodę z Trześniówki.
- Natychmiast podjęliśmy decyzję o ewakuacji wszystkich mieszkańców gminy Gorzyce - mówi Tadeusz Blacha, odpowiedzialny za zarządzanie kryzysowe w powiecie tarnobrzeskim. - Powodzianie z Sokolnik oraz Trześni trafią do Stalowej Woli oraz Grębowa.
Koordynatorzy obu punktów w Tarnobrzegu, gdzie mieszkają powodzianie, zwracają się do mieszkańców miasta z prośbą o wsparcie.
- Sytuacja może się zmienić w każdej chwili, dlatego cały czas liczymy na dary w postaci żywności, odzieży, a także koców - mówi Mariusz Bezdzietny, który zawiaduje punktem noclegowym w Hotelu Nadwiślańskim. - Zbiórkę darów prowadzi już Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie oraz Tarnobrzeski Bank Żywności.
O podobne wsparcie apeluje Robert Chmiel, dyrektor Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Tarnobrzegu.
- Mamy przygotowanych sto miejsc noclegowych i jak na razie dajemy sobie radę, ale już wkrótce może zabraknąć nam na przykład środków chemicznych.
Zostali w swoich domach
Wielu mieszkańców zalanych terenów postanowiło zostać w swoich domach w obawie przed szabrownikami. Na bieżąco służby ratownicze dowożą do takich domów żywność oraz wodę pitną.
- Woda dostaje się do domu oknami - opowiada Maria Barwińska, mieszkająca przy ulicy Warszawskiej na osiedlu Wielowieś. - Zostałam tu sama z sąsiadami, ale co mam zrobić. Nie mogłam tego zostawić.
To jest wszystko, czego się dorobiłam przez całe życie.
Ile ludzi opuściło domy? Tego na razie nikt nie jest w stanie oszacować. W Tarnobrzegu zalane osiedla zamieszkuje 5 tysięcy osób, a całą gminę Gorzyce 12 tysięcy osób.
***
Każdy przeżywa klęskę po swojemu. Jednym żal zaciska gardło. Zamykają się w sobie i liczą godziny tego przymusowego wygania. Inni się kłócą ze złym losem i pytają: dlaczego to nas dotknęło? Przecież dopiero wyremontowali dom, położyli nową podłogę. I mieli właśnie ubezpieczyć. Może nawet w przyszłym miesiącu, bo ciągle brakowało na składkę, bo dom był taki drogi, tyle oszczędności pochłonął...
Na razie muszą się zadowolić dachem nad głową, który znaleźli w internacie, w szkole, u dobrych ludzi. Tam odliczają godziny do powrotu.
SPRAWDŹ! Filmy z zalanych miejscowości Podkarpacia
**SPRAWDŹ!
Powódź na Podkarpaciu: najnowsze informacje, zdjęcia, filmy**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Orman pokazała córkę na imprezie. Kilka godzin wcześniej rozegrała się tragedia
- Żegnał Romusia, współtworzył "Plebanię". Zmarł ksiądz Bartmiński. Długo cierpiał
- Rutkowski zabrała dzieci i wyleciała z Polski. Tak wygląda krótko przed drugim ślubem
- Rosiewicz trafił do szpitala. Przeszedł wielogodzinną operację [TYLKO U NAS]