Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat rodziny w Manasterzu. Zebrano 40 tysięcy złotych, ale nowego domu wciąż nie ma [ZDJĘCIA, WIDEO]

Urszula Sobol
Urszula Sobol
75-letnia mieszkanka Manasterza i jej syn żyją w tragicznych warunkach. Ubiegłoroczna powódź zniszczyła im dom
75-letnia mieszkanka Manasterza i jej syn żyją w tragicznych warunkach. Ubiegłoroczna powódź zniszczyła im dom Paweł Dubiel
75-letnia mieszkanka Manasterza i jej syn żyją w tragicznych warunkach. Ubiegłoroczna powódź zniszczyła im dom, cały dobytek. Potrzebują wszystkiego, a przede wszystkim nowego domu. I pojawiła się nadzieja! Ludzie zbierali pieniądze, miał być nowy dom. Dziś pani Maria szlocha i pyta: Gdzie te pieniądze? Gdzie ten dom?

W Manasterzu, w małym zrujnowanym domku, nad dwiema rzeczkami pod lasem, mieszkają Jaroszowie. Dwuosobowa rodzina: 75-letnia niedołężna, schorowana kobieta i jej 53-letni niepełnosprawny syn Zbigniew gnieżdżą się w niewielkim pomieszczeniu, który ogrzewa rozwalający się stary piec. Na kilku metrach kwadratowych kuchnia, sypialnia. Nie ma w domu bieżącej wody, wanny, pralki, umywalki i toalety. Wszystkie potrzeby fizjologiczne muszą załatwiać na zewnątrz w drewnianym wychodku. Kąpiel Jaroszowie biorą w dużej misce.

W domu wszystko jest w opłakanym stanie. Przez dziurawy pokryty eternitem dach przecieka woda. Gliniane klepisko pokryte jest dużymi płytami. Na tej prowizorycznej podłodze, na przykręconych drewnianych nogach, stoją skromne łóżka, stół, krzesła i meblościanka. Wprawdzie jest lodówka, ale instalacja elektryczna pozostawia dużo do życzenia.

Woda zabrała chęć do życia

Już przed powodzią u Jaroszów dobrze nie było. Z jednej renciny trudno utrzymać dom, siebie, syna i wykupić mnóstwo lekarstw. Pani Maria poważnie choruje.

- Zawsze żyliśmy bardzo skromnie. Nigdy nie narzekaliśmy, bo co nam to da. Może inni mają gorzej - opowiada ze łzami w oczach Maria Jarosz. - Ale mieliśmy kawałeczek swojego miejsca, gdzie mogliśmy spokojnie żyć.

Niestety, powódź, która przeszła 26 czerwca 2020 roku przez Manasterz, zabrała rodzinie Jaroszów nawet ten niewielki dorobek życia.

- Woda zniszczyła nam meble, sofę, fotele, pościel, firanki, garnki, ubrania i buty - zalewa się łzami pani Maria. - Sąsiedzi krzyczeli do mnie i syna, abyśmy uciekali. Zdążyłam chwycić tylko dokumenty i lekarstwa. Woda zabrała mi dosłownie wszystko. Nie tylko to, co mieliśmy w domu, ale zabrała mi chęć do życia.

Pani Maria podkreśla, że te ciężkie chwile przeżyła dzięki pomocy sąsiadów.

- Wyciągnęli mnie dosłownie z mułu. Zabrali mnie, abym nie widziała nawet, co dzieje się z naszym domem. Dobrzy ludzie pozwolili się umyć, dali czyste ubrania, buty i nakarmili mnie - szlocha kobieta. - To było okropne, gdy patrzyłam z okna sąsiadów na nasz zalany dom. Serce pękało mi na kawałki, przecież oprócz tego domu nie mam już nic. Błagałam sąsiadów, aby zaprowadzili mnie do niego. Nie chcieli tego zrobić. Dziś wiem, że było to dla mojego dobra. Schorowane serce mogło nie wytrzymać.

W końcu pani Jarosz wróciła do swojego domu. Wszędzie był muł i kawałki gałęzi.

- Wróciłam i nie mogłam przestać płakać. My nie mieliśmy już naprawdę nic - szepcze pani Maria. - Ludzie chcieli mnie wziąć do siebie do domu, ale ja nie zgodziłam się. Chciałam być u siebie. Kładłam się do mokrego łóżka. Syn spał na strychu. Ja nie dałabym rady wyjść po drabinie, dlatego musiałam zostać na dole.

Spanie na mokrym łóżku odbiło się na zdrowiu pani Marii.

- Pewnego razu obudziłam się i nie mogłam wstać. Bardzo bolały mnie plecy - opowiada. - W domu też bardzo długo było czuć muł i wilgoć. Od tamtego czasu podupadłam bardzo na zdrowiu.

Pomoc z różnych stron

Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Jaworniku Polskim zapewnia, że w różnych formach pomagał pani Marii i jej synowi.

- Pani Maria otrzymała od nas 6 tys zł. Na bieżąco pracownicy ośrodka dowozili posiłki, ubrania, pościel, środki czystości, wodę i potrzebny sprzęt domowy - mówi Beata Bielańska, dyrektor GOPS w Jaworniku Polskim. - W związku ze złym stanem technicznym budynku rodzina otrzymała również propozycję mieszkania zastępczego. Jednak pani Maria odmówiła.

GOPS otrzymał od wojewody środki finansowe na pokrycie kosztów remontu, wsparcie umożliwiające całkowite wyremontowanie domu.

- Pomimo wielokrotnych próśb pracowników ośrodka, radnych, wójta, a nawet księdza miejscowej parafii, pani Maria odmówiła przyjęcia pomocy twierdząc, że organizowana jest internetowa zbiórka pieniędzy na budowę nowego domu i obawia się, że przyjęcie pieniędzy od GOPS zniechęci darczyńców do wpłacania datków - dodaje dyrektor GOPS. - Musieliśmy zwrócić dotacje przeznaczoną dla pani Marii. W chwili obecnej pani Maria nadal otrzymuje od nas wsparcie w postaci paczek żywnościowych.

Rodzinie Jaroszów pomagali też sąsiedzi.

- Dostałam dużo dobrego od sąsiadów i od obcych ludzi - podkreśla pani Maria.

75-letnia mieszkanka Manasterza i jej syn żyją w tragicznych warunkach. Ubiegłoroczna powódź zniszczyła im dom

Dramat rodziny w Manasterzu. Zebrano 40 tysięcy złotych, ale...

Zrzutka na nowy dom

W pomoc Marii Jarosz zaangażowało się dużo osób, sąsiedzi, bliscy, dalsi. Dorota Zapałowska z miejscowości Zagórze zorganizowała zbiórkę pieniędzy na portalu Zrzutka.pl „Daj szansę na nowy dom”. Na apel odpowiedziało mnóstwo osób. Zebrano 40 300 zł.

Ale póki co tych pieniędzy pani Maria nie zobaczyła.

- Brakuje mi już łez, do czego ta kobieta mnie doprowadziła. Zapewniała mnie „ciociu, ciociu” (bo u nas tak się mówi), my ci pomożemy, zorganizujemy zbiórkę i wybudujemy dla was mały domek. Będziesz mogła spokojnie żyć - opowiada pani Maria. - Liczyłam na ten domek. Odmówiłam innej pomocy, bo pani Dorota obiecała mi pomoc, że pozbiera dla nas pieniądze i pomoże nam. Mówiła mi, że nie będę musiała siedzieć już w tych smrodach. Opowiadała, że ma gościa, który wszystko załatwi i pomoże. Ja już naprawdę nie mam siły z tym wszystkim - rozpacza pani Maria.

I dodaje, że pani Dorota odwiedzała ją wspólnie z panem Mateuszem.

- Byli po kilka razy w tygodniu i obiecywali, że już za dwa, trzy tygodnie zaczynają budowę - wspomina. - Ja naprawdę czekam na ten dom. Niedaleko mam niewielką działkę, którą razem z sąsiadami przygotowaliśmy pod budowę domu. Wszystko zostało zrobione, a domu nadal nie ma.

Organizatorka zbiórki: Jeśli ktoś mi pomoże, doprowadzę sprawę do końca

Skontaktowaliśmy się z Dorotą Zapałowską, organizatorką zbiórki, która potwierdza, że to właśnie ona zorganizowała akcję pomocy dla pani Marii.

- Jednak zostałam z tym wszystkim całkowicie sama - ubolewa. - Angażując się rok temu w pomoc powodzianiom, za namową jednego z przedsiębiorców, który we własnych kosztach obiecał wybudować fundamenty domu, chciałam naprawdę pomóc tej rodzinie. Zresztą nadal chcę doprowadzić sprawę do końca. Niestety, w ostatnich miesiącach nie mogłam w 200 procentach zaangażować się w to wszystko. Nie pozwoliły mi na to sprawy osobiste.

I dodaje, że mają zgodę na budowę, a dzięki zbiórce zgromadzili 40 300 zł.

- Dodatkowo mam też dużo rzeczy do wyposażenia domu, m.in. nową kuchenkę, meble i część sprzętu do łazienki - wylicza Zapałowska. I zaznacza, że w tamtym roku chętnych do pomocy było znacznie więcej. - Zmobilizowałam do wpłat, kogo tylko mogłam. Jeśli teraz ktoś mi pomoże, to doprowadzę tę sprawę do końca - obiecuje.

Zadzwoniliśmy do osoby, która miała postawić fundamenty domu. Otrzymaliśmy odpowiedź, że w tym momencie nie ma takiej możliwości.

- Dla mnie również ważne jest, aby ta sprawa wreszcie miała finał. Na chwilę obecną mogę dać tylko swoje ręce do pomocy i chłopaków z firmy - mówi pan Mateusz. - Jednak tutaj potrzeba znacznie więcej ludzi.

Zbiórka pieniędzy na nowy dom dla Jaroszów została zakończona 8 listopada. Natomiast jeszcze 26 września na portalu pojawił się wpis: „Kochani, chcemy się wam pochwalić dobrą wiadomością. Otóż w końcu dom zamówiony. Wykonawcą będzie firma GOLBALUX z Wiązownicy, której właścicielem jest senator Mieczysław Golba. A już niedługo, myślę, że będziemy się mogli pochwalić pierwszym etapem budowy. Prosimy o dalsze wpłaty. To jeszcze nie koniec potrzeb. Brakuje jeszcze trochę grosza”.

Skontaktowaliśmy się z Mieczysławem Golbą, który potwierdził, że za zebrane podczas zrzutki pieniądze jego firma postawi rodzinie dom. Potrzebne są tylko fundamenty.

Możemy pomóc

Czego jeszcze potrzebują Jaroszowie? Obecnie: butów (damski rozmiar 39 i męski rozmiar 42), środków czystości i kuchenki mikrofalowej.

Do sprawy wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomorskie Targi Mieszkaniowe "Dom Mieszkanie Wnętrze" w Gdyni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24