Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat starszego małżeństwa z Bączala Dolnego. Ich dom spłonął. Uciekli w tym, co mieli na sobie

Grzegorz Michalski
Józef i Alicja Labutowie z Bączala Dolnego do dzisiaj nie mogą uwierzyć w to, co ich spotkało. - Mieszkaliśmy w tym domu 50 lat. Myśleliśmy, że spędzimy w nim spokojną starość - mówią.
Józef i Alicja Labutowie z Bączala Dolnego do dzisiaj nie mogą uwierzyć w to, co ich spotkało. - Mieszkaliśmy w tym domu 50 lat. Myśleliśmy, że spędzimy w nim spokojną starość - mówią. Grzegorz Michalski
Józef i Alicja Labutowie z Bączala Dolnego do dzisiaj nie mogą uwierzyć w to, co ich spotkało. - Mieszkaliśmy w tym domu 50 lat. Myśleliśmy, że spędzimy w nim spokojną starość - mówią.

Pożar strawił dom Labutów z Bączala Dolnego dzień przed mikołajkami.

- Mieszkaliśmy w tym domu 50 lat. Z mężem dbaliśmy o niego, liczyliśmy, że spędzimy tutaj ostatnie lata naszego życia - już po chwili rozmowy urywa pani Alicja.

Kiedy wybuchł pożar, 72-letnia kobieta była w takim szoku, że gdyby nie pomoc o rok starszego męża Józefa, mogłaby zginąć w płomieniach.

- Siedziałam i nie wiedziałam, co się dzieje - wspomina. Gdy zobaczyli płomienie, na uratowanie dobytku było już za późno.

W kuchni czekały prezenty dla prawnuczki

Pan Józef próbował wziąć najpotrzebniejsze rzeczy, ale ogień rozprzestrzeniał się tak szybko, że najważniejsze było ratowanie życia.

- Pożar wybuchł w kuchni. To był moment. Jak zobaczyliśmy płomienie, to zajęta była większa część kuchni - wyłuskuje z pamięci dramatyczne chwile pan Józef.

Starsze małżeństwo z wielkim rozżaleniem wspomina to dramatyczne popołudnie.

- To było dzień przed św. Mikołajem. W kuchni na stole miałam naszykowane prezenty dla prawnuczki. Myślałam, że uda się po nie wrócić. Na jakiekolwiek ratunek było jednak za późno - urywa Alicja Labut.

Nie chciałam, żeby został sam

Zanim 72-latka została wyciągnięta z domu przez męża, ogień oparzył jej obie nogi. Na miejscu zdarzenia szybko pojawił się zespół ratownictwa medycznego. Trafiła do szpitala. Lekarz zdecydował o pozostawieniu rannej na oddziale.

- Odmówiłam. Dobrze wiedziałam, jak ciężko będzie mężowi. Nie chciałam, aby został z sam - nie ukrywa pani Alicja.

PRZECZYTAJ TEŻ: Oluś z Krościenka Wyżnego ciężko choruje. Pomóc mu może kosztowna operacja w Stanach Zjednoczonych

Rany na nogach powoli się goją. Jeszcze przez kilka dni pani Alicja nie będzie mogła chodzić. Opatrunki zmieniają pielęgniarki z gminnego ośrodka zdrowia. Pomaga też ratownik medyczny z rodziny.

- Nie zostaliśmy sami - podkreślają Alicja i Józef.

Naprzeciw domu, który spłonął, mieszka ich syn z rodziną. To właśnie tu znaleźli schronienie i opiekę.

- Córka chciała nas wziąć do Lisowa, ale tutaj jesteśmy bliżej. Możemy iść do obory, nakarmić kury czy króliki. Tyle nam zostało z całego dobytku - mówi wyraźnie przejęty pan Józef.

Trudno powstrzymać mu łzy. Dom, w który włożyli całe serce, w parę minut obrócił się w ruinę.

Maszyna do szycia od wnuczki

Rodzinie z Bączala Dolnego płonęły nie tylko wszystkie ubrania i pamiątki, ale też wyposażenie domu. Pożar strawił lodówkę, zamrażalkę, dwa telewizory. Jeśli czegoś nie zabrały płomienie, to pod wpływem temperatury stopiło się lub przeszło dymem.

- Może niecały miesiąc przed pożarem wnuczka zamówiła mi w internecie maszynę do szycia. Tak się nią cieszyłam... - mówi 72-latka.

Oboje z mężem przyznają, że chociaż stracili wszystko, to nie spodziewali się pomocy, jaką otrzymali.

- Był u nas wójt, proboszcz, ludzie pytają, czego nam potrzeba. Wiemy też o zbiórce w internecie. - Wszystkim z całego serca dziękujemy - przyznają zgodnie Labutowie.

Pani Alicja jest po dwóch zawałach. Po pierwszym małżonkowie zdecydowali: koniec pracy w gospodarstwie. Sprzedali krowę, zostały jedynie kury i króliki. Po jednym z zawałów lekarze musieli przeprowadzić u pani Alicji zabieg udrożnienia żył. W najbliższych miesiącach ma też przejść operację na biodra.

- Nie jestem najlepszego zdrowia, a teraz doszło jeszcze poparzenie nóg. Żebym chociaż mogła chodzić, to zawsze bym coś zrobiła - mówi pani Alicja.

Razem z mężem mają nadzieję, że w przyszłym roku uda się odbudować zniszczony dom.

- Nie chcemy żadnych luksusów. Wystarczą nam kuchnia, łazienka i pokój. Chcemy te ostatnie lata życia spędzić u siebie - zamyśla się pan Józef.

Dzięki nieocenionej pomocy najbliższej rodziny przed zniszczonym domem stanął kontener. W wolnej chwili plac zostanie uporządkowany. Trzeba będzie rozebrać spalone krokwie.

- Jeszcze nie sprawdzaliśmy, jaki jest stan budynku, ale wydaje się, że trzeba wszystko zburzyć. Zostaną tylko fundamenty - ocenia 73-latek.

Potrzeba ok. 100 tys. złotych
Jak oszacował wnuk Labutów, na odbudowę domu potrzeba ok. 100 tys. zł. Przed kilkoma dniami na portalu pomagam.pl rozpoczęła się zbiórka. Do dnia zamknięcia tego wydania Faktów Jasielskich na pomoc w formie przelewu internetowego zdecydowało się 193 osób. Wpłacono 30 340 zł. Jeden z darczyńców, który nie chce ujawniać swojego nazwiska, wpłacił 20 tysięcy złotych.

Nie brakuje też pomocy ze strony władz gminy. Rodzina otrzymała 6 tys. zł zasiłku. W pomoc zaangażowana jest miejscowa parafia. Osoby, które chcą wesprzeć rodzinę Labutów w sposób rzeczowy, mogą pozostawić dary po godz. 18 na plebanii parafii Bączal Dolny.

Zewsząd płyną słowa wsparcia. Pogorzelcy nie pozostają bez pomocy. Jeśli zdrowie i siły dopiszą, a ludzie dobrego serca wspomogą rodzinę finansowo, to być może w przyszłym roku rozpocznie się odbudowa zniszczonego domu. O dalszych losach państwa Labutów na pewno będziemy informować.

Pomóc można poprzez wpłatę za pośrednictwem serwisu pomagam.pl
https://pomagam.pl/gty2cck6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24