Dotychczas właściciele prywatnych gruntów w mieście płacili 10 gr za metr kw. Od stycznia zapłacą 15 gr. Taką uchwałę przyjęli rzeszowscy rajcy.
- Nie jest to dobra wiadomość dla tych którzy mieszkają w blokach - przyznaje Andrzej Szlachta, radny Rzeszowskiego Porozumienia Prawicy. - Ale widać Zarząd Miasta nie ma innego pomysłu, na zwiększenie przychodów.
Zdaniem Szlachty, przyszły rok może być bardzo trudny dla Rzeszowa i miast o podobnej wielkości. Sejm kilka tygodni temu przyjął ustawę o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, z której wynika, że nie będzie dopłat z budżetu centralnego. Zamiast subwencji, samorządy będą mogły w większym stopniu wykorzystywać wpływy z podatku CIT i PIT.
- Tyle tylko, że w miastach takich, jak Rzeszów, gdzie rozwój gospodarczy jest nieporównywalny do tego z Krakowa, czy Katowic, proponowana ustawa zmniejszy nam dochody tłumaczy Szlachta. Stąd m.in. pomysł na wyższy podatek od nieruchomości. To zapewni budżetowi dodatkowe 400 tys. zł.
- Każdy grosz się liczy - nie ukrywa Piotr Rybka, radny SLD. - Lepiej zapłacić wyższy podatek od nieruchomości i wyremontować drogi, niż nie mieć nic.
Wg radnego SLD podwyżka nie uderzy w prywatnych właścicieli domów. Ich działki mają zwykle 5-10 arów, czyli wzrost kosztów utrzymania będzie ch minimalny. Zdaniem Rybki nie można też przesądzać, że gwałtowny wzrost czynszów zaproponują spółdzielnie mieszkaniowe.
- Każdy dodatkowy podatek pociąga za sobą wzrostów kosztów utrzymania - odpowiada Andrzej Filip, zastępca prezesa Rzeszowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - W jakimś ułamku podwyżki będą musieli pokryć lokatorzy.
FLESZ: Elektryczne samoloty nadlatują.