Dwie śmierci o poranku
Furgonetka iveco przewoziła fajerwerki używane na przykład podczas witania Nowego Roku. Z rozbitego auta na ulicę wypadły napełnione nimi pudełka.
- Samochód nie posiadał odpowiednich oznaczeń – podkreśla Bogusław Karbowniczek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Sandomierzu.
Ponieważ istniało niebezpieczeństwo zapłonu sztucznych ogni, strażacy zarządzili ewakuację samochodów stojących w korku w wyniku zablokowanej drogi. Pojazdy przejechały w bezpieczną odległość. Policja konsekwentnie nie pozwalała gapiom zbliżać się do miejsca tragedii.
Czołowego zderzenia nie przeżyli kierowcy iveco i mana. Pierwsi na miejsce dotarli strażacy z Tarnobrzega, którzy wspólnie ze swoimi kolegami z Sandomierza, Klimontowa, Łoniowa i Świniar przy użyciu specjalistycznego sprzętu w pocie czoła uwalniali mężczyzn z pogniecionych blach.
Cała akcja trwała około 45 minut. W międzyczasie, gdy jedni z ratowników uwalniali zakleszczonych kierowców, inni rozładowywali fajerwerki, by nie dopuścić do ewentualnego samozapłonu.