Pomysł na wyprawę do Afryki zrodził się w głowie Rafała Kazimira z Przemyśla pod koniec ubiegłego roku. Miał to być prezent na 30. urodziny.
- Zapoznawałem się z relacjami innych ludzi, którzy już tam byli. Kompletowałem niezbędny ekwipunek oraz przygotowywałem się psychiczne i fizyczne. W miedzy czasie szukałem też kogoś kto pomoże mi w zorganizowaniu tej wyprawy pod względem technicznym tj. tur operatora oraz kogoś kto by mógł razem ze mną tam pojechać - mówi Rafał Kazimir.
- W maju tego roku spotkałem się z moim przyjacielem Pawłem Huba z Cieszanowa, któremu pokazałem program wyprawy. Bez chwili zawahania powiedział "ok nie ma sprawy jedziemy". Powoli zaczęliśmy dopracowywać szczegóły załatwiać potrzebne formalności związane z wyjazdem - mówi z uśmiechem Kazimir.
Wyprawa na szczyt Kilimandżaro Uhuru Peak 5895 m n.p. m. zajęła sześć dni - cztery pod górę i dwa w dół. Cały czas towarzyszył im przewodnik, tłumacz oraz grupa tragarzy. Szczyt zdobyli wraz z przewodnikiem i tłumaczem 23 listopada.
- Wędrowaliśmy trasą o nazwie Machame Route. Wyruszyliśmy od bram parku na wysokości ok. 1700 m i po ok 4,5 godz. marszu dotarliśmy na nocleg w bazie Machame Camp ok. 3000 m. Pierwszy dzień przeszedł bez żadnych trudności i problemów. Drugiego dnia wiał dość silny wiatr, który trochę dawał się nam we znaki. Wtedy też pogorszyło się moje samopoczucie, ale po zażyciu dwóch aspiryn i dobrze przespanej nocy wszystko wróciło do normy - relacjonuje przemyślanin.
- Następnego dnia czekała nas aklimatyzacja, czyli wejście na wysokość ok. 4600 m pod Lava Tower i ponowne zejście na wysokość 3950 m do obozu Barranco Camp co zajęło nam ok. 6 godz. Odczuliśmy na naszych organizmach już mniejszą ilość tlenu w powietrzu. Czwartego dnia do celu dotarliśmy ok. godz. 14.30. Mieliśmy dziesięć godzin na regenerację i przygotowanie do ataku na szczyt.
- O północy wyruszyliśmy dalej. Przed nami 5 do 6 godzin marszu w dość stromym terenie. Mieliśmy do pokonania ok 1200 m w pionie. Pogoda wieje dość silny wiatr i posypuje śniegiem w oddali miedzy chmurami widać światła okolicznych miejscowości. Do granic krateru Stella Point docieramy około godziny 4.40, jeszcze 50 minut marszu i jesteśmy na szczycie w punkcie Uhuru Peak 23 listopada tuż przed wschodem słońca. Trochę zmarznięci ale bardzo szczęśliwi z osiągniętego celu - powiedział Kazimir.
Z pięknego widoku na szczycie Kilimandżaro cieszyli się krótko, bo zaledwie 40 minut. Potem rozpoczęło się zejście.
- 24 listopada zeszliśmy do bram parku, gdzie wymeldowaliśmy się u strażników i odebraliśmy certyfikaty potwierdzających zdobycie szczytu.
Wyprawa okazała się bezpieczna.
- Oprócz lekkich otarć stóp i lekkich zawrotów głowy w trzeci dzień, nie mieliśmy żadnych problemów zdrowotnych - mówi Kazimir.
Wyjazd do Afryki był dla Rafała Kazimira i jego 29-letniego przyjaciela Pawła Huba, pierwszą w życiu tego typu przygodą. Dziś stanowczą mówią, że nie ostatnią.
Niewykluczone, że mieszkańcy Przemyśla i Cieszanowa to pierwsze osoby z regionu, który dotarły na szczyt Kilimandżaro.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?