Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Działkowcy z Energetyka pozwą Rzeszów

Bartosz Gubernat
Od strony północnej wykonawca nowej drogi buduje już most nad potokiem Młynówka. Wraz z drogą przez ogrody stworzy dojazd z al. Rejtana do nowego targowiska.
Od strony północnej wykonawca nowej drogi buduje już most nad potokiem Młynówka. Wraz z drogą przez ogrody stworzy dojazd z al. Rejtana do nowego targowiska. Krzysztof Łokaj
Od dziś ogród oficjalnie jest placem budowy. Lada dzień ciężki sprzęt zrówna go z ziemią.

Mieszkanie za altanę

Mieszkanie za altanę

Jedynym działkowcem, który może liczyć na pomoc miasta jest Tadeusz Drabik, który jako jedyny na terenie ogrodu Energetyk był od 1955 roku zameldowany. W zamian za altanę urzędnicy muszą zapewnić mu mieszkanie. Do tej pory otrzymał dwie propozycje, ale lokale przy ul. Litewskiej i Naruszewicza nie odpowiadały mu. Teraz miasto zamierza pokazać mężczyźnie lokal przy ul. Lisa-Kuli.

- Mamy olbrzymi żal do prezydenta za to, jak nas potraktował. Mój ogródek jest wyceniony przez rzeczoznawcę na ponad 20 tys. zł, ale z miasta nie dostałam ani złotówki rekompensaty. Muszę się wynieść, a murowana altana zostanie tak po prostu zrównana z ziemią. Tak się nie robi - mówi Eugenia Garwol, która na terenie ogrodu Energetyk uprawiała niewielką działkę od 1955 roku.

Ogród działkowy Energetyk rozciąga się między jednostką wojskową przy ul. Lwowskiej, Wisłokiem skrzyżowaniem z al. Rejtana. Jeszcze w ubiegłym roku tętnił życiem. Wypielęgnowane trawniki, tysiące kwiatów, mnóstwo owocowych drzew i wypoczywających tu działkowców. Dziś zarasta chaszczami, a opuszczone altanki służą okolicznym pijakom i bezdomnym za miejsca spotkań. Pojawili się tu szabrownicy. - To, co dałam radę spakować już wywiozłam. Ale altana, ogrodzenie i meble zostaną tutaj i pewnie zostaną zniszczone w czasie budowy - żali się Helena Zarębska.

Wczoraj ostatnie prace prowadził tu także Mieczysław Biedka. - Żal odchodzić po 14 latach, ale nie mam innego wyjścia. Już w lipcu wykonawca drogi zabrał mi pół ogródka i wyciął kilkanaście drzew, dlatego w tej chwili sąsiaduję z placem budowy. Na dłuższą metę i tak nie dałoby się tu funkcjonować - mówi smutny mężczyzna.
Zgodnie z czerwcową decyzją władz Rzeszowa od dzisiaj działkowcy przebywają na terenie ogrodu nielegalnie. Formalnie jest on już placem budowy dojazdu do nowego targowiska, na które w przyszłym roku przeniosą się kupcy z ul. Dołowej. Kto nie zdążył zabrać swojego mienia, straci je podczas przygotowania terenu pod inwestycję. - Działka jest własnością miasta. Została wykupiona już w latach 60-tych pod budowę drogi i teraz ten cel realizujemy. Działkowcy dostali ją tylko w czasowe użyczenie, wiedzieli o tych planach. Dlatego nie mogą mieć do nas teraz pretensji - uważa Grzegorz Tarnowski, dyrektor Biura Gospodarki Mieniem Urzędu Miasta Rzeszowa. I dodaje, że urzędnicy i tak poszli ludziom na rękę. - Początkowo Miejski Zarząd Dróg poprosił ich o opuszczenie terenu w ciągu 14 dni. Ale na ich prośbę prezydent przedłużył termin do jesieni, aby mogli zebrać swoje plony - przypomina dyrektor Tarnowski. O odszkodowaniach za ogródki nie ma mowy.

- Działkowcy nie mieli prawa do dysponowania tym gruntem i naszym zdaniem nie należą się im żadne pieniądze. Mimo tego zaproponowaliśmy im w zamian inne działki. Część na to przystała, inni jeszcze nie zajęli stanowiska. Czekamy na decyzję - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Innego zdania jest Agnieszka Sycz, szefowa rzeszowskiego oddziału Polskiego Związku Działkowców. - Odszkodowania i teren na nowy ogród gwarantują im dwie ustawy. Miasto ma obowiązek odtworzyć to, co zostanie zniszczone pod budowę drogi oraz zapłacić za wszystko, co zostanie zniszczone. Przygotowaliśmy już dla działkowców wzory pozwów do sądu. Dziwi mnie tylko upór urzędników, bo jeśli sprawa trafi do sądu, miasto zapłaci odszkodowania wraz z odsetkami - mówi Agnieszka Sycz.

Działkowcy zapowiadają, że z takiej możliwości na pewno skorzystają. - Będziemy się domagać kwot, na jakie ogrody wycenił rzeczoznawca. W moim przypadku to 11 tys. zł - mówi M. Biedka.

- Każdy ma prawo pójść do sądu, ale naszym zdaniem decyzja w tej sprawie może być tylko jedna. Jesteśmy pewni swoich racji - odpowiada Maciej Chłodnicki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24