Dzieci czekają na pomoc

W świetlicy terapeutycznej Stowarzyszenia "Promyk Nadziei" oraz na krytym basenie leczone były do niedawna dzieci z najbardziej odległych zakątków Bieszczadów. Cztery razy w tygodniu przyjeżdżał po nie bus podarowany Stowarzyszeniu latem zeszłego roku przez holenderską fundację. Teraz warte 100 tysięcy auto stoi w garażu, a kierowca przebywa na urlopie.
- Skończyły się pieniądze na paliwo, tym samym dowóz niepełnosprawnych stał się niemożliwy - mówi ze smutkiem Elżbieta Granatowska, prezes "Promyka Nadziei". - Gminy, które dotąd dofinansowywały przejazdy, nie uchwaliły jeszcze budżetów na 2004 r. Wciąż nie wiadomo, na jakie fundusze możemy liczyć i na jak długo wystarczą.
W ubiegłym roku tylko część samorządów zdecydowała się dać niewielką sumę na ten cel. - Wierzę, że to się zmieni - twierdzi Granatowska. - W końcu tu chodzi o zdrowie pokrzywdzonych przez los, nikt nie powinien o tym zapominać.
Zdaniem szefowej Stowarzyszenia, żeby przestać martwić się o transport dzieci na zabiegi, bieszczadzkie gminy powinny przeznaczyć po ok. 7 tysięcy zł. Już teraz wiadomo, że to tylko marzenie - najmniejszych, jak Czarna czy Lutowiska, nigdy nie będzie stać na taki wydatek.
W poniedziałek Rada Miasta Ustrzyki Dolne podjęła uchwałę o zabezpieczeniu na potrzeby Stowarzyszenia 10 tys. zł.

Pomóż chorym dzieciom

Każdy, kto chciałby wesprzeć finansowo działalność Stowarzyszenia, może wpłacać pieniądze Bieszczadzki Bank Spółdzielczy Ustrzyki Dolne 2486210007 20010001 43710001