Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci ze Strzyżowa zagrają w "Ojcu Mateuszu"!

Marcin Kalita
Na znak reżysera podopieczni z Domu Dziecka w Strzyżowie ruszają płytą sandomierskiego rynku.
Na znak reżysera podopieczni z Domu Dziecka w Strzyżowie ruszają płytą sandomierskiego rynku. Marcin Kalita
Na rynku starego miasta w Sandomierzu gromadzą się tłumy. Wszyscy chcą zobaczyć jak kręci się ich ulubiony serial. Są i dzieci ze Strzyżowa. Za chwilę dowiedzą się, że... wystąpią w filmie.
Podczas tego ujęcia gosposia Natalia i kościelny Piotr wypatrzą tajemniczy samochód.
Podczas tego ujęcia gosposia Natalia i kościelny Piotr wypatrzą tajemniczy samochód. Marcin Kalita

Podczas tego ujęcia gosposia Natalia i kościelny Piotr wypatrzą tajemniczy samochód. (fot. Marcin Kalita)

"Ojciec Mateusz" to polski format popularnego włoskiego serialu kryminalnego "Don Matteo", produkowanego od 2000 roku. Jego zdjęcia realizowane są w mieście Gubbio w środkowych Włoszech. W głównej roli możemy tam oglądać znanego aktora Terence Hilla.
W lipcu 2008 roku zdecydowano się na wyprodukowanie polskiej wersji serii. Tytułową rolę producenci powierzyli lubianemu wśród widzów Arturowi Żmijewskiemu (na zdjęciu). Głównym tłem serialu jest Sandomierz, który - zdaniem realizatorów - bardzo przypomina włoskie miasteczko, gdzie rozgrywa się akcja pierwotnej wersji. Sceny w kościele nagrywane są w Gliniance koło Otwocka, plebania znajduje się w podwarszawskim Aninie, natomiast gabinet biskupa w pałacu Radziwiłłów w Nieborowie pod Łodzią.
Serial opowiada o przygodach księdza rzymskokatolickiego, który po powrocie z misji na Białorusi zostaje skierowany do pracy w małej parafii. Jako proboszcz wspólnie z zaprzyjaźnionym policjantem rozwiązuje zagadki kryminalne oraz niesie pomoc swoim parafianom w potrzebie. Każdy odcinek opowiada oddzielną historię, epizod z życia głównego bohatera.

Towarzyszymy jednej z wycieczek, które cisną się obok sandomierskiego ratusza. To grupa podopiecznych z Domu Dziecka w Strzyżowie.

Od kilku lat placówka ta wspierana jest przez lokalne media. Co roku na jej rzecz organizowany jest wieczór kolęd w wykonaniu rzeszowskich aktorów i dziennikarzy. Dochód z każdego takiego koncertu pomaga w realizacji marzeń wychowanków strzyżowskiego ośrodka.

- Były już wczasy nad morzem, łyżwy, narty i sprzęt do siłowni oraz najprzeróżniejsze wycieczki. W tym roku dzieci zamarzyły sobie wyjazd do Sandomierza. Chciały zobaczyć miejsca, w których bywa serialowy ojciec Mateusz - mówi Monika Szela, aktorka teatru Maska i pomysłodawczyni koncertów "Serca sercom". - To marzenie zainspirowało nas do dalszych działań. Postanowiliśmy umożliwić im pobyt na planie filmowym.

Dzieci i… deszcz też zagrają

Prawdziwą atrakcją i niespodzianką, trzymaną w tajemnicy niemal do samego końca, było to, że dzieci będą mogły wziąć udział w ulubionym serialu jako statyści.

- Dowiedziały się o tym na godzinę przed zdjęciami. Wiedziały tylko, że przewodnik ma im pokazać miejsca, w których kręcone są zdjęcia. Ale o tym, że pojawią się przed kamerą i spotkają z aktorami, nie miały pojęcia - podkreśla Beata Półzięć, dyrektor Domu Dziecka w Strzyżowie.

"Huuuraaaaa!", "Supeeeeer" - cieszą się dzieci. Kryjąc się pod parasolami, czekamy więc na kogoś z produkcji, kto nam powie, co i kiedy mamy robić. Rozpoczęcie zdjęć się przeciąga. Trwa narada ekipy, bo akurat dzisiaj mają być kręcone ujęcia plenerowe i to z kabrioletem.

- Aura nie ułatwia nam pracy - tłumaczy nam pan Bodek z ekipy technicznej.

- Zaczęło padać już wczoraj wieczorem, ale nie mamy wyjścia, ponieważ jesteśmy zobligowani terminami realizacji poszczególnych odcinków i innymi zajęciami aktorów. Najtrudniej jest wtedy, kiedy kręcimy ujęcia montowane obok siebie. Przykładowo wcześniej zrealizujemy w Warszawie scenę wyjścia z budynku, a na zewnątrz świeci słońce. Natomiast w Sandomierzu na "tej samej" ulicy leje jak z cebra.

Cisza na planie! Akcja!

Zapada decyzja o kręceniu. Na pierwszy ogień idą zdjęcia z Kingą Preis, czyli serialową gosposią Natalią. Między nami pojawia się Marzena Wardzyk, II reżyser serialu. - Pójdziecie za ratusz i na mój znak ruszycie przez rynek - tłumaczy.

Nasza wycieczka będzie stanowić tło dla sceny, w której gosposia księdza z kościelnym udadzą się w pościg za tajemniczym samochodem, który wcześniej potrącił jednego z głównych bohaterów. Wyjaśnienie sprawy to oczywiście nowe zadanie dla samego ojca Mateusza.

- W Sandomierzu na ogół pracuje z nami około 25 statystów - podkreśla Marzena Wardzyk. - To nie jest dużo, jeśli pokazujemy w szerokim planie cały rynek. Dlatego, jeśli pojawiają się takie grupy jak dzieci ze Strzyżowa, bardzo się cieszę, bo to pozwala nam na wypełnienie pleneru. Tym bardziej, że to piękne miasto również na co dzień jest pełne tłumów i zwiedzających wycieczek.

W końcu padają długo oczekiwane słowa reżysera: "Uwaga kochani, będziemy kręcić! Cisza na planie! Kamery poszły! Akcja!". Po chwili kolejne: "Stop! Wracamy, wracamy na miejsca. Kręcimy dubel".

- A państwo też są z nami? - zwraca się pani Marzena do Moniki Szeli i Pawła Pańczaka z rzeszowskiej Maski. - Proszę pójść z dzieckiem pod tę budkę i oglądać lizaczki - dodaje II reżyser.

Po blisko godzinie scenę udaje się zarejestrować. Techniczni przenoszą sprzęt. Teraz czas na zbliżenia auta gosposi Natalii. Wykorzystuję przerwę, żeby zapytać dzieci o wrażenia. - Fajnie było. Trochę musieliśmy się wracać, ale za trzecim razem było dobrze - rzucają zgodnym chórem.

Gosposia ważniejsza od proboszcza

Kinga Preis w przerwie zdjęć opowiada nam o kulisach pracy nad serią o lubianym detektywie w sutannie i swojej, jakże ważnej roli, także wśród parafian. - Moja postać jest bardzo barwna, poprzez równie barwnie rozpisane dialogi i sceny. Ja się w tej pracy po prostu świetnie bawię - podkreśla.

- Mam bombowego księdza i muszę szczerze przyznać, że ciężko nie mam. Rządzę nim absolutnie. To trochę typ pantoflarza - śmieje się pani Kinga. - Myślę, że panie, które uprawiają ten zawód, mają poczucie, że to od nich zależy cała wiara parafian. Czasem bywają nawet ważniejsze od samego proboszcza. Oczywiście moja postać jest pokazana nieco z przymrużeniem oka. I tak właśnie trzeba ją traktować.

"Ojciec Mateusz" bez… ojca Mateusza

- Serial bardzo nam się podoba - woła jedna z dziewczynek. - Ja najbardziej lubię policjanta Mietka, bo jest grubiutki i taki śmieszny - dodaje kolejna.
Podchodzę też do przygotowującej się za kierownicą do kolejnego ujęcia serialowej gosposi.

- Statyści są bardzo barwnym elementem życia na planie. Są tłem dziejących się na ekranie wydarzeń. Bez niego bardzo trudno byłoby pokazać życia miasta, miasteczka czy wsi, bo wiadomo, że szczególnie w takich miejscach jak sandomierski rynek można spotkać więcej niż jednego czy dwóch przechodniów. Dzięki temu to miejsce i sam serial tętni życiem - podkreśla aktorka.

Dzieci są bardzo zadowolone, że pojawią się w swoim ulubionym serialu. Niektóre z nich rozpiera nawet duma. Innym natomiast jest troszkę przykro, że na planie nie spotkali się z Arturem Żmijewskim, grającym tytułowego ojca Mateusza. Niestety tego dnia aktor nie miał niestety zaplanowanych zdjęć.

- On oczywiście i tak jest na pierwszym planie, jakby najbliżej widza. Ale nasz serial to tak naprawdę efekt pracy ogromnej rzeszy ludzi. Tych, którzy wstają dużo wcześniej, by przygotować plan, by nas ucharakteryzować, ubrać, nakarmić, doświetlić, nakręcić i wyreżyserować - wylicza Kinga Preis. - Ekipa to jedna wielka rodzina. Organizm, w którym wszystko się musi uzupełniać. Dopiero na samym końcu znajduje się aktor. To prawda, że nasza praca jest najbardziej widoczna, ale żeby była ona udana i komfortowa zależy od całej tej familii - dodaje z uśmiechem.

Na efekt swojego występu w serialu w roli statystów podopieczni Domu Dziecka w Strzyżowie muszą jeszcze cierpliwie poczekać. Emisja podpatrywanego przez nas odcinka zaplanowana jest po wakacjach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24