Dzięki Nowinom odzyskałam pieniądze

Oskarżył ją o kradzież 1300 gałek lodów. Dopiero po naszej interwencji oddał pieniądze.

Sprawę opisaliśmy w poniedziałkowym wydaniu Nowin. Przypomnijmy, pani Agnieszka obsługiwała punkt ksero i jednocześnie sprzedawała lody. Była zatrudniona na miesiąc na umowę-zlecenie. Miała otrzymać 700 zł.

Manko w lodach?

Gdy kończył się miesiąc, właściciel baru zaczął się wymigiwać od wypłaty.

Przesuwał kilkakrotnie terminy, aż wreszcie oświadczył, że Agnieszka otrzyma tylko 250 zł. Tylko tyle, ponieważ stwierdził niedobór w lodach na 470 zł.

- Musiałabym zjeść 1300 gałek lodów czyli 40 dziennie. Przecież to fizycznie jest niemożliwe - poskarżyła studentka się naszej dziennikarce.

Po ukazaniu się artykułu w Nowinach, właściciel baru zadzwonił do Agnieszki. Poprosił o spotkanie w poniedziałek po południu.

Dostałam pełną wypłatę

- Przyjął mnie bez słowa, pieniądze, spisał ze mną zaległą umowę - opowiada Agnieszka.

- Co prawda, słowa przeprosin nie usłyszałam, ale jestem zadowolona. Ciężko pracowałam i te pieniądze mi się należały. Teraz myślę o wakacjach. Aby zapomnieć o tym wszystkim.

Nie daj się wykorzystywać

W okresie wakacji wielu młodych ludzi "dorabia". Zdarza się, że pracodawcy nie chcą z nimi podpisywać umowy, ociągają się z wypłacaniem wynagrodzenia. Jeżeli pracujemy na umowę o pracę, mamy prawo wystąpić do sądu pracy. Pomoże nam Państwowa Inspekcja Pracy. W gorszej sytuacji są osoby zatrudniane sezonowo.

- Pracownik, który pracuje na umowę zlecenie lub umowę o dzieło, może swoich praw dochodzić tylko przed sądem cywilnym - mówi Tomasz Płachta, zastępca dyrektora Państwowej Inspekcji Pracy.

- Innej drogi nie ma. My możemy w takiej sytuacji jedynie służyć radą poszkodowanym pracownikom.