Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziennikarski najazd na Rzeszów. Na rozprawę Trynkiewicza stacje wysłały po kilka ekip

Anna Janik
Wysięgniki w alei Pod Kasztanami.
Wysięgniki w alei Pod Kasztanami. Krzysztof Kapica
Mariusz Trynkiewicz ściągnął do Rzeszowa niemal wszystkie media radiowe i telewizyjne. W ruch poszły dziesiątki kamer, wysięgniki a nawet helikopter.

Dziesiątki wozów transmisyjnych i reporterskich, specjalne wysięgniki, wzwyżki a nawet helikopter - dzisiejsza rozprawa Mariusza Trynkiewicza w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie ściągnęła do stolicy Podkarpacia blisko setkę dziennikarzy stacji radiowych i telewizyjnych, operatorów obrazu i dźwiękowców.

Większość przyjechała do Rzeszowa już w niedzielę, a pracę rozpoczęli w poniedziałek przed godz. 6. Żeby na żywo relacjonować przewiezienie Mariusza Trynkiewicza do sądu ustawili się pod zakładem karnym na Załężu.

- Mamy pięć ekip reporterskich i trzy wozy satelitarne. W sumie jakieś 15-20 osób głównie z Lublina i Katowic - opowiadał Łukasz Dubaniewicz, reporter Polsat News. - Żeby mieć pewność, że nagramy moment opuszczenia więzienia jeden z wozów bladym świtem ustawiliśmy z drugiej strony zakładu, na wypadek gdyby tamtędy zdecydowano się eskortować Trynkiewicza. I dobrze zrobiliśmy, bo później droga była już zamknięta - dodawał.

Zobacz film i galerię zdjęć >> **

Dziennikarze, kamery, wozy transmisyjne. Dziś sąd nad Trynkiewiczem [FOTO+WIDEO]

**

Faktycznie policja szczelnie obstawiła nie tylko sam teren wokół zakładu karnego (wcześniej odgrodzony i zabezpieczony taśmami) ale i sam dojazd na osiedle Załęże. Policyjne radiowozy było widać już przy dojeździe na ul. Załęską. Samych dziennikarzy stłoczono na wjeździe do prywatnej posesji na wprost jednej z bram więzienia.

Formowanie się konwoju, złożonego z pięciu samochodów policyjnych, w tym dwóch nieoznakowanych trwało kilkadziesiąt sekund. Punktualnie o godz. 7.59 samochody jednocześnie ruszyły. Na trasie biegnącej przez obwodnicę i Most Zamkowy strzegli go policjanci. Dziennikarzom nie pozwolono opuszczać swoich miejsc.

Wizerunek mordercy pilnie strzeżony

Większość ekip nawet nie próbowała dogonić konwoju, bo w Sądzie Okręgowym z rozstawionym sprzętem czekali już ich redakcyjni koledzy. Nad budynkiem krążył "Błękitny", czyli helikopter stacji TVN, stacje radiowe, w tym RMF i Radio Zet posłużyły się wysięgnikami i wzwyżkami ustawionymi przy al. Pod Kasztanami.

Przed wejściem na sądowe korytarze wszyscy dziennikarze przechodzili dodatkową kontrolę wykrywaczem metali. Samego więźnia nie mieli szansy zobaczyć. Mimo, że konwój wjechał na plac przed sądem, od razu skierował się ku tylnemu wejściu do sądu, którego strzegli funkcjonariusze i antyterroryści.

To tamtędy wprowadzono Mariusza Trynkiewicza. Nie udało się zobaczyć również jego wejścia na salę sądową, bo dziennikarzy odgradzały od niej drzwi z lustrem weneckim. W dodatku Od nich również musieli się odsunąć, bo na podłodze policja wyznaczyła linię, której nie wolno było przekraczać.

Dostanie się na salę od drugiej strony było niemożliwe, bo na każdym piętrze rozstawiono umundurowanych policjantów. Tym sposobem w ciasnym korytarzu przed wejściem do sali 218, w której toczyła się rozprawa stłoczyło się około 50 osób, a podłogę pokryły zwoje różnokolorowych kabli.

Po kilka ekip każdej stacji

Bo niemal wszystkie stacje zdecydowały się wysłać na miejsce po kilka załóg reporterskich. I tak osobną relację przygotowywał zespół tvn-owskich Faktów, osobną reporterka TVN24. Swój materiał nagrywała dziennikarka Polsat News, a swój ekipa "Wydarzeń". Najbardziej imponującą reprezentację miała telewizja publiczna. Składała się z ekipy TVP Info, reporterki "Wiadomości" oraz dziennikarzy z oddziału TVP w Rzeszowie.

- Owszem takie rozwiązanie kosztuje znacznie więcej, ale przy ważnych wydarzeniach wszyscy się na to decydują, bo zawsze można później dograć jakąś "setkę" na żywo np. sprzed budynku sądu lub więzienia, co podnosi aktualność i wagę tematu - tłumaczył Jacek Nakielski, operator obrazu "Faktów", który na miejsce przyjechał z reporterem Dariuszem Prosieckim.

- Koledzy z innych redakcji zawsze się śmieją, że kiedy pojawiamy się my, to ranga imprezy się podnosi - żartował.

I dodawał, że do transmisji nie zawsze potrzebne są wozy. Największe stacje stosują już technologię aviwest, czyli małe skrzyneczki podpięte do kamer, dzięki którym odbiera się sygnał korzystając z sieci komórkowych.

Ekipy dziennikarzy z Polski opuszczą Rzeszów w środę. Jutro będą starały się zrelacjonować wyjście na wolność Mariusza Trynkiewicza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24