Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Dziewczyny z Ukrainy" - jak Przemyśl stał się Lwowem [WIDEO]

Norbert Ziętal
Na kilka godzin, za sprawą kilkudziesięciu szyldów, przemyskie uliczki zmieniły się w lwowskie.
Na kilka godzin, za sprawą kilkudziesięciu szyldów, przemyskie uliczki zmieniły się w lwowskie. Norbert Ziętal
Scenograf Marcelina Początek-Kunikowska i reżyser Wojciech Adamczyk oglądali zdjęcia Lwowa i Przemyśla. - Te miasta są do siebie bardzo podobne - orzekli. I postanowili, że to właśnie w Przemyślu nakręcone zostaną sceny do serialu "Dziewczyny z Ukrainy".

Nowy serial telewizyjnej Jedynki, noszący roboczy tytuł "Dziewczyny z Ukrainy", ma być 13-odcinkową opowieścią o czterech młodych kobietach, które wyjeżdżają ze Lwowa do Polski, do Warszawy. Szukają tutaj lepszego życia. Nasz kraj ma się dla nich stać ziemią obiecaną.

- W serialu nazywam się Olia Juszczuk. Wyjeżdżam ze Lwowa do Warszawy. To taka wyprawa po złote runo. Podobnie jak inne dziewczyny, chcę zarabiać pieniądze, szukać szczęścia. Jednak nie wiemy, co nas czeka w Polsce. Jesteśmy przerażone - mówi Katarzyna Ucherska, odtwórczyni jednej z głównych ról w filmie.

Rozmawiała z dziewczynami ze Lwowa i Ukrainy, które wyjechały do Polski za pracą. - Ich historie nie są aż tak dalekie od rzeczywistości, a w wielu momentach wręcz się pokrywają - mówi.

Młode kobiety ze Lwowa w Polsce zarabiają głównie na sprzątaniu. Poznają wielu ludzi, dzięki którym przekonują się do naszego kraju.
Obok Katarzyny Ucherskiej postacie serialowych Ukrainek odtworzą również Magdalena Wróbel, Anna Maria Buczek, Anna Gorajska.
Narzeczonym Olii, który zostaje we Lwowie, jest Ihor, grany przez Józefa Pawłowskiego.

- W serialu jestem pasożytem, żeruję na ludziach, wykorzystuję zakochane kobiety. Stale szukam jakichś ofiar, takich moich inwestycji, i właśnie Olia jest taką postacią, pierwszą w serialu, później pojawią się kolejne - mówi aktor.

Oboje wzięli udział w poniedziałkowych i wtorkowych ujęciach nagrywanych w Przemyślu.

Przecież Przemyśl jest tak podobny do Lwowa

Zawsze przed rozpoczęciem kręcenia scen filmu wykonywane są zdjęcia dokumentacyjne. Scenograf z reżyserem zastanawiają się, czy jakieś miejsca nadają się do wykorzystania w filmie. Właśnie w tym celu pani Marcelina pojechała do Lwowa. Wykonała swoją pracę. Podczas drogi powrotnej wstąpiła do Przemyśla, i również tutaj pstryknęła serię fotek.

- Razem z reżyserem oglądaliśmy fotografie z tego wyjazdu. Nawet nie zauważyliśmy, że się nam zapętliły. Najpierw były lwowskie, później przemyskie. Oglądając, myśleliśmy, że to cały czas Lwów. Później, gdy się zorientowaliśmy, doszliśmy do wniosku, że te dwa miasta są do siebie bardzo podobne. Nie do odróżnienia - wspomina pani scenograf.

Biorąc pod uwagę skomplikowaną sytuację na Ukrainie, twórcy serialu doszli do wniosku, że pomimo iż akcja filmu w pewnej części toczy się we Lwowie, to na potrzeby filmu lepiej wykorzystać Przemyśl. We Lwowie zostały wykonane jedynie zdjęcia panoramiczne.

Poniedziałkowe wczesne popołudnie. Zbieg ulic Grodzkiej, Waygarta, Sienkiewicza, Chopina i Kmity. W serialu Grodzka będzie Okrużną, Kmity to Zamkowa. To jeden z najładniejszych zakątków Przemyśla. Waygarta zalicza się do najbardziej stromych uliczek. A reżyser zdecydował, że to właśnie tutaj zostanie umieszczona główna kamera. Z tej pozycji będą kręcone ujęcia na przystanek busów we Lwowie. Stąd odjeżdżają one do Polski.

Pierwsze reakcje są najlepsze, bo spontaniczne

Po godz. 14 schodzą się statyści. Pod okiem Marceliny Początek-Kunikowskiej pracują dekoratorzy. Ściągają tabliczki z polskimi nazwami ulic, zakładają ukraińskie, z cyrylicą i alfabetem łacińskim. Antykwariat na Grodzkiej zamieniany jest na ukraińską księgarnię. W spożywczym będzie "obmień walut", czyli kantor wymiany walut. Bus z polskiego musi się stać ukraińskim. Kierowca zdziera z niego polskie naklejki. Będzie miał ukraińskie tablice rejestracyjne. Na razie ma z przodu, z tyłu jest jeszcze polska. A tylna jest ważniejsza, bo będzie widoczna w tej scenie na filmie, kiedy bus zajedzie na przystanek.

Brak ukraińskiej tablicy dostrzega pani Marcelina. A także to, że jeszcze nie ma ukraińskiej nalepki kontrolnej rejestracyjnej na przedniej szybie. Szybko uzupełnia braki. Patrzy w Sienkiewicza i dostrzega, że w tle widać polskie znaki drogowe, a przecież mogą być tylko ukraińskie.

Schodzą się statyści.

- Pierwsze, spontaniczne reakcje są najlepsze - tłumaczy im opiekunka. Radzi: Zachowujcie się naturalnie, jak to na ulicy. Nie uśmiechajcie się do kamery. Jak wazony.

Statyści byli wybierani podczas castingu w ub. tygodniu. Z kilkunastoosobowej grupy tylko jeden chłopak był wcześniej na planie filmowym. - Ja po próbach na pewno do was podejdę i pewnie kilka rzeczy skoryguję. Z boku może się wydawać, że wszystko jest OK, ale w kamerze widać mankamenty. Np. ktoś zasłania aktora. To wtedy będziemy poprawiać - tłumaczy.

Pierwsza scena. Grający na gitarze Ihor odprowadza Olię na przystanek busa. Obok idzie koleżanka Olii ze swoim chłopakiem, który prosto z butelki co rusz pociąga kolejny łyk wódki. Idą środkiem stromej uliczki Chopina. Na przystanku czeka już kilka dziewczyn z dużymi torbami na kółkach.

Reżyser w obrazie z kamery dostrzega, że Ihor zasłania Olię. - Józek, ty się odsuń nieco w swoje prawo, abyś nie przesłaniał Olii. O tak. Uważajcie, żebyście się nie pokrywali - przestrzega Wojciech Adamczyk.

- W połowie drugiego refrenu piosenki zaczyna jechać bus - instruuje. - Za daleko od krawężnika, musisz bliżej podjechać. O tak, tak. I dalej, dalej, dalej - reżyser musi wszystkiego dopilnować.

W serialu nie mogło zabraknąć zdjęć z ukraińskiego bazaru

Na planie przechadzają się jeszcze przypadkowi ludzie. Akurat skończyły się lekcje w pobliskiej podstawówce. Pojawia się sporo dzieci, niektóre zostają i przyglądają się filmowcom. Ktoś nieśmiało chodzi i prosi o autografy, ale nie za bardzo wie, od kogo najlepiej wziąć podpis.

Statyści są nieco zdenerwowani. Za chwilę pierwsze w ich życiu zdjęcia do filmu. W zdecydowanej większości to młodzi ludzie.

- Nie liczą się pieniądze, które dostaniemy za każdy dzień zdjęć. Bardziej jestem tutaj z ciekawości - mówi jedna z dziewczyn.

- Może będę się mógł zobaczyć na filmie, to mnie zmotywowało do tego, aby zgłosić się do castingu - zdradza Adam.
Głośna muzyka, reżyser mówi spokojnie "akcja" i zaczynają się ujęcia.

W poniedziałek ekipa filmowa pracowała jeszcze na ulicach Władycze oraz Komisji Edukacji Narodowej. We wtorek pojawiła się m.in. na ukraińskim bazarze przy ul. Wilsona, a także na drodze w podprzemyskich Hermanowicach.

Może zastanowimy się, jakim jesteśmy społeczeństwem

Do Przemyśla zjechało ponad osiemdziesięciu filmowców ze Studia A. Jest ono znane z produkcji takich seriali jak "Ranczo", "Miodowe lata", "Halo Hans!". Wojciech Adamczyk jest flagowym reżyserem pracującym dla Studia A.

- W czasach powszechnej rozrywki przedstawiamy rzeczy, które mają nie tylko bawić, ale również zastanowić - mówi Adamczyk.
Dodaje, że fakt, iż polski reżyser robi serial o obcokrajowcach w Polsce, ma służyć temu, żebyśmy przyjrzeli się sobie samym poprzez oczy Ukrainek.

- Ten serial ma takie zadanie, żebyśmy żyjąc w praktycznie jednolitym etnicznie kraju, potrafili tworzyć społeczeństwo wielonarodowościowe - dodaje reżyser. - Chodzi o to, że ktoś, kto jest obcy, niekoniecznie jest nam wrogi. Bo to jest takie nastawienie, że jak nie swój, to znaczy nasz przeciwnik. A tymczasem ktoś nie swój za chwilę może być swoim, a jak się okaże w naszym serialu, stanie się kimś niezwykle ważnym w czyimś życiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24