Wskazuje na niewielki zalesiony teren pośród pól. Tam dzikie zwierzęta znajdują schronienie. W nocy lub nad ranem wychodzą do "stołówki".
- Na polach doskonale są widoczne ślady ścieżek, którymi dziki chodzą. I co? Nic nie można zrobić. W tym roku dzików jest wyjątkowo dużo - mówi pan Zbigniew.
Lisy chodzą po wiosce niczym koty
To, że problem jest spory potwierdza sołtys Żuklina Jerzy Wołoszyn.
- Mieszkańcy przychodzą do mnie, zgłaszają i żalą się. Pokazują swoje zniszczone pola. Dziki niszczą uprawy. Problemem są również sarny, które m.in. obgryzają młode pędy, a także lisy. Z nimi to już plaga, przestają się bać ludzi. Nad ranem widziałem, jak po Żuklinie, pomiędzy domami lis sobie szedł spokojnie, niczym kot - opowiada sołtys.
Zdaniem części mieszkańców problemem w dużej części wynika z niewłaściwie prowadzonego programu zalesiania. Nowe lasy powstają w okolicy w dowolnych miejscach. Bywa, że są wciśnięte pomiędzy pola uprawne.
- I jak na takim polu ma coś wyrosnąć, a rolnik ma się doczekać plonów? Na nieużytkach, jakiś wąskich klinach, trudnych do uprawy, można zasadzić las, ale żeby pośród pól? - dziwi się pan Zbigniew. Jedziemy na okołożuklińskie pola. Faktycznie. W wielu miejscach zagajniki są wciśnięte w pola uprawne.
- Lisy atakują drób. Niektórzy gospodarze trzymają ptaki w zamknięciu, sporo już stracili i boją się. Lisy zabierają nie tylko zwykłe ptactwo, ale zdarzało się, że ktoś tracił kury ozdobne, które sobie trzymał hobbystycznie. Taki ptak kosztuje nawet ponad sto złotych - opowiada sołtys. Twierdzi, że problem w gminie jest dużo szerszy. Sprawa ma być omawiana na jednej z sesji Rady Miasta i Gminy Kańczuga.
Straty w uprawach są w każdej wiosce
- Problem ze stratami powodowanymi przez dzikie zwierzęta rzeczywiście jest i to bardzo poważny. Mamy plagę dzików. Szczególnie dotyczy to miejscowości położonych blisko lasów. Łopuszka, Siedleczka, Lipnik, Chodakówka, górna Rączyna. Ale także wiosek znajdujących się z dala od tych kompleksów, jak choćby Krzeczowic, Żuklina, Pantalowic, Bóbrki Kańczudzkiej. Zdarza się, że dziki niszczą uprawy położone zaledwie sto metrów od domów - mówi Jacek Sołek, burmistrz Kańczugi.
Potwierdza, że sprawa ma być omawiana na sesji. Ma być na nią zaproszony ktoś odpowiedzialny za gospodarkę leśną.
- Na polach z lisami nie ma problemu. O ich odstrzał dbają myśliwi. U nas realizowany jest program hodowli zachowawczej bażanta, a lisy są dla nich zagrożeniem. Kłopot jest z lisami zamieszkującymi opuszczone budynki gospodarcze we wioskach. W terenie zabudowanym polować nie wolno - twierdzi burmistrz.
Znacznym rozrostem dzikich zwierząt zaskoczeni są również sami myśliwi.
Co do dzików, to prawdą jest, że jednym z powodów są powiększające się uprawy kukurydzy, także tej modyfikowanej genetycznie. Dawniej locha miała jeden, niewielki miot rocznie. Teraz nawet dwa, a warchlaków jest nawet po 10 - mówi myśliwy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Niewielu wie, że jest wnukiem Wodeckiego. Leo Stubbs już raz próbował sił w rozrywce
- Lodzia z "Rancza" bardzo się zmieniła. Na nowych zdjęciach trudno ją rozpoznać
- Tak dziś wygląda syn Olejnik. Jerzy Wasowski wyrósł na przystojnego mężczyznę
- Szok, w jakim stroju paradowała 16-letnia Viki Gabor! Ludzie pytają, gdzie są rodzice