Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podkarpacie spisało się na medal. Nasz region miał jedną z największych frekwencji wyborczych

Grzegorz LIPIEC Marcin RADZIMOWSKI Zdzisław SUROWANIEC Sławomir CZWAL
Najwięcej wyborców przychodziło na głosowanie po mszach świętych. W lokalu w Stalowej Woli przy ulicy Niezłomnych.
Najwięcej wyborców przychodziło na głosowanie po mszach świętych. W lokalu w Stalowej Woli przy ulicy Niezłomnych. Zdzisław Surowaniec
W niedzielę od godziny 6 do godziny 20 decydowaliśmy o tym, kto będzie przez najbliższych pięć lat prezydentem wszystkich Polaków. Słoneczna pogoda i sezon urlopowy nie zniechęciły nas do głosowania.

To właśnie frekwencja wyborcza była pozytywnym zaskoczeniem drugiej tury wyborów prezydenckich. Do godziny 17 na Podkarpaciu z ponad 1,6 miliona osób uprawnionych do głosowania w wyborach wzięło udział 744.256 osób, co dało frekwencję wyborczą na poziomie 44,3 procent. Do godz. 20 frekwencja powinna osiągnąć wynik grubo ponad 50 procent.

TO JEST NASZ PATRIOTYCZNY OBOWIĄZEK

W Tarnobrzegu do głosowania było uprawnionych 38.817 osób, natomiast w powiecie tarnobrzeskim 43.489 osób. Tradycyjnie lokale wyborcze największe oblężenie przeżywały po mszach świętych. Zapytaliśmy kilku mieszkańców Tarnobrzega, dlaczego poszli na wybory i na kogo oddali swój głos.
- To jest nasz patriotyczny obowiązek, który trzeba wypełnić. W końcu udział w wyborach też nie wymaga wiele wysiłku - mówi Józef Rzepecki, który głosował w Obwodowej Komisji Wyborczej numer 2 w Tarnobrzegu.

- Wybieramy prezydenta, osobę, która będzie nas reprezentować na arenie międzynarodowej. Nie wyobrażam sobie, aby można było odpuścić takie wybory - mówi starszy mężczyzna, który oddał głos w Obwodowej Komisji Wyborczej numer 1 w Tarnobrzegu. - Głosowałem na Bronisława Komorowskiego.

Co ciekawe, kiedy pytałem młodych ludzi, przy którym nazwisku zakreślili krzyżyk, najczęściej odpowiadali - Jarosław Kaczyński. - To, w jaki sposób prowadził kampanię kandydat Prawa i Sprawiedliwości, trafiło do mnie i dlatego to właśnie na niego oddałam swój głos - mówi 18-letnia Alicja z Tarnobrzega, która głosowała po raz pierwszy w swoim życiu.
W Tarnobrzegu do godziny 17 do urn wyborczych poszło 40,91 procent wyborców, a w powiecie tarnobrzeskim 38,49 procent. Były to wyniki lepsze od tych sprzed dwóch tygodni. O tej samej godzinie frekwencja w Tarnobrzegu wynosiła 39,13 procent, a w powiecie tarnobrzeskim 36,24 procent.

BUSEM PRZED LOKAL

Na terenie dotkniętej majowo-czerwcową powodzią gminy Gorzyce (powiat tarnobrzeski) jedynie mieszkańcy Zalesia Gorzyckiego głosowali poza tą miejscowością. Podobnie jak dwa tygodnie temu, siedziba Obwodowej Komisji Wyborczej nr 6 mieściła się nie w świetlicy w Zalesiu, lecz w siedzibie Urzędu Gminy w Gorzycach.

W pozostałych miejscowościach, które ucierpiały wskutek wielkiej wody, wyborcy mieli lokale wyborcze w swoich wsiach. W Trześni, podobnie jak przed dwoma tygodniami, głosowanie odbywało się w szkole, a nie jak dotychczas, w remizie Ochotniczej Straży Pożarnej.
Na terenie gminy Gorzyce kursował wczoraj bus, który do lokali wyborczych dowoził zarówno mieszkańców Zalesia Gorzyckiego, jak i powodzian przebywających poza miejscem zamieszkania. Z transportu skorzystało sporo mieszkańców Sokolnik i Trześni, mieszkających obecnie w Centrum Wsparcia i Rehabilitacji Społecznej, Specjalistycznym Ośrodku Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie w Gorzycach.

WYŻSZA FREKWENCJA

Busem do lokali wyborczych w Sokolnikach i Trześni dowożono także starsze, schorowane osoby, które chciały wziąć udział w wyborach, a stan zdrowia nie pozwalał im na dotarcie do lokalu o własnych siłach.

Wczoraj powodzianie liczniej niż przed dwoma tygodniami poszli do urn. Już przed południem w głosowaniu udział wzięło sporo osób, które w pierwszej turze w ogóle nie głosowały. Do godziny 13 na terenie gminy Gorzyce karty do głosowania pobrało 18,84 procent uprawnionych, przed dwoma tygodniami o tej godzinie frekwencja wynosiła tylko 14,42 procent.

GŁOSOWANIE FALAMI

Jak to już jest tradycją, głosowanie w Stalowej Woli odbywało się falami. - Jest więcej głosujących niż poprzednio - ocenił przewodniczący komisji przy bazylice konkatedralnej w Stalowej Woli.
Wyborcy głosowali najczęściej po mszach świętych. W większości kościołów kapłani nawet nie wspominali, że są wybory. Ale na przykład w kościele Trójcy Przenajświętszej w Stalowej Woli na koniec mszy odmawiali modlitwę za ojczyznę ojca Piotra Skargi: "Wszechmogący, wieczny Boże, spuść nam szeroką i głęboką miłość ku braciom i najmilszej Matce, Ojczyźnie naszej, byśmy jej i ludowi Twemu, swoich pożytków zapomniawszy, mogli służyć uczciwie".

Członkowie komisji wyborczych, którzy przeszli "chrzest bojowy" przed dwoma tygodniami, tym razem już byli zorientowani, że dziennikarze mogą robić zdjęcia w lokalach. - Ale nas pan opisał - powiedziała jedna z członkiń komisji w Domu Pomocy Społecznej. Podczas poprzedniego głosowania przewodnicząca pozwoliła dziennikarzowi "Echa Dnia" robić zdjęcia dopiero wtedy, kiedy zadzwoniła do Urzędu Miasta, gdzie dowiedziała się, że nie ma przeciwwskazań.

DO WYBORÓW NA… ROWERZE

W stalowowolskim szpitalu do lokalu wyborczego, urządzonego w pomieszczeniu dyrektora do spraw ekonomicznych, do południa przyszło niewielu pacjentów. - Czekają, aż po południu przyjdziemy do nich z urną - powiedzieli nam członkowie komisji. Były dwie urny - jedna duża i ciężka stała w lokalu, mniejszą komisja nosiła po salach.
Głosowanie było najprostsze z możliwych. Do wyboru były tylko dwa nazwiska, krzyżyk stawiało się przy swoim wybrańcu. - Na kogo głosowałaś? - zapytałem studentkę Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. - Na mniejsze zło - odpowiedziała. Czyli? - dociekałem. - Na tego, który ma żonę - postawiła kropkę nad i.

Podczas wyborów ubaw miały dzieci. Bo kiedy rodzice już dokonali wyboru, mogły wrzucić kartkę do urny. W ten sposób uczą się spełniania "patriotycznego obowiązku".
Zauważyliśmy grupę wyborców na... rowerach. Do komisji w przedszkolu przy ulicy Popiełuszki na rowerze przyjechała kobieta z synem, a zaraz za nimi starszy mężczyzna. Bo Stalowa Wola jest rowerową stolicą Polski!

PIERWSZE WYBORY

W powiecie niżańskim do głosowania było uprawnionych 53.257 osób. Jak zwykle, największe fale głosujących można było spotkać w komisjach obwodowych po mszach. W Nisku odwiedziliśmy komisję w Zespole Szkół numer 3 na osiedlu Warchoły, gdzie uprawnione do głosowania były 1804 osoby. Tu około godziny 9, aby otrzymać kartę wyborczą, trzeba było ustawić się w kolejkę. Ten lokal był wyjątkowy jeszcze pod jednym względem. Właśnie tam swój punkt ankieterski miał Ośrodek Badania Opinii Publicznej.

- Pytamy co dziesiątą osobę wychodzącą z lokalu, czy zechciałaby wziąć udział w badaniu. Wówczas dajemy jej ankietę do wypełnienia, która trafia do naszej urny. Na zakończenie zliczamy głosy i przesyłamy je do centrali - powiedziały nam ankieterki.

Mieszkańcy osiedla Warchoły, którzy wzięli udział w ankiecie, odpowiadali na pytania: na kogo głosowali, na jakiego kandydata głosowali w pierwszej turze, w jakim są wieku, jakie mają wykształcenie i zawód. Później wyniki ankiety zostaną podliczone i wysłane do centrali.
W przypadku komisji wyborczej w Harasiukach uprawnione do głosowania były 904 osoby, a do godziny 10 zagłosowało blisko 100 osób. Wśród głosujących były też trzy osoby, które nie były mieszkańcami gminy. Wśród nich była Alicja Smuga z Warszawy, która do Harasiuk przyjechała na wakacyjny wypoczynek.

- To pierwsze moje wybory, bo wczoraj miałam swoje osiemnaste urodziny - powiedziała nam Alicja Smuga z Warszawy. - Był nawet z tym problem w urzędzie i pani musiała wystawić mi zaświadczenie ręcznie, ale się udało i dzisiaj po raz pierwszy zagłosowałam. Skoro dostałam prawo wyborcze, to czemu z niego nie skorzystać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie