Argentyna zagra w finale z Niemcami, nie z Brazylią. Nie do wszystkich tutaj to jeszcze dotarło. Podczas konferencji prasowej po drugim półfinale w Sao Paulo Alejandro Sabella nie mógł uwierzyć w to, co słyszy - jeden z dziennikarzy dopytywał, jak by to było, gdyby na Maracanie musiał zmierzyć się z gospodarzami mistrzostw świata.
A jednak nadzieje Ameryki Południowej na pierwszy "wewnętrzny" finał dwóch największych potęg futbolu na tym kontynencie nie ziściły się. I to wcale nie za sprawą "Albicelestes", którzy - trochę niespodziewanie nawet dla samych siebie - dotarli do finału bez poniesienia porażki, ale z powodu dewastacji przez Niemców ekipy Luiza Felipe Scolariego.
- Przekroczyliśmy Rubikon - ogłosił Sabella po wygranym w karnych półfinałowym meczu z Holandią. Nawiązał do tego, że Argentyna zagra o złoto po niemal ćwierć wieku. Chwilę później zreflektował się, że przecież jeszcze nie wygrał finału, ale było za późno - jasno dał do zrozumienia, że sam występ w ostatnim spotkaniu turnieju traktuje jako ogromny sukces.
To zupełnie inne podejście, niż okazywane przez zespół niemiecki. W ich obozie nie ma krzty triumfalizmu, tam nikt nie ogłosił, że awans do finału jest spełnieniem. Joachim Loew wciąż jest pod pręgierzem opinii publicznej i nawet zwycięstwo w niedzielę nie zagwarantuje mu utrzymania posady selekcjonera.
- Nie rozumiem tego, bo według mnie "Jogi" Loew jest świetnym fachowcem - komentuje dla nas Alexander Osang, uznany pisarz i dziennikarz wpływowego niemieckiego tygodnika "Der Spiegel". - To nastawienie kibiców wobec niego narastało latami i nie wiem, czy cokolwiek jest w stanie to zmienić. Nawet wygrana z Brazylią 7:1, czy zdobycie Pucharu Świata.
Loew krytykowany jest w zasadzie za wszystko, począwszy od sposobu prowadzenia drużyny, poprzez wybory personalne, po kwestie komunikacji z otoczeniem. Niemcom nie podoba się jego charakter oraz pomysł na drużynę. - Wolą, by zespół wciąż grał w dawnym stylu, z jakiego Niemcy słynęli przez lata, a więc walka i jeszcze raz walka do ostatnich minut meczu - mówi Osang.
- Tymczasem nowe pokolenie graczy jest inne, gra w sposób bardziej inteligentny. I inaczej trzeba z nimi pracować, umieć do nich trafić.
Loew tego dokonał. Konsekwentnie budowany od sześciu lat zespół wreszcie może doczekać spełnienia. Lukas Podolski mówi, że nie ma w nim gwiazd na miarę Leo Messiego, ale też bardzo trudno znaleźć słabe punkty. Jeśli się uprzeć, można na tym mundialu odnaleźć takowy w osobie Mesuta Oezila.
Pomocnik Arsenalu jest w słabszej formie niż partnerzy i nie bryluje tak, jak można by oczekiwać. Loew wciąż ma jednak do niego ogromne zaufanie i wstawia do pierwszego składu. Pewnie można by też więcej oczekiwać w akcjach ofensywnych po Benedikcie Hoewedesie, przekwalifikowanym ze stopera na lewego obrońcę, lecz zapewne jego grę determinuje taktyka. Więcej swobody w konstruowaniu akcji dostał prawy obrońca Philipp Lahm, stąd zachowawcza postawa drugiego z bocznych defensorów. Najważniejszym zadaniem u Loewa jest bowiem utrzymanie równowagi pomiędzy grą ofensywną i obronną.
Będzie to szczególnie ważne w niedzielę, bo Sabella także przywiązuje ogromną wagę do taktyki i zachowania balansu w drużynie. Jeśli Louisowi van Gaalowi zarzucano po półfinale w Sao Paulo grę w szachy, to co powiedzieć o trenerze Argentyny, który takich partii w trakcie całego mundialu rozegrał już sześć?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?
- Nowe wieści o tajemniczym ojcu dziecka Tomaszewskiej. Wygadała się bliska osoba
- Wszyscy patrzyli na wyeksponowane krągłości Romanowskiej. Projektant gwiazd ocenia
- Wspólny występ Roksany Węgiel i Kevina Mgleja w cieniu tragedii. Znamy szczegóły