Elżbieta Łukacijewska i Joanna Frydrych z PO ujęły się za pracownikami PKS Krosno

- Byli pracownicy zgłosili się do nas z wielkim żalem, smutkiem, prawie z płaczem - mówi Elżbieta Łukacijewska. - Pomimo obietnic nie mogą doczekać się na zaległe wynagrodzenia od obecnego właściciela PKS. Może dla kogoś, kto dużo zarabia, 10 czy 12 tysięcy złotych nie jest dużą kwotą. Ale dla tych ludzi to wiele. Oni często są pozbawieni środków do życia.

Łukacijewska podkreśliła, że byłych pracowników krośnieńskiego PKS nie stać na wytoczenie procesów cywilnych a to, w sytuacji gdy mało skuteczne okazuje się działanie komornika, jest dla nich jedyna droga do odzyskania pieniędzy.

- Ci ludzie zostali pozostawienia sami sobie - twierdzi Łukacijewska.

I kieruje publicznie pytanie do Tadeusza Majchrowicza, wiceszefa KK „Solidarności” i przewodniczącego Regionu Podkarpacie.

- Dlaczego nie walczył o pracowników, część z nich jest członkami związku? Czy dlatego, że PKS sprzedał starosta związany z PiS?

Europosłanka zaznacza, że PKS został sprzedany zgodnie z prawem, ale za niewielkie pieniądze.

- Za 400 tys. zł sprzedano przedsiębiorstwo, które miało bazy, stacje, autobusy i przede wszystkim wartościową ziemię. Firma, która kupiła PKS od razu podzieliła je na trzy spółki, wydzielając nieruchomości, usługi i transport. W moim odczuciu jest to działanie na szkodę pracowników, wyprowadzanie środków finansowych - dodaje.

PIP potwierdza, że PKS Krosno zalega z wypłatami ok. 120 pracownikom, którzy odeszli z firmy.

- Ale też ci, którzy nadal pracują, nie dostają pieniędzy systematycznie - dodaje Łukacijewska.

Informacje przekazane dziennikarzom dementuje zarząd spółki PKS Krosno. Prezes Sebastian Serafin przypomina, że spółka FK Partner była w przetargu ogłoszonym przez starostę jedynym oferentem a inwestor nabył nie tylko majątek, ale także zobowiązania, w wysokości ok. 7 mln zł.

- Celem FK Partner było takie przeprowadzenie restrukturyzacji, aby przetrwała a jej pracownicy utrzymali zatrudnienie - twierdzi Serafin.

Zaprzecza też, by załoga nie dostawała pensji.

- Należności wobec nich są wypłacane na bieżąco. Wypłaty realizowane są w odstępach tygodniowych, o co wnioskowali sami pracownicy. Obecna załoga otrzymuje zarówno wynagrodzenie, jak i zaległości. Dotychczas spłacono wszystkie zobowiązania wobec pracowników PKS Usługi oraz PKS Nieruchomości. Zobowiązania wobec pozostałych pracowników wynoszą około 250 tys. zł. Zostaną spłacone w ciągu najbliższych miesięcy. Sprawy byłych pracowników prowadzi w ich imieniu komornik - informuje prezes.

Tadeusz Majchrowicz, szef zarządu regionu „S” w Krośnie ripostuje, że to właśnie związkowcy z regionu byli z załogą w trudnej sytuacji, podczas strajku.

- Odbyliśmy dziesiątki spotkań i negocjacji. Popadłem nawet w konflikt ze starostą. Obie panie teraz przypomniały sobie o PKS. A przecież pani Frydrych była radną i znała sytuację - mówi. I dodaje, że to właśnie pani europoseł ma możliwość skutecznego zajęcia się sprawą w drodze skargi pauliańskiej.