Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skansen zapłaci odszkodowanie

Lidia Cichocka
W tym roku w chałupie z Siekierna w skansenie będzie działać karczma poprowadzi ją dzierżawca z zajazdu Raj.
W tym roku w chałupie z Siekierna w skansenie będzie działać karczma poprowadzi ją dzierżawca z zajazdu Raj. Ł. Zarzycki
Muzeum Wsi Kieleckiej przegrało sprawę w sądzie o odszkodowanie. Czy będą kolejne kary finansowe?

Po wygranej w sądzie małżonkowie, którzy dzierżawili karczmę w skansenie w Tokarni poszli do komornika. Teraz Muzeum Wsi Kieleckiej do przysądzonego 4.500 zł odszkodowania za poniesione straty będzie musiało dołożyć na koszty komornicze.

Dzierżawca Agnieszka Brzezowska zapowiada pozwy o kolejne miesiące, kiedy nie mogła prowadzić działalności.

ODMIENNE ZDANIA

Wyrok, który satysfakcjonuje byłych dzierżawców dyrektor muzeum, Janusz Karpiński, uważa za niesprawiedliwy. W tej sprawie obie strony na każdy temat mają odmienne zdanie, bezsporne są tylko fakty.

Dzierżawcy zjawili się w Tokarni jako trzeci z kolei do prowadzenia punktu gastronomicznego w zabytkowej chałupie z Siekierna. Umowę, która obowiązywała do 31 października 2005 roku zmienili przed upływem jej terminu i zawarli nową przedłużającą ich działalność do października 2007 roku.

Dyrektor Karpiński uważa, że uczynili tak bezprawnie. On do MWK przyszedł w lipcu 2005 roku a umowę zerwano i podpisano na nowo w marcu. Uważa, że dzierżawcy domyślali się, że będzie chciał ich usunąć. Rzeczywiście dyrektor przyznaje, że kiedy przyjrzał się umowie dzierżawy stwierdził, że jest dla muzeum niekorzystna.
Umowa wspominała o 20 procentach rabatu za wynajmowanie obiektów na terenie muzeum. Karpiński uważa, że to placówka powinna te 20 procent dostać, małżonkowie, że oni, gdyby jakiś obiekt wynajmowali na imprezę powinni mieć zniżkę.

Kiedy dyrektor próbował zatrzymać równowartość takiej kwoty za obsługę Dni Lasu Brzezowska poszła do sądu i sprawę wygrała.
O dobrej współpracy między zarządcą a dzierżawcami nie mogło być mowy. Dyrektor proponował podpisanie aneksu do umowy, Brzezowska odrzuciła jednak proponowane zmiany. Dyrektor po październiku 2005 roku bezskutecznie próbował eksmitować karczmarzy.

- Któregoś dnia zastaliśmy drzwi zamknięte, wchodziliśmy w asyście policji - mówi mąż pani Brzezowskiej. Jednak w sezonie 2006 karczma działała.
Kiedy małżonkowie nie zapłacili czynszu za kwiecień dyrektor obciążył ich fakturą. - Ale wtedy muzeum remontowało dach na chałupie i nie mogliśmy pracować - wyjaśniają.

POSZŁO O SZALETY

Duże znaczenie w sprawie działalności karczmy ma sprawa szaletów. We wspomnianej na początku umowie napisano, że muzeum zapewni dzierżawcom możliwość podłączenia się do sieci elektrycznej, kanalizacyjnej itd. Oni mieli wykonać na własny koszt sanitariaty dla gości. Zrobili dwa oczka. Kiedy muzeum zaczęło budować większe sanitariaty przy wejściu do skansenu, w pobliżu karczmy natrafiło na dół chłonny, do którego odprowadzane były nieczystości z karczmy.

Dyrektor Karpiński uznał, że to małżonkowie, którzy nigdy nie przedstawili dokumentacji legalizującej wykonane sanitariaty wykonali tę samowolkę. Oni twierdzą, że o jego istnieniu nie wiedzieli, bo korzystali z instalacji po poprzednikach. Dzikie szambo zasypano a powiadomiony o sprawie sanepid zabronił uruchomienia karczmy.

Dyrektor wezwał więc na początku 2007 roku dzierżawców by otworzyli karczmę, a wcześniej zgodnie z umową wykonali przyłącze do znajdującej się w muzeum sieci kanalizacyjnej. Długość tego przyłącza jest różna zależnie od tego kto o nim mówi. Dyrektor twierdzi, że to zaledwie 18 m - do najbliższej studzienki, karczmarka, że 300 i mowy nie ma by przy tak niewielkiej działalności była w stanie pokryć koszty tak potężnej inwestycji.

To w efekcie tego sporu przez cały ubiegły sezon karczma była nieczynna. Dzierżawcy wpłacali czynsz na konto muzeum, a to odsyłało im pieniądze.

SĄD UKARAŁ MUZEUM

Pani Brzezowska złożyła do sądu wniosek o zwrot utraconych korzyści uważając, że postępowanie dyrektora (zasypanie dołu kloacznego) pozbawiło ją możliwości zarabiania w kwietniu ubiegłego roku. Sprawę także w drugiej instancji wygrała. Sąd uznał, że to na muzeum ciążył obowiązek podłączenia karczmy do sieci i nakazał wypłacenie jej odszkodowania w wysokości 4.500 zł.

Dyrektor przygotował na rozprawę apelacyjną opinię biegłego, który obowiązek zrzuca na barki dzierżawców. Sąd apelacyjny z przyczyn formalnych wniosek o dopuszczenie opinii odrzucił, ale dyrektor chce posłużyć się nim przy ewentualnym kolejnym procesie.

Sam złożył zawiadomienie do prokuratury, a ta prowadziła sprawę o niedopełnienie obowiązków przez osoby kierujące placówką. - Za kilka dni zapadnie decyzja co dalej z tą sprawą - powiedział nam Artur Feigel z Prokuratury Rejonowej Kielce-Zachód.

To, że po pierwszej wygranej dzierżawcy wystąpią do sądu o odszkodowanie za kolejne miesiące bezczynności jest pewne.
W tym roku karczma zostanie otwarta w maju. Poprowadzi ją restaurator z zajazdu Raj, który zapewniał catering w skansenie także w ubiegłym roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie