Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Euro 2012. Zarobimy czy stracimy?

Norbert Ziętal
Przygraniczny Przemyśl liczy, że skorzysta na kibicach, którzy będą u nas nocować w drodze na mecze na Ukrainie. Mają też nadzieje, że takie osoby wrócą do nas po turnieju.
Przygraniczny Przemyśl liczy, że skorzysta na kibicach, którzy będą u nas nocować w drodze na mecze na Ukrainie. Mają też nadzieje, że takie osoby wrócą do nas po turnieju. Norbert Ziętal
Hotelarze i przewoźnicy zacierają ręce. Wpadnie im trochę grosza dzięki pazerności Ukraińców. Ale co z tym szumnie zapowiadanym boomem gospodarczym?

Bezrobocie nie spadło, setki hoteli nie powstały, autostrady nadal w proszku, inwestorzy jakoś marnie się do nas pchają. A jeszcze kilka lat temu wmawiano nam, że dzięki turniejowi w piłce nożnej staniemy się krajem mlekiem i miodem płynącym.

Kwiecień 2007 r. Michel Platini, szef UEFA, wyciąga kartkę i ogłasza "Pologne e Ukraine". Euforia. Polscy działacze sportowi wpadają sobie w ramiona. Media podkręcają atmosferę. Cieszą się ludzie na ulicach polskich miast. W 2012 będziemy organizatorami Mistrzostw Europy w piłce nożnej.

- "Euro dla Polski!!! Wszyscy zyskamy" - następnego dnia po słowach Platiniego grzmią tytuły podkarpackich gazet.

A chwilę potem niekończący się serial huraoptymistycznych artykułów w gazetach, Internecie, telewizji. A z nich wynika jedno: nareszcie będziemy tak zamożni, jak choćby mieszkańcy zachodniej Europy. Koniec bezrobocia. Polska w pięć lat stanie się nowoczesna, a przede wszystkim bogata.

Jeszcze nikt nie zarobił na mistrzostwach

Wtedy nikt nie zawracał się głowy słowami choćby prof. Leszka Balcerowicza, który jako jeden z pierwszych, zdumiony tą euforią, spokojnie tłumaczył, że przecież Euro 2012 nie jest wydarzeniem gospodarczym, że rozwój żadnego państwa nie zależy od tego, ile się takich imprez zorganizuje. Niektórzy dodawali, że skoro jeszcze nikt, nawet tak bogaty i perfekcyjnie zorganizowany kraj jak Niemcy, nie zarobił na Euro, to dlaczego w Polsce miałoby być inaczej.

Przyglądając się głoszonym wtedy planom już dzisiaj powinniśmy śmigać wzdłuż i wszerz Polski po sieci wygodnych autostrad.

- Nie wyobrażam sobie, aby najpóźniej na wiosnę 2012 r. autostrada nie doszła do granicy z Ukrainą. To będzie konieczność. To samo dotyczy "ekspesówki" - w 2007 r. mówił cytowany przez media przedstawiciel rzeszowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Nadzieje były zbyt duże

Dzisiaj euforii nie widać. Choć turniej jeszcze się nie rozpoczął, to już zaczynają się rozliczenia.

- Euro 2012 będzie finansową klapą - głosi opublikowany kilkanaście dni temu raport Instytutu Globalizacji. Jego autorzy przypominają, że organizacja Euro 2004 w Portugalii zamknęła się stratą 700 mln euro. Niemcy na przeprowadzeniu mistrzostw świata w piłce nożnej w 2006 r. stracili aż 10 mld złotych.

Polska Izba Hotelarstwa już teraz przyznaje, że nadzieje, które żywiono w związku z turniejem, od początku były zbyt duże. Prognozy sprzed trzech lat przewidywały, że w związku z mistrzostwami powstanie w Polsce 400 do 500 nowych hoteli, w których zatrudnienie znajdą tysiące pracowników. Zestawienie tych planów z rzeczywistości wygląda tragicznie. Z danych portalu infoPraca.pl wynika wręcz, że obecnie ofert pracy w branży turystyczno-hotelarskiej jest o wiele mniej niż trzy lata temu.

W 2007 r. Podkarpackie również liczyło, że uszczknie coś dużego z Euro 2012. Nadzieje pokładano przede wszystkim w autostradzie, ekspresówce, lotnisku i turystach-kibicach, którzy mieli zalać nasz region. Teraz okazuje się, że wszystkie prognozy były zbyt optymistyczne.

Kibice będą u nas spać

Podkarpacie nieco zyska przede wszystkim na tranzycie zachodnich kibiców, jadących na mecze na ukraińskich stadionach. Tym bardziej, że ceny hoteli, a nawet campingów na Ukrainie skoczyły kilkanaście razy w górę. Z tego powodu duża część kibiców, zwłaszcza jadąca na mecze we Lwowie, będzie miała "bazę" w Podkarpackiem. Najwięcej w przygranicznym Przemyślu i okolicy.

- Na czas mistrzostw zarezerwowane są prawie wszystkie nasze pokoje. Głównie przez kibiców z Niemiec, Portugalii, Danii i Francji. Mamy jednak pewną pulę pokoi dla gości, którzy pojawią się u nas w ostatnim momencie - mówi Marzena Mazur z działu marketingu hotelu "Gromada" w Przemyślu.

Ceny przemyskich noclegów też poszły w górę. W niektórych hotelach nawet o 100 proc. To i tak dużo mniej niż na Ukrainie.

Na czas mistrzostw z ok. 200 do 300 złotych wzrosły ceny w rzeszowskim Hetmanie. Ale i tak oferta dla kibiców jest bardzo interesująca. Pytania z różnych części Europy o możliwość rezerwacji pokoi napływają niemal codziennie. Zagranicznych gości interesują terminy, w których na Ukrainie będą rywalizować zespoły Niemiec, Holandii, Danii i Portugalii. 46 miejsc zarezerwowali m.in. Duńczycy, 8 Portugalczycy.

Żniwa czekają też właścicieli firm transportowych, ponieważ kibiców trzeba będzie zawieźć na mecze. Właściciel hotelu Albatros w Przemyślu uruchamia specjalne połączenie autokarowe pomiędzy Przemyślem i Lwowem. Rozmowy z przewoźnikami prowadzi też przemyski urząd miejski. Dodatkowo po stronie ukraińskiej z granicy do Lwowa przez cały czas będą kursować tanie busy.

Żeby kiedyś wrócili

Przemyśl chce zyskać na Euro przede wszystkim w wymiarze promocyjnym.

- Liczymy, że część kibiców zatrzyma się u nas w drodze na mecz lub powrotnej. Chcemy, aby wrócili oni do nas również po turnieju. Robimy wszystko, aby podczas wizyty w naszym mieście mówili, że tutaj warto kiedyś wrócić, bo jest co robić, co zwiedzać - mówi Robert Choma, prezydent Przemyśla.

Miasto niedawno uruchomiło kampanię promocyjną pod hasłem Become a Fan.

Jednym z działań będzie organizacja strefy kibica. Zostanie zorganizowana na parkingu przy dolnej stacji wyciągu narciarskiego.

- Kibice będą obserwować mecze na telebimie. Planujemy, że godz. 17 do 23, czyli w czasie transmisji meczy, wstęp będzie płatny. 2 złote od osoby. Planujemy również inne atrakcje, dla całych rodzin, w pozostałych godzinach - mówi Robert Kazimir z Przemyskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.

Podobna strefa powstanie w Rzeszowie, na dziedzińcu przy Millenium Hall.

Z nieoficjalnych informacji wiemy jednak, że urządzanie takich stref nie jest zbyt "kokosowym" interesem dla miasta.

- Wymagania są ogromne. Wolno podawać tylko produkty oficjalnych sponsorów mistrzostw. Nie wolno, nawet w sąsiedztwie, zamieścić reklam innych firm. Tymczasem ci sponsorzy nie są zbyt zainteresowaniem dokładaniem się do takich stref w miastach podkarpackich - mówi jeden z urzędników.

Kibice wystraszą innych turystów

Wątpliwe czy Euro 2012 przyczyni się do tak dużej promocji walorów turystycznych regionu, jak tego chcieliby regionalni włodarze.

Kibice podróżujący samochodem z zachodu np. do Lwowa, jeżeli bez większych nerwów przeżyją brak autostrady, to np. w Przemyślu mogą napotkać wąskie gardło w postaci remontowanego kluczowego skrzyżowania. Będą zmuszeni korzystać z niewygodnego objazdu wąskimi ulicami. Czy po takim pierwszym wrażeniu, będą chcieli wrócić do tego miasta?

Ponadto turyści - kibice są znacznie mniej opłacalni od zwykłych amatorów podróży.

- W najbardziej optymistycznym założeniu kibice wydadzą u nas ok. 150 mln euro (licząc całą Polskę - przyp. nz), nie licząc strat i ewentualnych dewastacji, które się pewnie zdarzą. Kibice, którzy kupią bilety i piwo, nie rozwiążą naszych problemów finansowych. Oznaczają za to ogromny wysiłek służb porządkowych i mundurowych, transportu publicznego, służby zdrowia. W tym czasie spadnie liczba zwykłych turystów. Tak było w Grecji, Hiszpanii. A to na nich zarabia się najlepiej. Oni jednak boją się tłumów i zamieszania - analizuje dla Gazety Finansowej Janusz Szewczak, analityk gospodarczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24