Daniel Myśliwiec, trener Stali Rzeszów znów musiał trochę pokombinować ze składem, bo nie mógł skorzystać m.in. z Piotra Głowackiego i Dominika Marczuka, a więc dwóch bocznych obrońców. W miejsce tego pierwszego postawił na debiutanta - Igora Ławrynowicza. Drugiego zastąpił natomiast Rafał Maciejewski, a więc nominalny napastnik. Był jednak próbowany na prawej obronie w sparingach, a więc nie było tu mowy o przypadku.
Trochę zagadką było to, czy gospodarze zagrają odważnie, czy jednak ze sporym respektem przed liderem. Na ogół Radunia gra bowiem do przodu, ale jednak jesienią w Rzeszowie tego nie pokazała. Okazało się, że i tym razem ma podobny plan. Oddała bowiem piłkę rzeszowianom, a sama szukała szansy w kontrach.
To więc Stal dominowała od początku. Przyjezdni szukali ataków to lewą, to prawą stroną i w końcu znaleźli lukę w defensywie gospodarzy. Z prawego skrzydła dośrodkował Damian Michalik, a uderzeniem głową miejscowego bramkarza pokonał Kacper Sadłocha, dla którego było to premierowe trafienie w rzeszowskim zespole.
Po tym przyjezdni złapali jeszcze większy luz, a akcja, po której padła druga bramka była palce lizać. Piłka wędrowała jak po sznurku, Andreja Prokić wystawił futbolówkę jak na tacy Michalikowi, a ten umieścił ją w pustej bramce.
Dopiero wtedy śmielej atakować zaczęli gospodarze i w końcówce pierwszej odsłony dwukrotnie do dobrych sytuacji doszedł Janusz Surdykowski. Najpierw uderzył jednak nad bramką, a za drugim razem rzeszowian uratował słupek. To był jednak sygnał, że Radunia nie powiedziała ostatniego słowa i po przerwie będzie chciała zaatakować.
Tak się faktycznie stało. Miejscowi grali już zdecydowanie odważniej, ale przy tym narażali się na kontry. I to goście byli zdecydowanie bliżej zadania kolejnego ciosu, niż miejscowi bramki kontaktowej.
Dwukrotnie w sytuacjach sam na sam z bramkarzem znalazł się bowiem Sadłocha, ale za pierwszym razem sprzed linii piłkę wybił Rafał Kosznik, a za drugim lepszy okazał się golkiper Raduni.
Z ataków miejscowych nic wielkiego natomiast nie wynikało. Jedynie po stałych fragmentach gry „coś” działo się pod bramką Wiktora Kaczorowskiego, ale w wielkich opałach się nie znajdował.
Raz jednak defensywa gości się nie popisała i miejscowi złapali kontakt. Szykowała się więc emocjonująca końcówka. Ostatniego słowo należało jednak do Stali - Prokić przebiegł z piłką pół boiska i ustalił końcowy wynik.
Radunia Stężyca - Stal Rzeszów 1:3 (0:2)
Bramki: 0:1 Sadłocha 17-głową, 0:2 Michalik 31, 1:2 Witek 85, 1:3 Prokić 90+4.
Radunia: Tułowiecki ż - Murawski, Szur, Kosznik - Kopania (35 Lizakowski ż), Baszlaj (61 Nowicki), J. Letniowski, Stępień (46 Szuprytowski ż), Kuźniarski (61 Witek) - Retlewski (85 Miller), Surdykowski. Trener Sebastian Letniowski.
Stal: Kaczorowski - Maciejewski, Wrona, Góra, Ławrynowicz (78 Oleksy) - Poczobot ż, Danielewicz (78 Kotwica), Wolski - Michalik (84 Polowiec), Sadłocha, Prokić. Trener Daniel Myśliwiec.
Sędziował Kawałko (Augustów).
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Tak dziś wygląda syn Olejnik. Jerzy Wasowski wyrósł na przystojnego mężczyznę
- Szok, w jakim stroju paradowała 16-letnia Viki Gabor! Ludzie pytają, gdzie są rodzice
- Bieniuk w PRZEŚWITUJĄCYCH spodniach na ściance. Tak wystroić mogła się tylko ona
- Andrzej z "Sanatorium miłości" mieszka w DPS. Nie zgadniecie, kto chce mu pomóc