Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

eWinner 2 liga. Tak wielu bramek Stal Rzeszów nie traciła od prawie pół wieku

Miłosz Bieniaszewski
Miłosz Bieniaszewski
Stal Rzeszów pod wodzą Daniela Myśliwca wygrała 5 meczów, 3 zremisowała i 3 przegrała. Bilans bramkowy wynosi 23:26
Stal Rzeszów pod wodzą Daniela Myśliwca wygrała 5 meczów, 3 zremisowała i 3 przegrała. Bilans bramkowy wynosi 23:26 Materiały prasowe Stali Rzeszów
W ostatnim czasie bez wątpienia na meczach Stali Rzeszów nudzić się nie można. Pada w nich cała masa bramek, ale minusem jest to, że rzeszowianie tracą wiele goli. Ostatni raz tak dużo tracili, kiedy do ich bramki trafiali… m.in. Włodzimierz Lubański czy Antoni Piechniczek. Było to prawie pół wieku temu!

- Najważniejsze, żebyśmy wygrywali i wszelkie zadania są na to ukierunkowane. Stal ma wygrywać, ale mieć też określony styl – mówił Nowinom przed rundą wiosenną Daniel Myśliwiec, trener Stali Rzeszów. Jasnym więc było, że jego drużyna ma grać ofensywnie, ryzykownie, ale pewnie nikt się nie spodziewał, że to ryzyko będzie aż tak duże.

Opiekun rzeszowian mówił również, że dąży do tego, aby jego drużyna była powtarzalna w swojej niepowtarzalności. Chyba nie chodziło jednak o to, że Stal będzie powtarzalna w tak dużych stratach bramkowych, a niepowtarzalna w sposobie ich tracenia. W tej rundzie rzeszowianie dali sobie strzelić sporo bramek po długich zagraniach rywali, co wynikało z bardzo wysoko ustawionej linii obrony, ale również po przeróżnych fatalnych indywidualnych błędach. Nie zawsze też swoim podopiecznym pomagał sam trener Myśliwiec, który od samego początku jest wierny jednemu ustawieniu – 1-4-3-3.

Gong na dzień dobry

Już w swoim debiucie musiał przełknąć gorzką pigułkę, bo Stal dostała we Wronkach lanie od rezerw Lecha Poznań, a „Kolejorz”, grając w przewadze jednego zawodnika, posyłał kolejne długie piłki za linię obrony rzeszowian, co skończyło się katastrofą. Po tym meczu trener biało-niebieskich niejako przyznał się do błędu, mówiąc że za bardzo wierzył w wysokie umiejętności swoich podopiecznych. Ci, choć mieli na boisku jednego zawodnika mniej, cały czas grali z bardzo wysoko ustawioną linią defensywy, co nie miało prawa dobrze się skończyć.

Po takim zimnym prysznicu wydawało się, że trener Myśliwiec wyciągnął odpowiednie wnioski i rzeszowianie zaczęli tracić mniej bramek. Aż nadszedł kwiecień. W tym miesiącu, dotychczas, Stal rozegrała pięć meczów i straciła w nich aż 16 bramek, przy 12 zdobytych. Co ciekawe przegrała tylko raz, ale za to ponownie 1:5, tym razem z Pogonią Siedlce.

Trener nie pomógł

Ten miesiąc zaczął się jednak od 2:2 z Błękitnymi Stargard. I to jest mecz, w którym, naszym zdaniem, inaczej powinien był się zachować trener rzeszowian. Przypomnijmy, że Stal grała w osłabieniu, ale prowadziła 2:0. I wtedy zabrakło tego, aby trochę zagęścić środek pola. Zamiast tego Daniel Myśliwiec wciąż grał trójką pomocników, co miało być sygnałem, że rzeszowianie mają szukać kolejnych bramek. Te padły, ale dla rywala…

Później było wspomniane spotkanie z Pogonią, a następnie dwa szalone pojedynki ze Skrą Częstochowa i Śląskiem II Wrocław. Oba wygrane przez Stal, oba w stosunku 4:3. I pewnie gdyby za każdym razem wszystko kończyło się w ten sposób, to nikt by nawet nie śmiał krytykować trenera Myśliwca.

Bo fakt, że chce grać ofensywnie, tworzyć widowiska, strzelać dużo bramek, wymaga jedynie poklasku. Problem w tym, że są w meczach takie momenty, że należy „coś” zmienić, zagrać, choćby przez moment, trochę inaczej, a Stal cały czas jest ustawiona ofensywnie, co nie jest równoznaczne temu, że ciągle atakuje.

„Sami stwarzamy sobie problemy”

W każdym z meczów były przecież okresy, raz dłuższe, raz krótsze, że to rywale dochodzili do głosu, a rzeszowianie trochę im w tym pomagali. Z upływem czasu zawsze zaczyna brakować pary i w środku pola, gdzie biało-niebiescy mają trzech piłkarzy, robiły się spore luki, co skrzętnie wykorzystywali przeciwnicy.

Tak było choćby w starciu z Błękitnymi. Tak było również w ostatnim spotkaniu z KKS-em 1925 Kalisz. A wystarczyło cofnąć jednego z ofensywnych piłkarzy, trochę zagęścić środek pola i kaliszanie mieliby zdecydowanie większy problem z przedostawaniem się pod pole karne rzeszowian. Inna rzecz, że w tym meczu błędów indywidualnych gracze Stali popełnili całą masę i aż się prosili o kłopoty. No i się doczekali.

- Niestety od jakiegoś czasu dzieje się tak, że sami stwarzamy sobie problemy i tak też było dzisiaj

– przyznawał Damian Michalik, pomocnik Stali Rzeszów.

– Uważam, że powinniśmy do końca realizować zadania, które trener nam przekazał, czyli granie w piłkę cały czas do samego końca. W pewnym momencie miałem wrażenie, że zaczęliśmy wybijać piłki i wdaliśmy się w taką rąbankę – dodawał Dawid Olejarka. Skończyło się na remisie i kolejne punkty uciekły.

Trzeba się cofnąć do czasów Lubańskiego

W tym roku Stal rozegrała 11 meczów i straciła w nich 26 bramek. W samym kwietniu w 5 meczach dała sobie wbić 16, a w całym sezonie w 27 spotkaniach 44. W poprzednich rozgrywkach po rozegraniu tylu meczów rzeszowianie mieli 39 straconych bramek, a więc wcale nie dużo mniej. Sezon skończyli jednak z 44 straconymi bramkami, co dało 1,29 gola na jedno spotkanie.

Teraz ta średnia wynosi aż 1,62 bramki na jeden mecz. Sprawdzając kiedy biało-niebiescy mieli wyższą średnią traconych goli trzeba się cofnąć niemal o pół wieku, do sezonu 1963/1964. Wtedy Stal grała w ekstraklasie, a bramki strzelali jej m.in. Antoni Piechniczek, Włodzimierz Lubański czy Bernard Blaut., a ta średnia wynosiła 1,69. Patrząc tylko na tegoroczne mecze jest to aż 2,36 gola na jeden mecz. Na pewno nie przynosi to chluby rzeszowianom…

Trudno się więc dziwić kibicom tego klubu, że nie są przyzwyczajeni do takiego dziurawienia swojej ulubionej drużyny. Dopóki kończyło się to tak, jak w Częstochowie, czy we Wrocławiu, to przymykali na to oko. Po meczu z KKS-em Kalisz znów jednak pojawiło się sporo negatywnych komentarzy.

Brak czasu

O cierpliwość w podcaście „Stalowska Brać” apelował Wojciech Reiman.

– Potrzebujemy czasu, aby złapać automatyzmy, wdrażając pomysł trenera Myśliwca. Wciąż są sytuacje meczowe, w których nie zachowujemy się tak jak należy. Z oceną trzeba poczekać na koniec sezonu

– mówił.

Oczywiście ma rację. Tu nie chodzi o biczowanie trenera Myśliwca. On, a także drużyna potrzebuje czasu. Chodzi jednak o zwrócenie uwagi, że może nie zawsze, a na pewno nie przez pełne 90 minut, trzeba grać ultra ofensywnie, tylko w trakcie meczu choć trochę przestawić akcenty.

Szczególnie wtedy, kiedy jest odpowiedni wynik. A tego, czego mieliśmy przykłady, brakowało…
Bez wątpienia bezstronni obserwatorzy meczów Stali Rzeszów muszą być zachwyceni. Jej mecze są gwarantem emocji, wielu sytuacji i zdobywanych bramek. Kibice biało-niebieskich wymagają jednak kolejnych zwycięstw. Sytuacja w tabeli jest niezła, ale bez wątpienia mogła być zdecydowanie lepsza.

Trener Myśliwiec oczywiście zauważa, że jego drużyna ma problem z grą obronną i cały czas próbuje to poprawić. Problem w tym, że teraz tego czasu za bardzo nie ma, bo mecz goni mecz i nie można spokojnie popracować. Jest to więc trochę operacja na żywym organizmie. Można się więc spodziewać, że szalonych meczów w wykonaniu Stali Rzeszów będzie więcej. I w sumie nie ma się co tego znowu tak czepiać.

Lepsze 3:3 niż 0:0

„Zazdrościmy trochę zwykłym ludziom z uniwersum Facetów w Czerni. Jak działo się wokół nich coś wykraczającego poza ich zdolności poznawcze, agent J i agent K wyciągali specjalny przyrząd do anulowania pamięci i wymazywali im niekomfortowe wspomnienia. Jaka szkoda, że taka technologia nie istnieje w świecie realnym, bo chętnie zapomnielibyśmy o widowisku, którym uraczyli nas piłkarze Górnika Łęczna i Widzewa Łódź w to (nie)piękne piątkowe późne popołudnie.”

– pisało Weszło po meczu Fortuna 1 ligi.

Tam też był remis, tylko 0:0. To my już chyba wolimy takie 3:3…

- Zawsze jest coś za coś. Można starać się grać na zero z tyłu i liczyć na jakąś jedną bramkę, ale na pewno bardziej atrakcyjna dla kibiców jest chęć gry ofensywnej, nawet kosztem jakiejś porażki. Tracone bramki na wiosnę to na pewno nie jest pozytywna statystyka i nie wygląda to dobrze. Kierunek, który obraliśmy to gra ofensywna i trzeba chyba w jakimś stopniu zapłacić za to, że taką drogę się obiera – kończymy wypowiedzią Wojciecha Reimana.

Już w środę Stal Rzeszów zagra kolejne spotkanie. Na wyjeździe zmierzy się z Wigrami Suwałki. Początek o godz. 16.15.

Mecz Skry Częstochowa ze Stalą Rzeszów był popisem Wojciecha Reimana, który zdobył 4 bramki. Kto przed nim trafiał dla biało-niebieskich przynajmniej trzykrotnie w jednym spotkaniu? Sprawdźcie jak to wyglądało przez ostatnie 30 lat.

Strzelali trzy gole i więcej w jednym meczu dla Stali Rzeszó...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24