Ferenc będzie wojewodą? Co na to inni?

Informację o możliwej nominacji Tadeusza Ferenca na wojewodę podkarpackiego podaliśmy wczoraj jako pierwsi. Fakt, że prezydent Rzeszowa jest jednym z kandydatów na to stanowisko potwierdziliśmy u kilku lokalnych działaczy politycznych, oraz osoby blisko związanej z ratuszem.

Transakcja wiązana

Sam zainteresowany także do końca nie zaprzeczył tym informacjom. Na pytanie o to, czy przyjąłby nominację od premiera odpowiedział, że chciałby pracować dla rozwoju Podkarpacia i Rzeszowa.

Jak ustaliliśmy wczoraj, przejście Ferenca do gabinetu wojewody miałoby otworzyć Platformie drogę do objęcia sterów w rzeszowskim ratuszu. Najpierw w postaci komisarza, który zawiadywałby miastem przez ok. 3 miesiące.

PO liczy, że w tym czasie zdołałaby przekonać do siebie wyborców, którzy następnie poparliby w przedterminowych wyborach jej kandydata. A jak przekonuje poseł Zbigniew Rynasiewicz, szef Platformy w naszym regionie - tym miałby zostać Zdzisław Gawlik, prawnik, nauczyciel akademicki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa.

Ferenc czy Kulesza?

Zdaniem Tomasza Kuleszy, byłego posła PO, który w ostatnich wyborach nie dostał się do Sejmu taka taktyka jego partii byłaby zbyt ryzykowna.

- Gdyby się udało, mielibyśmy i wojewodę i prezydenta dużego miasta. Ale w przeciwnym razie zostalibyśmy z niczym - uważa.

Dlatego twierdzi, że rekomendując premierowi kandydata na wojewodę zarząd regionu powinien brać pod uwagę tylko ludzi związanych z PO, wśród których nie brakuje fachowców. Kulesza, który także jest wymieniany jako poważny kandydat do zastąpienia Małgorzaty Chomycz nie chce na ten temat rozmawiać.

- Bo decyzja należy wyłącznie do premiera - przypomina. Z jego wypowiedzi można jednak wywnioskować, że gdyby dostał nominację, nie odmówi.

Kto byłby lepszym wojewodą? Elżbieta Łukacijewska, była szefowa PO na Podkarpaciu, obecnie europosłanka nie chce porównywać tych kandydatów.

- Ale nie ukrywam, że jestem zwolenniczką stawiania na ludzi młodych, pełnych energii, chętnych do pracy. Praca wojewody jest ciężka i wyczerpująca. Nie wiem, czy prezydent Ferenc byłby nią zainteresowany - twierdzi Łukacijewska. I dodaje, że jej zdaniem nominacja dla Ferenca jest mało prawdopodobna. - Przecież Platforma jest w koalicji z PSL a nie SLD - przypomina.

Najmocniejszy gracz ludowców, poseł Jan Bury stanowiskiem wojewody albo prezydenta miasta nie jest jednak zainteresowany.

- Startowałem w wyborach do Sejmu, zdobyłem mandat i nigdzie się stąd nie wybieram. To byłoby nieuczciwe wobec ludzi, którzy oddali na mnie głos. Wiem, jaką mam misję i na pewno nie prowadzi do urzędu wojewódzkiego - przekonuje poseł Bury.

PiS liczy na zmiany

Kciuki za odejście prezydenta trzymają natomiast lokalni działacze Prawa i Sprawiedliwości. Jerzy Cypryś, szef klubu radnych PiS w rzeszowskiej Radzie Miasta uważa, że byłoby to rozwiązanie korzystne dla Rzeszowa.

- Już przed ostatnimi wyborami samorządowymi radziłem prezydentowi, aby odpoczął po dwóch wyczerpujących kadencjach. Ale nie posłuchał i ciągle poruszamy się w kręgu poszerzania granic miasta i wydawania pieniędzy na drogie gadżety. Miasto potrzebuje zmiany i świeżego spojrzenia - przekonuje Cypryś, który w przypadku przedwczesnych wyborów mógłby powalczyć o fotel zwolniony przez Tadeusza Fernca.

Piotr Przytocki, prezydent Krosna uważa, że Tadeusz Ferenc podołałby zadaniom stawianym przed wojewodą.

- Miałby większe kompetencje, ale w dalszym ciągu to praca w urzędzie. Z pewnością taka roszada byłaby korzystna dla Rzeszowa - przekonuje prezydent Przytocki.
Nazwisko nowego wojewody powinniśmy poznać do końca listopada.