Ferenc: więcej zdziałam w Warszawie

- Skąd decyzja startu w wyborach do Senatu?

- Powiem pani szczerze, podjąłem tę decyzję we wtorek, po analizie raportów na temat rozwoju Rzeszowa. Z tych raportów wynika, że miasto rozwija się bardzo prężnie, a przeszkodą w jego dalszym rozwoju jest m.in. brak układów komunikacyjnych i nie najlepsze połączenie z resztą Polski. Potrzebujemy autostrad, szybkiej kolei, rozbudowy lotniska. Tego z perspektywy Rzeszowa zrobić się nie da. W Warszawie łatwiej pewne sprawy załatwić.

- Myśli pan, że wyborcy zrozumieją pana decyzję?

- Zrozumieją, bo widzą, jak wiele rzeczy zostało w mieście zrobionych, mają też świadomość, że najważniejsze decyzje zapadają w Warszawie. Powiem pani, że jako prezydent nieraz wyczekiwałem pod ministerialnymi gabinetami przez wiele godzin. Senatora każdy minister przyjąć musi.

- A dlaczego startuje pan do Senatu, a nie do Sejmu?

- Myślę, że to jest tak, iż nie chodzi o to, gdzie się startuje, tylko co się zrobi, jak się wygra. Bo można chodzić po sejmowych czy senackich korytarzach i udawać, że się coś robi. Można też stworzyć lobby na rzecz swojego regionu i działać. Ja mam zamiar zrobić to drugie.

- Razem z panem startuje były senator Grzegorz Lato. Był zaskoczony, że pan kandyduje.

- Ja bardzo szanuję Grzesia i mam nadzieję, że będziemy razem działać i coś zdziałamy.

- Panie prezydencie, a jak zdrowie i kondycja? Przed panem szybka kampania.

- Ostatnio rzeczywiście byłem trochę przemęczony. Spotykałem się z mieszkańcami ościennych gmin, dużo było tych spotkań. Przeważnie późnym popołudniem, więc jechałem na nie prosto z pracy. Nie było czasu zjeść, odpocząć. Ale teraz jest już dobrze. W poniedziałek wracam do pracy. Mam zamiar nadal uprawiać tenis i oczywiście spotykać się z ludźmi. Będę im tłumaczył powody takiej decyzji Mogę oczywiście siedzieć nadal w Rzeszowie, ale ponieważ mam wizję rozwoju tego miasta, uznałem, że więcej zdziałam w Warszawie.