Ferment w Sokole

W łańcuckim zespole nastroje coraz gorsze. Koszykarze przegrywają mecz za meczem i oddalają się od play-offu. W weekend Sokoły padły u siebie w derbach ze Stalą Stalowa Wola aż 74:93, szefowie klubu nie zamierzają jednak uzdrawiać sytuacji w typowy sposób.

- Trener Dariusz Kaszowski jest ostatnią osobą, która miałaby odejść - kontynuuje szef Sokoła. - Mamy pretensje do kilku graczom, którzy drastycznie obniżyli poziom gry.

Cisek uważa, że w szatni Sokoła atmosferę popsuły słowa Grzegorza Wiśniowskiego. Nowy wiceprezes KKS Resovia poinformował niedawno, że rozmawiał z byłymi graczami "Bieszczadzkich Wilków" o ich ewentualnym powrocie do klubu znad Wisłoka (byli resoviacy w Sokole to: Michał Baran, Piotr Ucinek i Łukasz Bielecki).

- Jeśli panu Wiśniowskiemu chodziło o wywołanie fermentu w Sokole, to mu się udało, Jeśli rozmowy prowadził rzeczywiście, to zawodnicy powinni o nich coś wspomnieć - stwierdza Cisek. - Nie mówię, że w Sokole są przez te wypowiedzi podziały, ale niesnaski mogły się pojawić. Liczę jednak, że chłopaki pokażą charakter, bo przecież wiedzą, o co grają - gdy nie awansują do ósemki, sezon skończą wcześniej i stracą na tym.

Szef Sokoła ma rację, ale nie do końca. Jest, niestety, możliwość, że łańcucianie wylądują w play-outach i będą walczyć o utrzymanie. Drużynie zostały jeszcze trzy mecze; ze Startem, Sportino i Zastalem.

- Nie da się ukryć, istnieje zagrożenie, że nie tylko play-off, ale i bezpieczne miejsca 9 i 10 nas ominą - mówi trener drużyny. - Rywali mamy trudnych i jeśli nie weźmiemy się garść, może być źle. Dlatego superważny jest najbliższy mecz w Lublinie. Wygrana da nam pewne utrzymanie i pozwoli ciągle bić się o ósemkę - dodał Kaszowski.