Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal zaczął się pięknie

MAREK JAKUBOWICZ
Taką opinię wyraził po trzech koncertach tegorocznego Muzycznego Festiwalu w Łańcucie Wojciech hr. Dzieduszycki. I należy się spodziewać, że ze względu na wykonawców najwyższej próby, a także repertuaru ten Festiwal będzie historyczny.

A wszystko zaczęło się w czerwcu 1961 r. od Dni Muzyki Kameralnej zorganizowanych wtedy po raz pierwszy przez Państwową Filharmonię w Rzeszowie i jej dyr. Janusza Ambrosa. W pierwszych latach prezentowały się zespoły kameralne i orkiestry z całego kraju . Od 1964 r. zaczęto zapraszać artystów spoza granic Polski. W 1968 r. do programu "Dni" włączono koncerty na wspaniałych barokowych organach leżajskiej bazyliki.
Świeży impuls łańcucka impreza otrzymała wraz z objęciem kierownictwa przez Bogusława Kaczyńskiego w 1981 r. Dzięki telewizji, która stała się współorganizatorem Festiwalu Muzyki Łańcut, stał się on, już w zmienionej nazwie i formule, znany w kraju i za granicą. Zapraszane były największe gwiazdy scen operowych i estrady, odbywały się przedstawienia tylko dla dzieci i pełnospektaklowe opery i widowiska muzyczne dla dorosłych. Towarzyszyły im sesje naukowe i warsztaty muzyczne.
Od 1991 r. trwa kontynuacja imprezy pod nazwą Muzyczny Festiwal w Łańcucie. Jego dyrektorem naczelnym jest Wergiliusz Gołąbek, który stara się połączyć tradycje kameralnych "Dni" z wielkim rozmachem festiwalowym swego poprzednika. Mimo ciągłych kłopotów finansowych udaje mu się to świetnie. Za jego "rządów" podziwiamy mistrzów bel canta, słuchamy świetnych zespołów kameralnych, a także wielkie oratoria. Nie brak muzyki innego gatunku - piosenki literackiej, hiszpańskiej czy żydowskiej.
W sumie historia 41 festiwali zamyka się liczbą 450 koncertów, na których wystąpiło ponad 600 solistów, 17 triów, 32 kwartety, 11 kwintetów, 40 orkiestr kameralnych, 6 orkiestr symfonicznych, 17 chórów i 50 różnych zespołów.
Józef Kański tak pisał: Niezmiennym i bezcennym walorem tej imprezy pozostaje niepowtarzalna atmosfera łańcuckiego zamku i jego otoczenia,,pozwalająca słuchaczom przenieść się, choćby na czas krótki, w inny świat - świat piękna i na dawnych tradycjach opartej kultury. Takie łańcuckie wieczory nie tylko dostarczają artystycznych wrażeń, ale w jakiś sposób czynią człowieka lepszym".
Wojciech Dzieduszycki, który jest stałym uczestnikiem Festiwali nie krył swoich wysokich ocen pierwszym koncertom. W niedzielę do Teatrzyku Marszałkowej Lubomisrkiej dostali się tylko nieliczni. - To cudowne miejsce było wprost wymarzone na koncert fletu z harfą - powiedział. Kazimierz Moszyński (flet) i Anna Sikorzak-Olek (harfa) oczarowali słuchaczy doskonałym brzmieniem. - Późniejszy koncert Iriny Zakyan (śpiew) i Mariusza Rutkowskiego (akompaniament) bardzo mi się podobał - stwierdził znany krytyk. Irina ma piękny głos, o wspaniałej "górze", znakomicie postawiony i wyciszony. Jej wokaliza w utworze Kanachiana była rewelacyjna. Razem z akmpaniującym Mariuszem Rutkowskim tworzyli wspaniałą całość. On był doskonale , delikatnie współgrającym towarzyszem. To rzadka umiejętność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24