Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Film z udziałem aktora z Rzeszowa walczy o Oscara. Kamil Dobrowolski zagrał brutalnego kapo

Ula Sobol
- W ostatni dzień zdjęciowy podziękowałem reżyserowi za debiut, a on był      zaskoczony, że to mój pierwszy film. Wziąłem to za duży plus - uśmiecha się Kamil.
- W ostatni dzień zdjęciowy podziękowałem reżyserowi za debiut, a on był zaskoczony, że to mój pierwszy film. Wziąłem to za duży plus - uśmiecha się Kamil. Przemek Wiśniewski/Teatr Fotografii
„Syn Szawła” czarnym koniem Oscarów? W węgierskim filmie walczącym o nominację do nagrody amerykańskiej Akademii Filmowej zagrał Kamil Dobrowolski, aktor Teatru „Maska”.

Pochodzi z Torunia. Do Rzeszowa przyjechał 5 lat temu, jeszcze na czwartym roku studiów. Miał wtedy 25 lat. I został do dziś, wiążąc się z Teatrem „Maska”. Wysokiego, szczupłego, o zawadiackim uśmiechu aktora Kamila Dobrowolskiego młodsi widzowie kojarzą ze spektakli: „Smoki”, „Solartaxi. Samochód na słońce”, „Piotruś Pan”, „Najmniejszy samolot na świecie”, „Bleee”, „Mała księżniczka”, „Mała syrenka”, „Dzikie łabędzie”. Starsi widzieli go w sztukach: „Mama da”, „Białe małżeństwo”, „Na pełnym morzu”.

Dwa lata temu Kamil miał filmowy debiut. I to jaki! Zagrał w filmie fabularnym „Son of Soul” („Syn Szawła”) węgierskiego reżysera László Nemesa. Dziś wymowny obraz o Holokauście spotyka się z uznaniem, budzi też wielkie emocje i kontrowersje. Zdobył już wiele nagród i nominacji, m.in. nagrodę Fipresci przyznawaną przez Międzynarodową Federację Krytyków Filmowych i Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes.

Teraz „Syn Szawła” jest wśród faworytów do Oscara 2016. Powalczy o tytuł najlepszego filmu nieanglojęzycznego. 14 stycznia amerykańska Akademia Filmowa przedstawi nominowaną piątkę. Laureata poznamy 28 lutego, podczas 88. ceremonii wręczenia Oscarów.

Mam tę rolę!

Jak zaczęła się dla Kamila przygoda z filmem? - Ada Cyndler z Agencji Aktorskiej JMC, do której należę, zapytała mnie, czy chciałbym zagrać w filmie produkcji węgierskiej - opowiada aktor. - Zgodziłem się. W ciągu kilku dni miałem wysłać swoje aktorskie demo. Nie miałem jednak własnego demo, zignorowałem sprawę. Po dwóch tygodniach telefon zadzwonił ponownie: „Chce pan zagrać w tym filmie czy nie?”. Musiałem zmontować demo w ciągu kilku godzin. Złożyłem dwuminutowy kolaż z nagrania spektaklu „Mama da” i wysłałem link do agencji aktorskiej. Po paru dniach dostałem informację, że demo spodobało się produkcji węgierskiej, poproszono mnie o dosłanie kolejnych materiałów oraz zdjęć.

Wtedy w kontaktach między Kamilem a agencją nastała kilkumiesięczna cisza. „Czy już po wszystkim?” - zastanawiał się aktor.

- Nie dałem jednak za wygraną. Kiedy prywatnie wybierałem się na kilka dni do Budapesztu, poinformowałem agentkę, że będę na Węgrzech. Pani Ada skontaktowała się z produkcją i na Węgrzech zorganizowano casting specjalnie dla mnie - opowiada. - I dopiero rok po castingu byłem pewien, że mam tę rolę!

Pojawił się jeszcze problem dyspozycyjności aktora. Miał przecież zobowiązania wobec Maski.

- Pomogła mi Monika Szela, dyrektor teatru, wprowadzając zmiany w repertuarze. Pomógł też zespół teatru, który się tym zmianom podporządkował. Jestem bardzo wdzięczny. Dzięki nim miałem okazję przeżyć przygodę życia - podkreśla Kamil.

Mietek, brutalny kapo

Film „Syn Szawła” opisuje dwa dni z życia Szawła Auslandera, członka Sonderkommando w Auschwitz-Birkenau, okrutnym obozowym świecie.

Jest rok 1944. Szaweł walczy z nieludzką rzeczywistością. Pragnie w obrządku żydowskim zorganizować prowizoryczny pochówek swojego syna, odnalezionego wśród innych ludzkich zwłok. Nie chce, aby ciało jego potomka zostało spalone.

Kamil Dobrowolski zagrał 22-letniego Mietka, Polaka, który doskonale odnalazł się w obozowej rzeczywistości. Grana przez niego postać to brutalny mężczyzna - kapo, który pilnował więźniów pracujących w Sonderkommando.

- Część przygotowań do roli przeszedłem, nie wiedząc jeszcze, że w filmie zagram. Był to czas prób do spektaklu „Mama da” w reżyserii Bogdana Renczyńskiego. Dużo dowiedziałem się wtedy o obozach koncentracyjnych. Przed zdjęciami obejrzałem dokument o Sonderkommando zaproponowany przez László Nemesa. Odbyłem z nim długą roz-mowę o mojej postaci - wspomina Kamil.

Podziękowanie za debiut

Produkcję poprzedził kilkuletni okres przygotowań. Zdjęcia trwały ponad 30 dni. Plan filmowy zorganizowano pod Budapesztem - w lesie oraz w starym, przystosowanym do potrzeb filmu, baraku wojskowym.

- Pierwsze dni na planie wydawały mi się bardzo łatwe. Męczyło mnie jedynie czekanie. Prawdziwa praca zaczęła się później - w scenach z głównym bohaterem - opisuje Kamil. - Dostałem szkołę filmową w pigułce. Ujęcia były bardzo trudne. Na koniec dnia przychodziła jednak satysfakcja z dobrze wykonanej pracy. Reżyser wiedział, jak prowadzić aktora, żeby nie przeholować i osiągnąć zamierzony efekt. Mądrze mnie prowadził - zamyśla się Kamil.

Pomocni okazali sie też inni aktorzy. Todd Charmont, Urs Rechn i Christian Harting zdradzili Kamilowi wiele filmowych sztuczek.

- W ostatni dzień zdjęciowy podziękowałem reżyserowi za debiut, a on był zaskoczony, że to mój pierwszy film. Wziąłem to za duży plus - uśmiecha się Kamil.

Zasługuje na Oscara?

W maju 2015 roku, gdy film „Syn Szawła” zdobył Grand Prix na festiwalu w Cannes, Kamil Dobrowolski został zaproszony na spacer po czerwonym dywanie.

- Cały stres związany z tym spacerem przeżyłem jeszcze przed wyjazdem, w Rzeszowie - zdradza aktor. - Na miejscu czułem się wyluzowany, mimo że mój główny bagaż spóźnił się kilka godzin. Na szczęście, wszystko, czego potrzebowałem na czerwonym dywanie, miałem w bagażu podręcznym.

Teraz tytuł „Syn Szawła” znalazł się na liście dziewięciu produkcji nieanglojęzycznych, które powalczą o nominację do Oscara.

- Widziałem film już cztery razy, podczas kilku festiwali. To intensywne i przemyślane kino, z pewnością, na Oscara zasługuje - uważa Kamil.

Czy nie czuł się źle, grając postać kapo?

- Możliwy dyskomfort związany z graniem kontrowersyjnej postaci znika w momencie, kiedy uświadomimy sobie motywację jej postępowania - tłumaczy aktor. - W przypadku Mietka było to proste. Jak większość więźniów, chciał przeżyć piekło obozu; postawiony w roli kapo, musiał się w niej sprawdzić albo sprawiać pozory, że tak jest. Tylko to dawało mu szansę.

Na pytanie, czy nie ma obaw, że znowu obraz Polaków w kontekście historycznym przedstawiany jest w złym świetle, Kamil odpowiada: Takie obawy to przejaw naszej nadwrażliwości na te sprawy. Prawdą jest, że słychać w filmie dużo języka polskiego, ale wynika to z faktu, że obozy były pełne Polaków. A część z nich została obarczona funkcjami. Jak Mietek, który jest zresztą postacią historyczną.

***

Film „Syn Szawła” z udziałem Kamila Dobrowolskiego zobaczymy 19 stycznia o g. 19 w kinie Zorza w Rzeszowie w ramach DKF-u. Pokaz filmu odbędzie się również w Kinie Helios na Powstańców Warszawy w Rzeszowie w ramach cyklu Kina Konesera w środę 24.02.2016 r

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24