Fortuna 1 Liga. Radosław Mroczkowski, trener Apklan Resovii: Nie można się zadowalać tylko utrzymaniem

Radosław Mroczkowski nie ukrywa jednak, że utrzymanie to praca, którą Resovia wykonała przez cały sezon, a nie tylko w rundzie wiosennej. - Patrzymy całościowo, chcę też w całokształcie podkreślić to, że sztab, który był przede mną też punktował - mówi szczerze. - Na pewno chciałbym im też podziękować, bo te wszystkie punkty, gdy się je zsumuje, to dają ten efekt w postaci utrzymania i to też jest zasługa poprzedniego sztabu. Nie można też tego wszystkiego porównywać, bo warunki były na pewno inne. Wiadomo, jaka była historia po awansie - przyznaje.

Łatwo nie było

Warto przypomnieć, że sytuacja rzeszowskiego klubu wcale taka „różowa” nie była. Był przecież czas, kiedy Resovia była „czerwoną latarnią”. - Analizując sytuację i przychodząc tutaj do pracy myśleliśmy dużo - wspomina Radosław Mroczkowski. - Były też bardzo konstruktywne spotkania ze sponsorami, Zarządem, radą nadzorczą i to wszystko spowodowało, że powstał plan, który został wdrożony. Cieszę się, że nie były to puste słowa i udało nam się tą trudną sytuację zmienić. Była spora rewolucja kadrowa i, nie oszukujmy się, była ona kluczem i gdyby nie zgoda Zarządu na to, to takich działań by nie było. Resovia potrzebowała większej jakości, większej rywalizacji. Myślę, że tak się stało - transfery w większości były trafione - dodaje.

Co dalej?

Przed resoviakami więc kolejny sezon w gronie 1-ligowców choć na pewno wcale nie łatwiejszy. - Teraz trzy zespoły spadają, więc na pewno będzie trudniej - zauważa coach rzeszowskiej drużyny. - Ważne będzie, jakie wnioski wyciągniemy - nie można się zadowalać tym, że się utrzymaliśmy - mówi.

Wiadomo również, że w Resovii będą kolejne zmiany kadrowe. - Pierwsze zadanie to z pewnością przygotowanie kadry na kolejny sezon - na pewno w tym gronie się nie spotkamy, zmiany są nieuniknione i to sobie już powiedzieliśmy. Chcieliśmy zrobić tak, żeby nie było przerostu treści nad formą. Patrzymy oczywiście również na akademię i tych chłopaków, których mamy w okolicy - podsumowuje Radosław Mroczkowski.