Sondaż po debacie przeprowadziła francuska stacja telewizyjna BFMTV – łącznie przepytano 1 314 Francuzów powyżej 18 roku życia, którzy obejrzeli starcie Le Pen i Macrona. Aż 63 proc. badanych stwierdziło, że bardziej przekonujący był dla nich właśnie centrowy polityk, szef partii "En Marche!" (Naprzód), który zwyciężył pierwszą turę. Byli oni zdania, że Macron był najbardziej szczery, hołdował wartościom ważnym dla wyborców i ma najlepsze plany wobec Francji. Za politykiem była również większość tych Francuzów, którzy niecałe dwa tygodnie temu oddali swój głos na centroprawicowego Francoisa Fillona czy lewicowego Jean-Luca Melenchona.
Niedzielna debata, która trwała ponad dwie godziny, była wyjątkowo ostra i obfitowała w ataki oraz obelgi. Marine Le Pen, przedstawicielka radykalnej prawicy, nazwała Emmanuela Macrona m.in. "kandydatem barbarzyńskiej globalizacji" czy "projektu rozkawałkowania Francji". Stwierdziła również, że widzi on kraj jako "giełdową salę notowań, w której każdy walczy o przetrwanie" oraz "nienawidzi" Francji. Z kolei centrysta zarzucił Le Pen, że liderka Frontu Narodowego otwarcie kłamie, nie ma żadnych konkretnych propozycji i wykorzystuje społeczne lęki. - Przede mną siedzi wyższa kapłanka strachu - powiedział Macron.
Zdaniem korespondenta BBC w Paryżu, Hugh Schofielda, zarzutom Le Pen wobec Macrona brakowało spójności, a jej argumenty często były "słabe", co umiejętnie wykorzystywał szef "En Marche".
Politycy poruszyli m.in. takie kwestie, jak gospodarka Francji, terroryzm czy Unia Europejska. Le Pen zarzuciła Macronowi, że ten nie rozwiązał problemu bezrobocia, kiedy był ministrem gospodarki w rządzie Francois Hollande. Z kolei Macron skrytykował plan swojej rywalki, aby zamykać bardziej radykalne meczety i wydalać z kraju islamskich duchownych, którzy nawołują do nienawiści. Jego zdaniem byłoby to na rękę terrorystom, którzy pragną "wojny domowej". - Bezpieczeństwo i terroryzm to kluczowe kwestie, które zupełnie pomija pan w swojej kampanii - mówiła z kolei Le Pen do Macrona.
Radykalnie prawicowa kandydatka powtórzyła również, że przeprowadzi referendum w sprawie wyjścia Francji z Unii Europejskiej. - Francja musi mówić swoim własnym głosem - powiedziała i określiła również walutę euro jako "skończoną". Wcześniej proeuropejski Macron powiedział z kolei, że takie referendum jest możliwe w przypadku, jeśli Wspólnota nie przeprowadzi koniecznych reform. Politycy mówili także podczas debaty o Rosji. Le Pen stwierdziła, że Francja powinna znieść sankcje nałożone na Kreml, Macron powiedział jednak, że normalizacja stosunków z Moskwą jest ważna, ale przypomniał o konflikcie na Ukrainie.
Le Pen i Macron zmierzą się ze sobą w drugiej turze już w niedzielę. Według sondaży faworytem jest centrysta, który ma nad rywalką znaczną przewagę. W pierwszej turze Macron zdobył 24,01 proc., a Le Pen 21,30 proc. głosów.
RUPTLY/x-news