Nic dziwnego, że ta "drużyna" w marnym stylu przegrała 1:3 w Warszawie z Politechniką pierwszy mecz o miejsca 5-8.
Poziom meczu w hali "Koło" był bardzo słaby. Warszawianie, który wystąpili bez kontuzjowanego Radosława Rybaka, grali kiepsko, ale resoviacy spisywali się jeszcze gorzej.
- Przegraliśmy ten mecz na własne życzenie - bił się w piersi Wojciech Gradowski.
To był najgorszy mecz rzeszowskich siatkarzy w tym sezonie.
- Będziemy bić się o piąte miejsce do ostatniej piłki - zapowiadał Wojciech Jurkiewicz, środkowy stołecznej drużyny.
Także Resovia postawiła sobie za cel wywalczenie piątej lub szóstej lokaty na mecie sezonu. Niższa pozycja będzie porażką. Po pierwszym starciu jest 1-0 dla Politechniki, a gra się do dwóch zwycięstw. Drugi mecz w piątek w hali Podpromie. Ewentualny trzeci, w sobotę, także w tej hali.
Wejście smoka
Resovia, która ma tylko jedno skrzydło i środek, w pierwszej partii przegrywała 13:18. Wydawało się, że jej los jest już przesądzony, zwłaszcza, że Grzegorza Pilarza bolała szyja i grał on znacznie poniżej swoich możliwości.
Trener Jan Such zamienił Gradowskiego na Karela Kvasnickę i Czech robił swoje najlepiej, jak potrafił. Najpierw strzelił trzy asy, bardzo dobrze spisywał się w przyjęciu i skutecznie atakował. Właśnie brak siły ognia był największą bolączką resoviaków. Nie po raz pierwszy zresztą po kontuzjach Gira Eithuna i wyjeździe Tomasza Kamudy. Na finiszu Resovia najpierw doprowadziła do wyrównania (po 22), a decydujący punkt zdobył dla niej Łukasz Perłowski.
Rozbijali się o blok
Zespół z Rzeszowa miał bardzo dobre przyjęcie (68 procent), ale nie wykorzystywał tego kapitału. W drugiej partii goście doszli rywali (23:23) i otrzymali od losu okazję, aby zdobyć piłkę setową. Nie wykorzystali jej. Także w trzeciej grali zbyt czytelnie. Rozbijali się o blok "Inżynierów", którzy aż 16 razy stopowali przeciwników (przy sześciu Resovii).
Pierwszy raz w życiu...
To, co stało się w czwartym secie, przydarzyło mi się po raz pierwszy w życiu - przyznał trener Such. Resovia prowadziła 21:16 i gdyby grała normalnie, nie powinna już stać się jej już żadna krzywda. A jednak! W jednym ustawieniu goście stracili osiem punktów z rzędu. "Stołeczni zawodnicy "czapowali" Tomasza Józefackiego, który starł się, jak mógł, ale miał słabszy dzień i Piotra Łukę.
Politechnika doszła resoviaków, a następnie wyrwała im z rąk pewne zdawałoby się zwycięstwo i sposobność na tie-breaka. Wstyd! Tak grać nie można!
- Pierwszego seta oddaliśmy na własne życzenie, drugiego wygrał nam Anton Kulikovski, trzeciego Wojtek Jurkiewicz, a czwartego... Resovia - podsumował Piotr Szulc, kapitan "Polibudy".
J.W. Construction AZS Politechnika Warszawska - Asseco Resovia 3:1 (23:25, 25:23, 25:21, 25:22)
Politechnika: Chudik (3), Kowalczyk (9), Siebeck (14), Jurkiewicz (11), Kulikovskiy (17), Szulc (11), Drzyzga (libero) oraz Łomacz (1), Maciejewicz, Malicki. Trener EDWARD SKOREK.
Resovia: Pilarz (1), Gradowski (1), Józefacki (16), Karczmarek (7), Perłowski (17), Łuka (8), Kubica (libero) oraz Kvasnicka (12), Szczygieł (6), Kusior. Trener JAN SUCH.
SĘDZIOWALI: Wojciech Kasprzak (Częstochowa) i Henryk Darocha (Gliwice). WIDZÓW: 800.
w play-off 1-0 dla Politechniki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?