Gdzie się podziało sto tysięcy

W obsługiwanej przez Bogdana Z. (personalia zmienione na prośbę policji) ajencji PKO BP klienci regulowali głównie rachunki za energię, telefony, wpłacali na lokaty terminowe. Od kilku miesięcy klimontowianie zaczęli dostawać upomnienia, z powodu zaległości w opłatach. Także kontrola sandomierskiego PKO BP wykryła nieścisłości w prowadzonej przez Bogdana Z. dokumentacji. Dyrekcja banku powiadomiła policję o popełnieniu przestępstwa.
- Bogdan Z. uprawiał swój proceder od lipca do września. Według wstępnego rozeznania, z ponad 600 rachunków przywłaszczył sobie 96 tys. zł - mówi Dariusz Chmielowiec, rzecznik prasowy sandomierskiej Policji. Pieniędzy nie udało się odzyskać. Jedna z wersji mówi, że Bogdanowi Z. pieniądze były potrzebne na lepsze wyposażenie ajencji (m. in. na zakup komputera).
Decyzją sądu Bogdan Z. został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu do pięciu lat więzienia.

Janusz Sochacki, dyrektor PKO BP w Sandomierzu:

- To nasze wewnętrzne służby kontrolne ujawniły nadużycie. Trwa weryfikacja dokumentów dotyczących wpłat. Zapewniam, że każdy z poszkodowanych otrzyma zawłaszczone przez ajenta pieniądze. To nieprawda, że potrzebował ich na kupno komputera. Ajent nie ma żadnego majątku, więc zdefraudowaną kwotę wyegzekwujemy od osób, które złożyły poręcznie majątkowe za niego, gdy obejmował punkt w Klimontowie.

Maria Aleksandrowicz, prezes Sandomierskiej Spółdzielni Mieszkaniowej:

- Przy powszechnie stosowanej przez banki poczcie elektronicznej, pieniądze na konto trafiają już po kilku godzinach od wpłaty. Zdarza się jednak, że lokator zapomni w terminie uregulować czynsz, a informacja o wpłacie, z przyczyn technicznych, dotrze do nas z opóźnieniem. Dlatego z upomnieniem czekamy miesiąc od powstania zaległości. Lokator powinien zadbać o to aby nie zaginął mu dowód wpłaty.