Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gen. Polko: GROM to nie są sterydowi komandosi

Karolina Jamróg
Rozmowa z gen. Romanem Polko, byłym dowódcą Jednostki Wojskowej GROM.

- Słuchając Pana wykładu można było odnieść wrażenie, że w biznesie jak na wojnie.

- Bo taka jest prawda. Dzisiaj wojna to nie jest tylko uderzenie. Podczas misji czy to w Iraku czy w Afganistanie trzeba było patrzeć zdecydowanie szerzej. Zarówno w biznesie jak i na wojnie najważniejsi są ludzie. Przedsiębiorcom mówiłem dzisiaj: jeśli macie ludzi, których nie jesteście w stanie za sobą pociągnąć, jeżeli nie zależy im na sukcesie to tego sukcesu nie odniesiecie. Jeśli pracownicy korporacji mają kiepskiego szefa czy żołnierz ma kiepskiego dowódcę to on może im zrujnować życie.

- Jak dowodziło się, zarządzało taką jednostką jak GROM?

- Zarządzało się przede wszystkim ludźmi. Dowódca jest częścią zespołu, ale tak naprawdę musi działać sam, poskromić ambicje i skoncentrować ludzi na tym, żeby realizowali wspólny cel. W Polsce jest ciężko nauczyć ludzi myślenia w kategoriach zespołu. Niby jesteśmy razem, ale tak naprawdę każdy ciągnie w swoją stronę. W biznesie też to widać. Zwłaszcza u pracowników niższego szczebla, kiedy idziemy do sklepu, urzędu i zauważamy, że pracownik ma w głębokiej pogardzie swoich szefów i niespecjalnie zależy mu na tym, żeby pracować dla zespołu. Z doświadczenia wiem, że najwspanialszy plan i najlepsze pomysły nic nie będą znaczyć, jeśli nie przekonamy do tych pomysłów ludzi. W armii, podczas 26 lat służby nauczyłem się dobierać sobie ludzi i przekonywać ich do współpracy tak, żeby wspólnie osiągać sukces.

- Mówiąc o wyzwaniach wspomniał Pan o Kosowie, ale tak naprawdę chyba każda późniejsza misja była wyzwaniem?

- Wyzwań było bardzo dużo. Pierwsza misja, która najwięcej mnie nauczyła to była Jugosławia w 1992 roku. Tam uczyliśmy się wszystkiego od podstaw. Później przyszło Kosowo, gdzie jako pierwsi objęliśmy dowodzenie. A było to zaraz po wstapieniu Polski do NATO. Chyba nam to dowodzenie dobrze wyszło, bo z dowództwa, które pojechało wtedy jako pierwsze na misje mamy 4 generałów m.in. gen. Tomasz Bąka. Potem trzeba było stawić czoła kolejnemu wyzwaniu - GROM wziął udział w pierwszych po II wojnie światowej działaniach bojowych w Iraku. Już w 2000 roku, kiedy jako młody podpułkownik objąłem dowodzenie GROM-em, wielu spisywało jednostkę na straty. A GROM wyszedł na prostą. Bo okazało się, że mamy diament w armii, który trzeba tylko oszlifować.

- Wielokrotnie powtarzał Pan, że najważniejsi są ludzie, ale wojsko musi wykorzystywać najnowsze zdobycze techniki?

- Zgadza się. Walki na maczugi już się dawno skończyły. GROM to nie są sterydowi komandosi, tylko ludzie którzy walczą głównie intelektem. Żeby jednak operatorzy mogli działać skutecznie i dokonywać tych chirurgicznych cięć potrzebują ogromnego wsparcia logistycznego, informatycznego, wywiadowczego. Myśmy w GROM-ie i w ogóle w siłach specjalnych to dopracowali do perfekcji. Dzięki temu możemy powiedzieć, że jesteśmy tą elitą, jesteśmy specjalsami. To jest jednak stan na dzisiaj. Trzeba się cały czas szkolić, uczyć i podnosić swoje kwalifikacje.

- Jak dziś ocenia Pan specjalsów i ich dowództwo?

- Dowództwo Wojsk Specjalnych naprawdę osiągnęło ogromne sukcesy. Niestety w grudniu ubiegłego roku zapadła decyzja, żeby Dowództwo Wojsk Specjalnych zmienić na Dowództwo Sił Specjalnych, które i tak w nowym roku przemianowano. W armii potrzebna jest stabilizacja i przemyślane działanie. Takie zmiany nic nie wnoszą, a psują to, co dobre. Reforma systemu dowodzenia nie uwzględniła specyfiki sił specjalnych. Ktoś wrzucił je w ogólnowojskowe procedury. A w wojskach specjalnych potrzebna jest krótka ścieżka dostępu do decydentów, którzy maja dostęp do informacji strategicznych. Potrzeba też krótkiej ścieżki dostępu do wywiadu. Tego typu podporządkowanie, które mamy w tej chwili marginalizuje specjalsów.

- Przed jakimi wyzwaniami stoi dziś polska armia?

- Na początek trzeba naprawić ten zdeformowany system dowodzenia. Kolejna rzecz to współdziałanie z wywiadem, budowanie scenariuszy działania na wypadek na przykład ataku o charakterze terrorystycznym, współpraca z policyjnymi antyterrorystami. Trzeba też szkoleń pod kątem znajomości prawa i możliwości działania w czasie pokoju w kraju. I jeszcze jedna rzecz: odseparować się w końcu od polityków.

Dla mnie skandalem jest to, że jednostki zamiast realizować swoje misje, współdziałać z policją ostatnio są wykorzystywane jako gondole pływające po Wiśle razem z prezydent Warszawy.

- Kończąc zapytam jeszcze o to, jak wyglądała współpraca GROM-u z amerykańskim Navy SEAL-s?

- Współpracowaliśmy bardzo często. Dlatego trochę śmieszyło mnie, jak niedawno wylądowali w Polsce żołnierze amerykańscy i witało ich więcej generałów i ministrów, niż kompania ta liczyła żołnierzy. Z Navy SEAL-s ćwiczyliśmy i na Morzu Bałtyckim i na poligonach. Nie powinniśmy mieć naprawdę żadnych kompleksów. Na misji w Iraku to GROM szkolił nowych żołnierzy Navy SEAL-s. Kiedyś generał Tyszkiewicz powiedział o amerykańskich żołnierzach: nasi profesorowie z Marines. To niestety jakiś polski kompleks. Nie doceniamy tego, co mamy. A co do Marines - oni przejmowali obiekty, ale zdobywał je GROM.

Generał Roman Polko poprowadził dziś warsztaty dla przedsiębiorców. Odbyły się one w ramach Akademii Przedsiębiorcy, której organizatorami są Bank Zachodni WBK oraz Polfund Fundusz Poręczeń Kredytowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24