Bywał często na meczach chorzowskiego zespołu, który do niedawna prowadzony był przez tarnobrzeżanina Jacka Zielińskiego.
- Gdybym zaczynał życie jeszcze raz, też zostałbym piłkarzem. Chyba nie ma nic lepszego - powtarzał przy okazji różnego rodzaju wywiadów, których w swoim życiu udzielił tysiące.
Mówił też tak 13 lat temu, kiedy przebywał w Tarnobrzegu (w czerwcu 2000 roku) i symbolicznym kopnięciem piłki rozpoczął mecz młodzieżowych reprezentacji Polski i Szwajcarii. Było to ostatnie jak do tej pory międzypaństwowe spotkanie piłkarskie rozegrane w naszym regionie. Mecz, który odbył się na stadionie Siarki, zakończył się zwycięstwem Greków 1:0.
- Bardzo miło mi się zrobiło, kiedy dowiedziałem się, że mecz ten symbolicznym kopnięciem piłki rozpocznie nasz ukochany i szanowany przez wszystkich Polaków Gerard Cieślik - mówił wtedy trener naszej młodzieżówki Lesław Ćmikiewicz.
Naszego wspaniałego piłkarza do Tarnobrzega sprowadził ówczesny prezes Okręgowego Związku Piłki Nożnej Andrzej Hara.
- Zależało mi na tym, by mecz miał odświętną oprawę i tak też było. Zadzwoniłem do jednego z działaczy klubów na Śląsku i to on dał mi telefon do Cieślika. Kiedy powiedziałem, że dzwonie z Tarnobrzega i chciałem szacownego pana zaprosić na mecz, który będzie u nas rozgrywany, Gerard Cieślik bardzo się ucieszył. Pamiętam, że opowiadał mi wtedy o swojej rodzinie, którą miał w Staszowie i powiedział, że dobrze się składa, bo miał właśnie do nich jechać. I faktycznie przyjechał do tego Staszowa, a później na nasz stadion. Był taki sympatyczny. Posturą nigdy nie imponował, ale przecież zrobił dla polskiej piłki coś więcej niż nawet nasza reprezentacja w 1973 roku na Wembley. To on pokonał "Ruskich" - uśmiecha się Andrzej Hara.
Gerard Cieślik w reprezentacji Polski zagrał 45 razy i strzelił 27 bramek. Po jego dwóch golach biało-czerwoni pokonali w 1957 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie Związek Socjali-stycznych Republik Radzieckich 2:1, co było wydarzeniem spor-towym i politycznym. Między innymi o tym meczu
rozmawialiśmy w panem Gerardem w październiku 2006 roku, przed meczem drugiej ligi, w którym chorzowianie wygrali u siebie ze Stalą Stalowa Wola 2:0.
Rozmawialiśmy w klubowej kawiarni, tam też widzieliśmy, jakim szacunkiem cieszył się pan Gerard. O meczu z "Ruskimi" opowiedział nam wiele ciekawych rzeczy, dodając, że wcześniej przez wiele lat o pewnych sprawach nikomu nie mówił, bo po prostu nie było wolno. Takie były czasy.
Kiedy wszedł na trybunę przed meczem ze "Stalówką", a spiker zawodów ogłosił, że właśnie przyszedł pan Gerard, wtedy wszyscy kibice będący już na trybunach wstali i przez dobre dwie minuty skandowali nazwisko Cieślika.
Tak też było, kiedy Tomasz Sokołowski zdobył w tym meczu prowadzenie dla "Niebieskich". Pan Gerard wtedy wstał i pozdrowił publiczność. On kochał swój Ruch, a Ruch kochał pana Gerarda.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Szpak pokazał swojego towarzysza. Połączyła ich miłość od pierwszego wejrzenia
- Tomaszewska i Sikora spacerują z wózkiem. Wydało się, co ich łączy! [ZDJĘCIA]
- Urbańska obnaża się przed młodzieżą w sieci. Nie jesteście na to gotowi [ZDJĘCIA]
- Była naszą olimpijską królową. Dziś Otylię Jędrzejczak trudno rozpoznać [ZDJĘCIA]