Artykuł w Nowinach pt. Trafiła do sądu za przejście na czerwonym świetle wywołał prawdziwą burzę. Po naszej publikacji, reportaż o tej absurdalnej sprawie, którą zajmuje się sąd dla nieletnich w Rzeszowie, wyemitowano w "Faktach" TVN.
Do redakcji Nowin zgłosił się Czytelnik, którego syn - gimnazjalista jadąc skuterem zawrócił przy czerwonym świetle i przejechał przez chodnik. Zatrzymał go patrol. Policja sprawę skierowała do sądu rodzinnego. Podobnie, jak w przypadku gimnazjalistki, która przechodziła na czerwonym świetle, wszczęto postępowanie, czy nastolatek nie jest zdemoralizowany.
Egzamin albo rozprawa
Sąd termin rozprawy wyznaczył na jutro o godz. 9.45, czyli w drugim dniu egzaminów gimnazjalnych. Nastolatek ma więc do wyboru: pisanie testu w szkole lub rozprawę w sądzie.
- Szokiem dla mnie była wizyta kuratora, od którego dowiedziałem się, że jest to tak poważna sprawa - opowiada Radosław Kostera, ojciec Kacpra.
- Przeszedłem regularne przesłuchanie, wizję lokalną domu i pokoju syna. Kurator zadawał mi pytania typu - jakie inne przejawy demoralizacji można zaobserwować u syna - mówi mężczyzna.
- Nie jestem zwolennikiem pobłażania, ale proporcjonalności kary do winy. W tej sprawie uruchomiony został cały aparat sprawiedliwości za wykroczenie warte 50 zł mandatu - dodaje.
Ojciec martwi się, bo sprawa jest poważna, gimnazjalista ma założone akta jak każdy młodociany przestępca, mimo, że nic poważnego nie zrobił.
- Sam potrafię w stosunku do syna wyciągnąć surowe konsekwencje i nie musi mnie w tym wyręczać urzędnik - dodaje rodzic.
Sąd, po analizie wywiadu kuratorskiego, mógł umorzyć postępowanie, jednak tego nie zrobił. Wyznaczył rozprawę w dniu, kiedy nastolatek ma zdawać egzaminy.
- Oczywiście, gimnazjalista musi być na egzaminie, bo to jest dla niego najważniejsze. Należy napisać pismo informujące sąd o nieobecności. Przecież w sprawach karnych rozpatrujemy takie wnioski, a co dopiero w rodzinnych - wyjaśnia Krzysztof Jucha, wiceprezes Sądu Rejonowego w Rzeszowie.
Nie mamy wyboru…
Policja twierdzi, że w obu przypadkach nie mogła inaczej postąpić.
- Zgodnie z ustawą z dnia 26 października 1982 roku o postępowaniu w sprawach nieletnich, policja musi przesłać sprawę do sądu rodzinnego. Nie ma prawnej możliwości innego zakończenia postępowania. Mamy związane ręce. Jeżeli chodzi o wykroczenia popełniane przez nieletnich, to w 90-95 procent mamy do czynienia z podobnymi sprawami. Na przykład kradzież kanapki w szkole. Jeśli jednak interweniujemy, to musimy sprawę kierować do sądu - informuje komisarz Paweł Międlar, rzecznik Komendy Wojewódzkiej.
Inaczej uważa Zbigniew Ćwiąkalski były minister sprawiedliwości.
- Prawo nie tylko trzeba stosować, ale jeszcze momentami trzeba pomyśleć i zachować się racjonalnie.
Podkarpacka policja w ubiegłym roku skierowała do sądów rodzinnych wnioski w 4368 sprawach dotyczących nieletnich. Okazuje się, że tylko około 10 procent z nich dotyczyło naprawdę poważnych przestępstw. Pozostałe sprawy związane były z mało znaczącymi wykroczeniami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Szpak pokazał swojego towarzysza. Połączyła ich miłość od pierwszego wejrzenia
- Tomaszewska i Sikora spacerują z wózkiem. Wydało się, co ich łączy! [ZDJĘCIA]
- Urbańska obnaża się przed młodzieżą w sieci. Nie jesteście na to gotowi [ZDJĘCIA]
- Była naszą olimpijską królową. Dziś Otylię Jędrzejczak trudno rozpoznać [ZDJĘCIA]