Zamilkły także numery alarmowe policji, pogotowia ratunkowego i straży miejskiej. Pomoc można było wezwać tylko przez komórkę.
- Po dziewiętnastej zadzwonił ktoś na moją prywatną komórkę z prośbą o interwencję. Bo nasz stacjonarny numer alarmowy 986 milczał - mówi Jan Geneja, komendant Straży Miejskiej w Przemyślu.
Strażnik przekazał tą samą drogą wiadomość dyżurnemu i natychmiast wysłano pomoc w zagrożone miejsce. Zamilkły telefony alarmowe innych służb; gazowników, policji, pogotowia ratunkowego.
- Dzięki Bogu obeszło się bez tragedii - mówi dyżurna spod numeru 999.
- Po zerwaniu łączności, żeby mieć rozeznanie co się dzieje, wysłaliśmy na ulice miasta zmotoryzowane patrole - mówi kpt. Daniel Dryniak rzecznik prasowy przemyskich strażaków.
Kłopoty pojawiły się w niektórych bankach, w których pracowano po godzinie 19.
- Komunikujemy się przez stałe łącza. Obowiązują nas określone procedury bezpieczeństwa. Tu komórka była bezużyteczna - mówi jedna z pracownic.
Klienci spoza Przemyśla nie mogli zamówić noclegów w hotelach, komunikowanie się przez neostradę było niemożliwe.
- Awarię spowodowało uszkodzenie siłowni w budynku, w którym znajduje się centrala obsługująca prawobrzeżną część miasta. Nie mieliśmy na to żadnego wpływu - mówi Stella Widomska z biura prasowego grupy TP SA.
Usuwanie skutków awarii odbywało się etapami. Większość abonentów miało przywróconą łączność do godziny 23.