Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Godzina 21.37. Jakby umarł mój drugi tata

Jaromir Kwiatkowski
Był to czas, kiedy pokazaliśmy, że jesteśmy jednym wielkim narodem, który jednoczy się w cierpieniu. Lecz taki stan nigdy nie trwa długo.
Był to czas, kiedy pokazaliśmy, że jesteśmy jednym wielkim narodem, który jednoczy się w cierpieniu. Lecz taki stan nigdy nie trwa długo. Tomasz Jefimow
Kiedy Jan Paweł II umierał, czuwaliśmy, śledząc z rosnącym niepokojem doniesienia medialne. Po jego śmierci, aż do dnia pogrzebu, gromadziliśmy się w kościołach, paliliśmy świece w oknach, śpiewaliśmy "Barkę".

Ostatnie chwile Jana Pawła II

Marta, stypendystka Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia: - Obecnie co tydzień wysyłamy sobie nawzajem e-mailem cytaty z Jana Pawła II.
Marta, stypendystka Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia: - Obecnie co tydzień wysyłamy sobie nawzajem e-mailem cytaty z Jana Pawła II. Jaromir Kwiatkowski

Marta, stypendystka Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia: - Obecnie co tydzień wysyłamy sobie nawzajem e-mailem cytaty z Jana Pawła II. (fot. Jaromir Kwiatkowski)

Ostatnie chwile Jana Pawła II

Przy łóżku czuwają papiescy sekretarze, ks. Tadeusz Styczeń, trzy polskie siostry sercanki, kardynał Marian Jaworski, arcybiskup Stanisław Ryłko, osobisty lekarz papieża dr Renato Buzzonetti oraz dwaj inni medycy i dwaj pielęgniarze. Wszyscy wpatrują się w ekran monitora, którego wykres świadczy, że serce papieża jeszcze bije. Abp Stanisław Dziwisz trzyma Jana Pawła II za rękę, głaszcząc ją delikatnie. Polskie siostry płaczą i odmawiają różaniec.

O godz. 20 w apartamencie papieskim abp Dziwisz przewodniczy koncelebrowanej mszy św. W czasie komunii św. Jan Paweł II otrzymuje - jako wiatyk - kilka kropli Krwi Chrystusa.

Na chwilę przed śmiercią papież mówi "Amen".

Godzina 21.37. Zebrani przy łóżku papieża zauważają, że przestał oddychać. Widzą na ekranie monitora, że serce Jana Pawła II przestało bić. Dr Buzzonetti, zgodnie z przepisami, przez 20 minut sprawdza pomiary aparatury, wykonuje końcowy elektrokardiogram. Linia wykresu ani drgnie. Papieski lekarz pochyla się nad Ojcem Świętym i szepcze: - Powrócił do domu Ojca.

Zebrani, niczym na rozkaz, intonują "Te Deum". W podziękowaniu Bogu za dar, jakim był Karol Wojtyła. Płaczą.

Zapalają się światła w całym domu…

O śmierci Ojca Świętego zostają powiadomieni m.in. kardynał Edwardo Martinez Somalo, kamerling Świętego Kościoła Rzymskiego oraz kardynałowie Angelo Sodano, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, i Joseph Ratzinger, prefekt Kongregacji Nauki Wiary i - jak się niedługo okaże - następca Jana Pawła II.

Zgodnie z rytuałem, do ust zmarłego przykłada się świecę. Płomyk się nie kołysze.

- Wziąłem białą tkaninę i położyłem na jego twarzy - Stanisław Dziwisz, już kardynał, w "Świadectwie". - Delikatnie. Jak gdybym się bał, że mogę go zranić. Jakby ten jedwab miał być dla niego ciężarem, udręką… JK

- Czuliśmy, że straciliśmy duchowego ojca - uważa Marta Rodzeń ze Stobiernej, stypendystka Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia.

Nasza rozmówczyni należy do generacji młodych, którzy w tamtych dniach, na przełomie marca i kwietnia 2005 r., byli szczególnie aktywni. I trudno się dziwić. Oni nie znali wówczas innego papieża niż Jan Paweł II. Ich myślenie, postawy duchowe, doświadczenia życiowe kształtowały się w dużej mierze pod jego wpływem. Stał się dla nich wzorem i punktem odniesienia.

Marta ma dziś 24 lata. Studiuje na KUL w Stalowej Woli. Jeszcze w tym roku będzie bronić pracy magisterskiej z ekonomii, w przyszłym kończy studia licencjackie z socjologii. Pochodzi z ubogiej rodziny. Ma trzech braci i dwie siostry w wieku 17-25 lat. Tato jest na rencie, mama na bezrobociu.

Stypendystką Fundacji została w 2002 r., była wtedy w III klasie gimnazjum. Stypendium, które obecnie wynosi 380 zł miesięcznie, pobiera ostatni rok.

Musicie od siebie wymagać…

Marta swoim życiowym mottem uczyniła słowa Jana Pawła II skierowane do młodych: "Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali". Temu stara się być wierna. Prowadziła scholę w swojej parafii, działała w kole Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży w Stobiernej oraz jako wolontariuszka w świetlicy parafialnej przy parafii Chrystusa Króla w Rzeszowie.

- Jeszcze tam czasem zaglądam, ale rzadko - przyznaje. W liceum przez rok chodziła do świetlicy przy rzeszowskim Stowarzyszeniu Rodzin Wielodzietnych "Rodzina Rodzin". - W ramach wolontariatu - opowiada - razem z Anetą, moją koleżanką ze studiów, chodziłyśmy do domu dziecka w Stalowej Woli. Raz w tygodniu, na 2-3 godziny. Bawiłyśmy się z dziećmi. Udzielałyśmy też korepetycji z matematyki, a w kościele akademickim przez dwa lata organizowałyśmy cotygodniowe adoracje czwartkowe.

Marta gra na gitarze i śpiewa. Ma ładny, mocny głos. Często posługiwała jako animator muzyczny podczas rekolekcji młodzieżowych i dla rodzin, na pielgrzymkach, koloniach i obozach dla stypendystów. Przyznaje, że już teraz tego nie robi.

- Trzeba zrobić miejsce młodszym - tłumaczy. A poza tym nie da się ukryć, że końcówka studiów, pisanie pracy magisterskiej, to bardzo czasochłonne zajęcia. Ale nadal jest aktywna: udziela lekcji gry na gitarze, uczy się angielskiego, chodzi na kurs prawa jazdy.

- Nie możecie trwać w bezczynności - przywołuje słowa Jana Pawła II.

W rocznicę zawsze się gromadzimy

Dniom umierania papieża i dniom po jego śmierci towarzyszyło niezwykłe poruszenie serc i sumień, zwłaszcza ludzi młodych, dla których zmarły papież był kochającym ojcem i autorytetem.

Również Marta bardzo mocno przeżyła śmierć Jana Pawła II. Jak wielu młodych (i nie tylko), godzinę 21.37 zapamięta chyba do końca życia.

Marta: - Kiedy papież jeszcze żył, wiedziałam, że jest. Gdy zmarł, każdemu było smutno. Wtedy poczułam pustkę w sercu. To było tak, jakby odszedł mój drugi tata.

Podkreśla, że już wcześniej sięgała do papieskiego nauczania. Ale po śmierci Jana Pawła II robiła to częściej i głębiej.

W Stobiernej, jak w wielu innych miejscowościach w Polsce, w tamtych dniach ludzie spontanicznie gromadzili się na czuwaniach w kościele.

- Nie było jak zawiadomić wszystkich, że będzie takie czuwanie - opowiada Marta. - Koleżanki wymyśliły więc, że zorganizujemy pochód ze świecami przez Stobierną i będziemy zgarniać ludzi. Kogo mogliśmy, zawiadomiliśmy przez komórkę. Informacje o czuwaniu porozwieszaliśmy także na tablicach ogłoszeniowych przy sklepach. Razem ze scholą prowadziłam wtedy śpiew.

Co myśli, gdy słyszy opinie, że ten zryw był wspaniały, ale szybko się skończył?

- Wtedy - odpowiada - był czas, aby pokazać, że jesteśmy jednym wielkim narodem, który jednoczy się w cierpieniu. Lecz taki stan nigdy nie trwa długo. Nie można żyć cały czas na tak wysokim poziomie emocji. W rocznicę wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową czy w rocznicę jego śmierci zawsze się gromadzimy. Nie jest tak, że zapomnieliśmy.

Tworzymy "żywy pomnik" Jana Pawła II

Tamte chwile sprzed 6 lat przywykło się uważać za dni narodzin "pokolenia JP2". Obecnie publicyści czasami powątpiewają, czy ono w ogóle istnieje, uważają, że to był chwilowy impuls.

- Pokolenie JP2 istnieje, bo istniejemy my, stypendyści Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia - ripostuje Marta. - Jesteśmy "żywymi kamieniami", które chcą pokazywać przesłanie Jana Pawła II i przez to tworzyć jego "żywy pomnik".

Marta przypomina, że wśród stypendystów krąży hasło: "Miłość do Boga - tak zostałem wychowany, pokolenie JP2 - tak się nazywamy".

- Pokolenie JP2 istnieje, bo jest mnóstwo młodych - i nie tylko młodych - ludzi, którzy cenią Jana Pawła II - podkreśla Marta. - Wiele osób utożsamia się z nim i jego nauką. Nie tylko na poziomie sentymentalnym, ale także np. poprzez studiowanie jego nauczania, czy nawet oglądanie filmów o nim.

Obecnie stypendyści przynależący organizacyjnie do danego miasta (Marta należy do Rzeszowa) co tydzień wysyłają sobie nawzajem e-mailem cytaty z Jana Pawła II.

Co by On powiedział…

Marta nie planuje niczego szczególnego 2 kwietnia. Wie jedynie, że na pewno będzie w tym dniu w kościele. Uroczystości beatyfikacyjne 1 maja obejrzy w telewizji.

- To było oczywiste, że papież zostanie ogłoszony błogosławionym - podkreśla. - Poprzez beatyfikację zostanie stwierdzone to, co i tak wszyscy wiedzieli. Przecież zaraz po śmierci papieża ludzie stwierdzili, że jest on święty, wołając "santo subito".

Czasami brakuje jej obecności Jana Pawła II. To, że go już nie ma, wpływa - zdaniem Marty - na to co się dzieje w Kościele i w Polsce. - Nie ma przywódcy, naród jest trochę opuszczony, zabrakło duchowego ojca. Czujemy się zagubieni.

Czasami - zwłaszcza w chwilach ważnych decyzji - myśli, jakby On spojrzał na daną sprawę, jak by zareagował, co by powiedział…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24