Gorących basenów w Rzeszowie na razie nie będzie

Umowa między miastem a górnikami zakładała, że jeśli przy okazji poszukiwań gazu natrafią na wodę, pozwolą pobrać ją do badań. Był jednak i drugi warunek, który zakładał udostępnienie miastu odwiertu tylko wówczas, gdy górnicy nie natrafią na gaz. Tak się nie stało.

- Odkryliśmy duże złoże gazu. Szacujemy, że będziemy wydobywać surowiec przez ok. 15-20 lat. Tak z resztą zakładaliśmy przystępując do wiercenia - mówi Paweł Fic, zast. dyr. ds. inwestycji w sanockim oddziale PGNiG.

Zdaniem górników brak wody geotermalnej w tym miejscu nie oznacza jednak, że w okolicy nie ma jej wcale. Dyr. Fic przekonuje, że można szukać jej dalej, w Rzeszowie i okolicy. Co na to miasto?

- Nie poddajemy się w poszukiwaniu wody, ale na pewno nie będziemy robić tego na własną rękę. Koszt jednego odwiertu to ok. 6 mln zł, a ryzyko, że poszukiwania zakończą się fiaskiem jest zbyt duże. Jesteśmy w stałym kontakcie z PGNiG i jeśli tylko będą znowu wiercić, poprosimy o sprawdzenie otworu pod kątem występowania wody - mówi Stanisław Homa, dyr. Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta.

W okolicy Rzeszowa PGNiG ma w tej chwili mnóstwo złóż, z których wydobywa gaz. Znajdują się one m.in. w Kielanówce, Krasnem, Trzebownisku, Jasionce, Nosówce i Świlczy oraz w dzielnicach Załęże i Zalesie.