Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Groźbami wyciągnął od kobiety 50 tysięcy złotych

Ewa Gorczyca
Józef H. podczas poprzedniego procesu był dowożony na rozprawy z aresztu śledczego. Teraz odpowiada z wolnej stopy, bo po wyroku w I instancji sąd wypuścił go z aresztu, w którym przebywał od zatrzymania w styczniu 2011 roku. Jak twierdzi, dzięki temu udało mu się odnaleźć nowy dowód w postaci umowy pożyczki.
Józef H. podczas poprzedniego procesu był dowożony na rozprawy z aresztu śledczego. Teraz odpowiada z wolnej stopy, bo po wyroku w I instancji sąd wypuścił go z aresztu, w którym przebywał od zatrzymania w styczniu 2011 roku. Jak twierdzi, dzięki temu udało mu się odnaleźć nowy dowód w postaci umowy pożyczki. Tomasz Jefimow
Mężczyzna skazany za to, że groźbami wymuszał pieniądze od kobiety samotnie wychowującej niepełnosprawnego syna, pod pretekstem rzekomo zaciągniętych przez nią pożyczek, odwołał się od wyroku.

Mężczyzna przekonuje sąd, że to Maria U. wyciągała od niego pieniądze, a on pomagał z dobrego serca.

Historię, którą opowiedziała krośnieńskim policjantom 64-letnia mieszkanka miejscowości w gm. Jedlicze nawet śledczy przyjęli z niedowierzaniem. Zdesperowana kobieta zgłosiła się, bo nie była w stanie już dłużej spełniać finansowych żądań swojego znajomego. Kłopoty Marii U. zaczęły się z chwilą, gdy poprosiła Józefa H. o pożyczenie 500 zł. Zwróciła je, potem jeszcze kilka razy pożyczała drobne sumy, ale zawsze - jak twierdziła - oddawała pieniądze. Jednak Józef H. wciąż uważał dług za niespłacony i domagał się kolejnych "rat".

Stawał się coraz bardziej natarczywy. Zaczął straszyć, grozić, że coś złego stanie się jej synowi. Zażądał, by sprzedała dom, kobieta spełniła to życzenie. Spłaciła rodzinę, resztę oddała Józefowi H., ale ten nadal domagał się pieniędzy, twierdząc, że nie są jeszcze rozliczeni. Gdy wyznaczył termin odbioru podanej przez siebie sumy, bezsilna Maria U. nie mając już ani grosza, zawiadomiła policję. Józef H. został zatrzymany, gdy jechał odebrać kolejną "ratę".

Wyzywał i szarpał

Prokuratorskie śledztwo potwierdziło relację Marii U. Zdaniem prokuratury psychiczny terror, jakiemu Józef H. poddawał "dłużniczkę" trwał od 2005 do 2011 roku. Sądowy proces zweryfikował te ustalenia. Sąd przyjął, że chociaż Józef. H. odbierał pożyczone pieniądze z lichwiarskim procentem, to nie miało to charakteru wymuszeń. Groźby i zastraszanie zaczęły się dopiero latem 2008 roku, kiedy to Józef. H. postanowił zastosować mocniejsze argumenty, by pokazać Marii U, że nie są jeszcze "kwita". Krzyczał, wyzywał ją, szarpał za włosy. Kobieta zaczęła się go bać. Zwłaszcza, że wiedział, jak uderzyć w jej czuły punkt, obawę o niepełnosprawnego umysłowo syna. - Mafia was załatwi, będzie jeździł na wózku - groził.

Mimo uniewinnienia od części zarzutów, sąd nie miał wątpliwości, że Józef. H. wykazał się bezwzględnością w dążeniu do uzyskania pieniędzy. Zniszczył swoją ofiarę psychicznie i ekonomicznie, cynicznie wykorzystując jej obawę o życie syna i własne. Skazał jaślanina na 2 lata i 10 miesięcy pozbawienia wolności, nakazał też zwrot wymuszonych pieniędzy - prawie 52 tys. zł.

Drżała ze strachu o syna

Józef H. od wyroku się odwołał. Na rozprawie apelacyjnej przedstawił nowy dowód. Pokazał umowę, którą spisali z Marią U. Opiewała na 20 tys. zł. W sytuacji gdyby kobieta nie zwróciła tych pieniędzy, jej dom miałby przejść na własność Józefa H.

- Ten dokument miałem schowany w samochodzie, dopiero po procesie go znalazłem - przekonywał. - Nie chciałem, żeby żona się dowiedziała, że pożyczam tyle pieniędzy innej kobiecie. Stawałem na głowie, żeby zdobyć te 20 tys. dla Marii U., bo mnie szantażowała. Groziła, że powie mojej żonie, że byliśmy kochankami.

- To perfidny sposób obrony - komentował prokurator Wiesław Klaczak. - Oskarżony "złamał" tę kobietę. Wykorzystywał wręcz sadystycznie jej słabe punkty. Stosował taktykę pająka, wybrał ofiarę ze świadomością jej uległości, a ona uwierzyła, że on decyduje o jej życiu. Doprowadził do tego, ze drżała ze strachu o syna a on bał się wychodzić z domu. To niewiarygodne, że można kogoś do tego stopnia pozbawić woli, jak to się stało w tym przypadku

Kobieta wciąż się boi

Maria U. zeznawała roztrzęsionym głosem. Przyznała, że na umowie jest jej podpis. - Ale ja tych pieniędzy nigdy nie widziałam. Napisałam to pod presją - mówiła.

- Trudno uwierzyć, by ktoś świadomie za 20 tys. zł godził się oddawać dom wart sześć razy tyle - argumentował prokurator, wnioskując o utrzymanie wyroku skazującego wobec Józefa H. Przypomniał, że mężczyzna był już karany za podobne przestępstwo.

Józef H. domaga się uniewinnienia. Jak twierdzi, nie zrobił żadnej krzywdy Marii U. - Pożyczałem z dobroci serca, bo widziałem, że u niej jest bieda - zarzekał się.

Córka Marii U. mówi, że dla matki konieczność ponownego spotkania się w sądzie z Józefem H. to trudne przeżycie.

- Chciałabym, żeby to się wreszcie zakończyło. Dom straciliśmy, ale może chociaż mama będzie miała pieniądze na godne życie.

Sąd odroczył wydanie wyroku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24