Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gruzini mówili: Lech Kaczyński OK

Norbert Ziętal
Dariusz Hop na południowym szczycie Aragatsu.
Dariusz Hop na południowym szczycie Aragatsu. Dariusz Hop
Kaukaska gościnność przerosła wyobrażenia przemyskich podróżników. Ormianie i Gruzini częstują jedzeniem i zapewniają schronienie. Nawet nie chcą słyszeć, że podróżnik chce spać w swoim namiocie, a nie w ich domu.

- W Armenii natchnęliśmy się na przyjaznego gospodarza. Pomyśleliśmy, że może pozwoli nam rozbić namiot na swoim terenie. Ale on o tym nawet nie chciał słyszeć. Dla niego byłoby to coś niewyobrażalnego, aby gość nocował na zewnątrz. Zaprosił nas do domu - mówi Dariusz Hop, prezes Kluby Górskiego PTTK "Karpaty" z Przemyśla.

Razem z Piotrem Tadlą z Radymna, również członkiem klubu "Karpaty" ruszyli na wyprawę wokół Morza Czarnego. Ich głównym celem był Aragats (4 095 m n.p.m.), najwyższy szczyt Armenii.

Lech Kaczyński OK

Z Przemyśla przez Odessę dotarli do ukraińskiego portu Iliczewsk nad Morzem Czarnym. Przeprawili się na promie transportowym.

- To w zasadzie był prom dla tirów i ciężarówek, a my byliśmy tylko niewielkim dodatkiem. Ale ważne było dla nas, że podążamy do celu - opowiada przemyślanin.

Po pokonaniu ponad tysiąca mil morskich dotarli do Batumi w Gruzji.

- O dalszy transport chcieliśmy zagadać kierowców tirów. Jednak jak zobaczyliśmy, że część z nich nie trzeźwieje od dłuższego czasu. Ponadto trzeba było długo czekać na rozładunek samochodów na ląd. Dlatego daliśmy sobie spokój - opowiada podróżnik.

Zdali się na busy. Najpierw do Tbilisi (stolica Gruzji), później do Erewania (Armenia).

- W Gruzji Polacy są bardzo lubiani. Wystarczyło, że powiedzieliśmy, że jesteśmy z Polski, aby od razu pokazywano nam, że Lech Kaczyński OK. Spotkaliśmy place i ulice nazwane imieniem śp. Marii i Lecha Kaczyńskich - opowiada pan Dariusz.

Przepisy drogowe nie istnieją

Pijani kierowcy na promie to miał być dopiero przedsmak drogowych "atrakcji" tej wyprawy. Polacy szybko przekonali się, że na drogach Gruzji czy Armenii nie ma czegoś takiego jak przepisy drogowe. Tzn. są, ale istnieją tylko teoretycznie, bo nikt nie przestrzega.

- W Gruzji przeżyliśmy szaleńczą jazdy busami. Tamtejsze górzyste tereny pozbawione są drzew. Jednak my mieliśmy takie szczęście, że w drodze powrotnej nasz autobus uderzył w jedyne drzewo, które nie wiadomo jakim cudem dało radę urosnąć - opowiada.

Kierowca szybko stracił panowanie nad kierownicą. Pojazdem zaczęło chybotać na drodze. Tuż obok, po lewej była przepaść.

- Autobus przechylało na drogę i nad skarpę. Strasznie to wyglądało, ale udało się. Ku naszemu zdziwieniu kierowca nawet się nie obejrzał, tylko pognał dalej z wybitymi szybami. Dopiero pasażerowie wymusili na nim, aby stanął - opowiada przemyślanin.

Najstarszy na świecie kościół chrześcijański

Zarówno Dariusz Hop, jak i Piotr Tadla to zaprawieni w bojach turyści. Wiele już w życiu widzieli, ale obaj zgodnie przyznają, że Armenia ich urzekła.

- To pierwszy na świecie kraj, który przyjął chrześcijaństwo, jako religię państwową. Już w 301 r. Szybciej niż Imperium Rzymskie. Do dzisiaj zachowały się stare, przepiękne świątynie. Jak choćby najstarsza na świecie państwowa świątynia chrześcijańska Eczmiadzyn. Została w latach 301 - 303 wybudowana przez Grzegorza
Oświeciciela w miejscu pogańskiego obiektu - opowiada pan Darek.

W wąwozie Garni zobaczyli niesamowite, skalne organy. Ogromne. Robią imponujące wrażenie.

Po kilkunastu dnia podróży dotarli pod Aragats. To wygasły wulkan z czterema wierzchołkami, stanowiącymi jego krawędzie. Pomiędzy nimi znajduje się ogromny, głęboki krater.

- Aby dostać się na którykolwiek z sąsiednich wierzchołków należy przejść przez krater. Ale nie jest to proste. To zupełnie inne góry niż Alpy czy nasze Tatry. Są kruche i sypkie, a przez to jeszcze bardziej niebezpieczne - opowiada przemyślanin.

Zdobyli wierzchołek południowy (3 879 m nn.p.m.) Wywiesili flagę Polski i Przemyśla. Towarzyszyły im w 2008 r., gdy zdobyli kaukaski Elbrus (5 642 m n.p.m.) i rok później, gdy osiągnęli najwyższy szczyt Uralu Narodną (1 984 m n.p.m.).

W planie mieli również północny wierzchołek Aragatsu, ale dostali ostrzeżenie od turystów z... Polski. Aby dotrzeć do północnego trzeba było pokonać głęboką przepaść. Bez specjalistycznego sprzętu i szczęścia nie da rady.

Przemyślanom potwierdzili to również ormiańscy wspinacze (ze służby na wzór naszego GOPR). Zrezygnowali, choć z wielkim żalem.

W Armenii natrafili na rekordowe upały. W Erewaniu 46 stopni w cieniu. Gdy uciekali w góry odczuwali, że jest wyraźnie chłodniej, a faktycznie temperatura przekraczała 30 stopni.

Jak bydło wchodzili do Unii Europejskiej

W przyszły piątek (23.09.) o godz. 19 w sali pizzerii "Papryczki" przy Wybrzeżu Piłsudskiego pokaz fotografii Dariusza Hopa z wyprawy do Armenii "Mały kraj wielkich gór". Obejrzeć będzie można również zdjęcia innego podróżnika z Przemyśla Grzegorza Karnasa. To fotografie z jego rowerowych wypraw na Madagaskar (Afryka) i na Nordkapp w Norwegii. Wstęp wolny.

Wrócili się do Gruzji i stamtąd przez Turcję, Bułgarię, Rumunię dotarli na Ukrainę.

- Nie zapomnimy granicy armeńsko - gruzińskiej Bavra - Ninotsminda. Jest tam szczere pole, bez wyznaczonego pasa granicznego i chociażby kawałka drutu. Jest droga bez śladu asfaltu, kilka metalowych baraków i dwóch żołnierzy z kałasznikowami. Tyle. Stoi kilka autokarów turystycznych, ale cała odprawa trwała niewiele ponad pół
godziny - opowiada pan Dariusz.

Dlaczego wspomina o granicy armeńsko - gruzińskiej? Bo to, co przemyscy podróżnicy zobaczyli na dobrze im znanej granicy ukraińsko - polskiej w Medyce, już na końcu wyprawy, dało im wiele do myślenia.

- Na pieszym przejściu w Medyce turyści są traktowani jak potencjalni przemytnicy i przysłowiowe bydło. Nigdzie nie mieliśmy takich kłopotów jak na naszym podwórku. A przejechaliśmy przez sześć krajów i dziesięć razy przekraczaliśmy granicę. Przykro to powiedzieć, ale to co się dzieje w Medyce to, wina polskich służb granicznych.
Kilka godzin w ścisku. Za nami stali turyści z Francji i pytali nas, czy to aby na pewno jest granica Unii Europejskiej - wspomina pan Darek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24