Grzegorz Kosok z Asseco Resovii: Był Trefl Gdańsk, a my staliśmy z boku, nie potrafili wejść w mecz, czyli smutne refleksje po Treflu

- Dobre strony w grze Resovii? Praktycznie ich w ogóle nie było. Na początku drugiego seta zaczęliśmy grać, to co ćwiczymy na treningach i w miarę dobrze nam idzie. Reszta spotkania, to był Trefl Gdańska, a my staliśmy z boku, nie potrafiliśmy wejść w mecz, który źle rozpoczęliśmy. Daliśmy Treflowi pograć, poczuć piłkę, poczuć się pewnie - komentuje Grzegorz Kosok, kapitan rzeszowskiej drużyny, która zawiodła na całej linii i na tle bardzo dobrze spisującego się Trefla zaprezentowała się fatalnie.

- W pierwszym i trzecim secie tak naprawdę nie mieliśmy punktu zaczepienia. Trefl od początku tych setów kontrolował grę, prowadził, narzucił presję. Nie pozwolił nam na nic. Gdańszczanie świetnie zagrywali i grali w obronie. W drugim secie mieliśmy sporą przewagę, ale Trefl dobrą zagrywką dogonił nas - kręcił głową Komenda.

- Mieliśmy problemy z naszą grą. Ogólnie szwankował atak całego zespołu. Tracimy jeden głupi punkt, a potem całą serię

- dodaje Bartłomiej Krulicki.

- Trzeba usiąść i zobaczyć, co poszło nie tak. Nie mam na myśli strony sportowej, tylko nasze głowy. Dlaczego tak szybko się poddajemy? Dlaczego, jak coś nie idzie, nie potrafimy stanąć i powiedzieć „no trudno, gramy dalej”, tylko tracimy serię punktów? - stawia ważne pytania kapitan Kosok, ale pytań typu „dlaczego?” jest dużo więcej.

- Musimy dawać z siebie więcej, by kibice, którzy są z nami byli z nas choć trochę zadowoleni - to trener Piotr Gruszka.

Był to mecz awansem z zaplanowanej na początek stycznia 13. kolejki. Następny nasz zespół rozegra na wyjeździe 20 listopada o 17.30 ze Skrą Bełchatów. 27 listopada o 17.30 na Podpromiu starcie Asseco Resovii z Zaksą.