Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gwiazda Mundialu: Wojciech Szczęsny - kadrowy wodzirej z „fajkiem” w zębach

Mateusz Ptaszyński
Mateusz Ptaszyński
Szymon Starnawski / polska press
Wojciech Szczęsny - aktualnie jeden z najlepszych bramkarzy na świecie. Idąc śladami ojca, został zawodowym piłkarzem, występując na tej samej pozycji co jego tata. Kiedy jest w swojej najlepszej dyspozycji można porównać go do ściany nie do pokonania.

Szczęsny karierę zaczynał w drużynie Młodzieżowego Klubu Sportowego Agrykola Warszawa. Trafił tam w 2004 roku, mając czternaście lat. Spędził tam sezon, a po jego zakończeniu trafił do Akademii Legii. Już jako młody chłopak odznaczał się ogromnymi umiejętnościami, które nabył podczas wspólnych dziecięcych zabaw z ojcem Maciejem, dawnym golkiperem Gwardii, Legii Warszawa, Widzewa Łódź, Polonii Warszawa i Wisły Kraków.

Szybko rzucony na głęboką wodę

Senior Szczęsny tylko poprzez swój krąbrny charakter zaliczył zaledwie siedem meczów w reprezentacji Polski. Talent miał przeogromny, ale nie dawał sobie w kaszę dmuchać i chadzał własnymi ścieżkami, co nie zawsze podobało się trenerom i selekcjonerom. Swoje nieprzeciętne możliwości pokazał zwłaszcza w meczu Legii w Champions League z mistrzem Anglii – Blackbuern Rovers, po którym nazwisko Szczęsnego zapisało się w pamięci. Maciej był pierwszym i jedynym zawodnikiem, mogącym się szczycić czterokrotnym zdobyciem mistrzostwa Polski w czterech różnych klubach.

Mając geny takiego ojca oczywistym było, że uzdolniony bramkarsko Wojtek rychło trafi do jednej z topowych lig. I także nie da sobą sterować.

Zagraniczni skauci szybko wypatrzyli syna utytułowanego bramkarza. Ojciec pomógł w wyborze klubu i Wojtek, mając zaledwie 15 lat, zasilił szeregi akademii Arsenalu Londyn, który zapłacił Legii oficjalnie, według transfermarkt.com, 50 tysięcy euro za wyszkolenie. Mimo że Wojtek miał papiery na bramkarza najwyższej światowej klasy, na Emirates nie potrafił ostatecznie przekonać Arsena Wengera, który po 9 latach pobytu niesfornego Polaka w klubie z północnego Londynu, wypożyczył go do AS Romy. W Rzymie Wojtek okrzypł, zmężniał, stał się Wojciechem i zaczął prezentować bardzo dobrą, stabilną formę, co przykuło zainteresowanie większych firm. Po zakończeniu angażu w „Giallorossich” otworzyła się przed Szczęsnym nowa perspektywa. Ostatecznie trafił do Juventusu Turyn, gdzie reprezentuje barwy „Starej Damy” do dzisiaj.

Obserwując karierę Wojciech można stwierdzić, że syn przerósł ojca, nie tylko umiejętnościami, lecz również rozpoznawalnością w skali europejskiej piłki nożnej.

Beztroski „Kanonier”

Regularne występy zaczął od sezonu 2010/2011, zastępując kontuzjowanego rodaka, Łukasza Fabiańskiego. Niewątpliwie od tego momentu nastąpił przełom w karierze Szczęsnego, gdyż „wygryzł” z bramki starszego kolegę i został pierwszym bramkarzem „Kanonierów”.

Fani szybko pokochali młodego Polaka za kapitalne parady bramkarskie, ale też znienawidzili za nierozmyślne błędy. Gdy jednak wytykano jego pomyłki, nie brano pod uwagę bloku defensywnego Arsenalu, któremu daleko było do jakośći Q.

Niemniej w szatni Wojtek szybko złapał z kolegami wspólny język i razem z nimi dokazywał. Do legendy przeszedł filmik, wyprodukowanym dla „Junior Gunners”, który pokazywał, jak ówcześni zawodnicy Arsenalu śpiewali „songi” fanów „Kanonierów”. Sami jednak musieli zadbać o podkład muzyczny, więc skorzystali z tamburyna, harmonijek, marakasów i fujarki. W nagraniu, oprócz naszego reprezentanta, wzięli udział - Thomas Rosicky, Kieran Gibbs, Laurent Kościelny i Theo Walcott. Całkiem niexła kapela...

Czupurny bramkarz podpadł trenerowi Wengerowi, który mówiąc wprost miał serdecznie dość jego rozbrykanego charakteru. Zaczęło się od zdjęcia, które Wojtek udostępnił na swoim profilu społecznościowym. Miało to miejsce po zwycięskim meczu nad odwiecznym rywalem, Tottenhamem Hotspur, na White Hart Lane. Po ostatnim gwizdku, wraz z Lukasem Podolskim i Gibbsem, podbiegli do trybuny najbardziej zagorzałych kibiców „Kogutów” i zrobili sobie „selfie”. Od razu po tym incydencie w sieci zrobiło się gorąco. Nie umknęło to francuskiemu coachowi, który po wejściu do szatni z miejsca odniósł, się do tego zdarzenia. „Był to jedyny raz, kiedy trener był na mnie zły” – przyznał bramkarz reprezentacji Polski w podkaście Arsenal’s In Lockdown.

Nałogowiec w bramce

„Insiderzy” twierdzili, że Wenger uważał Szczęsnego za aroganckiego. Gwoździem do trumny, według „The Sun”, było zapalenie papierosa w szatni „Kanonierów”. Za ten wybryk ukarał Wojtka 20 tysiącami funtów. To przesądziło o „odstrzeleniu” z Arsenalu swawolnego golkipera.

Wojciech nie kryje się z używaniem wyrobów tytoniowych. Wielokrotnie paparazzi przyłapywali zawodnika na „gorącym uczynku”, zwłaszcza podczas wakacji. Ze swoim nałogiem przypomniał się kibicom kilka godzin przed meczem z Hiszpanią w zeszłorocznym Euro, gdy sfotografowano go z paczką papierosów. Szczęsnemu dymek nie zaszkodził uchronić Biało-Czerwonych przed porażką z „La Furia Roja”. Być może więc „zapalenie fajka” to dobre gusło naszego numer jeden? W wywiadzie dla www.footballitalia.net przyznał nawet, że już w czasach gry dla Arsenalu był nałogowym palaczem, o czym wiedział Wenger.

Praktykant Buffona

Golkiper „Starej Damy” miewa lepsze i gorsze momenty w bramkarskim fachu. Często zarzuca mu się wahania formy. Jego dyspozycja jest jak sinusoida. Obroni nieprawdopodobnie „bombę” w górny róg bramki, by za kilka minut puścić potworną „szmatę”. Mimo to hejt kierowany na niego jest nadto rozdęty. Nawet najlepszemu zdarza się przecież popełnić klopsa. Kibice Biało-Czerwonych nie mogą mu zapomnieć czerwonej kartki na otwarcie Euro 2012 w meczu z Grecją. To jednak wypadkowa ryzyka, którą podejmuje bramkarz. W swojej normalnej dyspozycji Szczęsny nigdy nie zszedł poniżej wysokiego poziomu, co doceniają w Juventusie, gdzie tradycje bramkarskie sięgają takich sław jak Dino Zoff czy Gianluigi Buffon, u boku którego zresztą Wojciech pobierał ostatnie lekcje. Gdyby w „Juve” Szczęsny był nieszczęsny, dawno by się z nim pożegano.

W drużynie narodowej odgrywa istotną rolę nie tylko na boisku. Od momentu regularnego prowadzenia kanału „Łączy nas Piłka” należy do wodzirejów kadry. Wyróżnia się na tle innych reprezentantów komunikatywnością i koleżeńskością. Błyszczy dowcipem i nie stroni od kamery. Wspiera nowopowołanych i pomaga młodszym partnerom. Jest dobrym duchem drużyny, aktywnie tworząc team spirit reprezentacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gwiazda Mundialu: Wojciech Szczęsny - kadrowy wodzirej z „fajkiem” w zębach - Sportowy24

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24