Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hrabia Ludwik Wodzicki, wielki człowiek z Tyczyna

Cezary Kassak
Hrabia Ludwik Wodzicki w drugiej połowie XIX wieku zaliczał się do najważniejszych polityków w Galicji.
Hrabia Ludwik Wodzicki w drugiej połowie XIX wieku zaliczał się do najważniejszych polityków w Galicji. Źródło: "600 lat Tyczyna”, Rzeszów 197
Znał Wincentego Pola i generała Chłopickiego, a jego ojciec bywał na kolacjach z Adamem Mickiewiczem. Ludwik Wodzicki, wybitny polityk, uczestnik walk o niepodległość Polski.

W drugiej połowie XIX wieku hrabia Ludwik Wodzicki, właściciel majątku w Tyczynie k. Rzeszowa, zaliczał się do najważniejszych polityków w Galicji. Przez kilkadziesiąt lat sprawował mandat poselski jako członek Izby Panów.

Zajmował odpowiedzialne stanowiska, w tym prezesa Banku Galicyjskiego dla Handlu i Przemysłu w Krakowie oraz członka rady zawiadowczej C.K. Galicyjskiej Kolei. W 1877 roku otrzymał nominację na funkcję marszałka Sejmu Krajowego Galicji.

- Miał bardzo rozległe wpływy - opowiada Sławomir Wnęk, autor książki poświęconej Ludwikowi Wodzickiemu. - Sejm galicyjski też odegrał ważną, pozytywną rolę. Polski na mapie świata, jak wiadomo, nie było, ale w latach 60. XIX wieku Galicja uzyskała autonomię. Mniejszości narodowe dostały prawo nauki w swoich językach. I to Sejm przyznawał pieniądze na rozwój szkół, wspierał stowarzyszenia o charakterze narodowym. Tym samym budował świadomość narodową, bez której potem nie udałoby się nam odzyskać niepodległości.

Urząd marszałka Sejmu Wodzicki piastował przez trzy lata. O przyczynach odejścia ze stanowiska tak pisał w liście do przyjaciela, malarza Henryka Rodakowskiego:

"Podanie o dymisję wniosłem równocześnie z ogłoszeniem nominacji na nową posadę, spodziewam się więc, że lada chwila załatwiona zostanie (został gubernatorem wiedeńskiego Banku dla Krajów Koronnych - dop. red.). (…) Nie miałem wolnego wyboru i uległem konieczności. Cesarz bowiem w taki sposób wyraził mi swoje życzenie, że niepodobieństwem było odmówić".

Jego ojciec znał Mickiewicza

Ludwik przyszedł na świat 19 sierpnia 1834 roku w Krakowie. Wywodził się z zacnego i zamożnego rodu. Wodziccy posiadali połacie ziemi, dwa imponujące pałace w centrum Krakowa i wiele wiejskich rezydencji, między innymi w Tyczynie.

O matce Ludwika, Izabelli Jędrzejowicz z Zaczernia, zachowało się mało informacji. Zmarła, kiedy Ludwik miał siedem lat. Jego ojciec, Aleksander, uczestniczył w walkach o niepodległość Grecji.

- Tacy ludzie, jak Aleksander Wodzicki, z pokolenia romantyków, tożsamość intelektualną budowali na wzorach antycznych, szczególnie greckich - wyjaśnia Sławomir Wnęk. - Nie wahali się więc narażać życia dla Grecji. Słynny angielski poeta George Byron też bił się o niepodległość Greków.

We Włoszech, w środowisku polskiej emigracji ojciec Ludwika spotykał się m.in. z Adamem Mickiewiczem. Potem wziął udział w powstaniu listopadowym. Rany, jakie tam odniósł, spowodowały, że do końca życia był częściowo sparaliżowany, przez co nie mógł sprawować opieki nad jedynym synem.

Podróże kształcą

Niepełnoletnim Ludwikiem opiekował się wujek Jan Kanty Jędrzejowicz, który został administratorem majątku w Tyczynie. Przyszły marszałek, przez rodzinę i znajomych nazywany "Lulo", odebrał staranne wykształcenie.

Najpierw odbywał edukację domową, później zaliczył dwa semestry w gimnazjum w Rzeszowie, po czym przeniósł się do krakowskiego Gimnazjum św. Anny, gdzie zdał maturę.

- To było renomowane gimnazjum, do którego uczęszczali właśnie synowie krakowskich ziemian - tłumaczy Wnęk. - Edukacja stała w nim na wysokim poziomie, wysokie także było… czesne. Ziemianie swoje dzieci zwyczajowo posyłali na studia prawnicze i Wodzicki również takowe ukończył - na Uniwersytecie Jagiellońskim. W okresie nauki poznał na przykład poetę Wincentego Pola oraz Józefa Chłopickiego, dyktatora w powstaniu listopadowym. Oczywiście, nie chodził z nimi na wykłady. Po prostu Wodziccy prowadzili w Krakowie dom, pełniący rolę salonu na wzór francuski. Na rozmowy przychodzili tam różni znamienici ludzie.

Jeszcze w trakcie studiów, ale zwłaszcza po ich skończeniu, "Lulo" dużo podróżował. - Zwiedzanie Europy, oglądanie zabytków traktowano jako uzupełnienie edukacji - wyjaśnia nasz rozmówca. - Odwiedzano miejsca kluczowe z punktu widzenia historii sztuki, jak chociażby Paryż. Wodzicki został tam przedstawiony sławnemu francuskiemu malarzowi Eugene'owi Delacroix. W 1858 roku odbył także podróż do Ziemi Świętej.

Pan na Tyczynie

Tego samego roku przejął po zmarłym ojcu dobra tyczyńskie. Był zaradnym gospodarzem. Wybudował między innymi urokliwy, jednopiętrowy pałac z rozległym parkiem. Z jego inicjatywy postawiono neogotycką kaplicę cmentarną oraz uruchomiono młyn parowy - jeden z pierwszych w Galicji.

Wodzicki aktywnie udzielał się w lokalnym środowisku. W Tyczynie założył Towarzystwo Kasynowe, gromadzące miejscową inteligencję i młodzież. Wchodził w skład rzeszowskiej Rady Powiatowej. Wraz z grupą ziemian płacił subwencję na straż ogniową w Rzeszowie.

- Wtedy była istna plaga pożarów, więc strażacy mieli pełne ręce roboty - opowiada Sławomir Wnęk. - Warto też wspomnieć, że Wodzicki mocno zabiegał o to, aby powstało połączenie kolejowe między Rzeszowem i Sanokiem przez Tyczyn. Ostatecznie wybrano jednak tańszy w realizacji wariant, czyli połączenie Rzeszów-Jasło.

Hrabia wśród gradu kul

Kiedy tylko Ludwik Wodzicki usłyszał o wybuchu powstania styczniowego, ruszył do walki. - Nie miał cienia wątpliwości, jak należy postąpić - podkreśla Wnęk. - Jestem Polakiem, więc mam obowiązek walczyć - uważał.

Działał w Rządzie Narodowym i wspomógł finansowo oddział generała Zygmunta Jordana, w którym służył jako szeregowiec. Oprócz niego do powstania poszło 19 innych mieszkańców Tyczyna i dwie osoby z pobliskiego Budziwoja.

Ogółem oddział Jordana tworzyło około 350 żołnierzy piechoty i 50 jazdy. W nocy z 20 na 21 czerwca 1863 r. próbowali oni sforsować Wisłę na wysokości wioski Komorów, ale ta sztuka im się nie udała - oddział został rozbity i zmuszony do odwrotu. Część powstańców z Tyczyna znalazła się w niewoli, niektórych zesłano na Syberię.

Wodzicki, jak i pozostali nasi żołnierze, walczył dzielnie. "Nosił rozkazy wśród gradu kul, prowadził tyralierów do ataku, ratował uciekających, a w końcu dnia mnie życie ocalił" - opisywał gen. Jordan.

Hrabia dostał za to awans na porucznika. Po dotarciu do Krakowa współorganizował szpitale dla rannych żołnierzy. Później przebywał na emigracji: był w Anglii, zwiedził Portugalię i - drugi raz - Hiszpanię, by osiąść na południu Francji.

Szanowany i w Wiedniu, i w kraju

Po tym, jak ogłoszono amnestię dla uczestników powstania, wrócił do Galicji i do polityki, która była jego pasją. Należał do obozu konserwatystów. W 1865 r. został posłem Izby Panów, w której zasiadał aż do śmierci.

Zmarł 11 sierpnia 1894 roku na atak serca w trakcie podróży pociągiem z Paryża do Wiednia. Do śmierci zapewne przyczynił się fakt, że wcześniej w krótkim odstępie czasu stracił obu synów, którzy zmarli na gruźlicę (z żoną Jadwigą z Zamoyskich miał jeszcze dwie córki).

"Był jednym z bardzo znaczących [ludzi]" - pisał tuż po śmierci Wodzickiego jego przyjaciel Stanisław Tarnowski, historyk literatury, profesor i rektor UJ. "Nie przez to, że wysokie stanowiska zajmował; te były tylko skutkiem jego wartości i zdolności. Ale przez to, że sądził i radził roztropnie, że z ludźmi postępował mądrze, (…) że politycznej małości (…) nie było w nim nic, że wpływ i powagę miał i w Wiedniu, i w kraju, (…) że był człowiekiem (…) na wskroś rzetelnym i prawym. Jeżeli nasze galicyjskie sprawy stanowią jeden rozdział historyi polskiej, to jego miejsce w tym rozdziale jest duże. Dlatego wiadomość o jego życiu jest potrzebną i powinna zostać".

Dzisiaj, po latach Ludwik Wodzicki, niestety, jest postacią trochę zapomnianą. - Cała epoka jest zapomniana i niedoceniana - uważa Sławomir Wnęk. - Często mówi się np. o XX wieku, a zbyt rzadko o ludziach, którzy żyli i pracowali w drugiej połowie XIX stulecia. A to ci ludzie przecież położyli podwaliny pod późniejszą, niepodległą Polskę.


BIBLIOGRAFIA: Sławomir Wnęk, "Ludwik Wodzicki, ziemianin z Tyczyna", Tyczyn 1997; "600 lat Tyczyna (1368-1968), red. Tadeusz Kowalski, Rzeszów 1973; Stanisław Tarnowski, "Ludwik Wodzicki. Wspomnienie pośmiertne", Kraków 1894.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24