Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I Dyktando Rzeszowskie. Sprawdź treść

Beata Terczyńska
WSPiA zorganizowała dziś I Dyktando Rzeszowskie. Smużka leśna, hyzop lekarski, stukułka, szczeżuja w negliżu – m.in. z takimi słówkami musieli sobie radzić piszący.

Dyktando było częścią zorganizowanego przez Uczelnię Dnia Języka Ojczystego. Tekst „Żartem choć serio” przygotowała polonistka - Jadwiga Kłak, a zgromadzonym w auli WSPiA zaprezentował je Michał Chołka, aktor Teatru im, Wandy Siemaszkowej.
- Było dosyć trudno – przyznają uczestnicy. Największe trudności sprawiły im słowa pochodzące z mowy staropolskiej i cytaty pochodzące z twórczości Henryka Sienkiewicza.

Do udziału w zmaganiach z ortografią i interpunkcją, zaproszone zostały władze wojewódzkie i miejskie, znane osoby związane z Rzeszowem, przedstawiciele mediów, mieszkańcy miasta, studenci oraz uczniowie szkół ponadgimnazjalnych.

I Dyktando Rzeszowskie to nie jedyna atrakcja Dnia Języka Ojczystego w WSPiA. Przez cały dzień w uczelni można było uczestniczyć w konkursie krasomówczym. Odbył się także spektakl pt. „Bajki nie tylko dla dzieci” – w wykonaniu wykładowców oraz studentów WSPiA. I Dyktando Rzeszowskie poprzedził wykład otwarty prof. Katarzyny Kaczmarczyk - Kłak (wykładowcy WSPiA) „Mój Ci on, czyli wypraszanie od kary śmierci. Sienkiewicz a rzeczywistość historyczno-prawna”.

Chcesz sprawdzić, jaki był poziom trudności dyktanda? Oto tekst:

ŻARTEM CHOĆ SERIO
Pół zabawa pół nauka, choć bynajmniej za półdarmo. Trzeba zgiąć arkusz wpół i niechajże już się dzieje to dyktando – wcale niebezużyteczne. Byle tylko nie za długo trwało to oczekiwanie. Wtem refleksja, czy podołam? Z ponad tylu kandydatów, to co najmniej nie jest błahe. Chodźże, wracajże z tej pisarskiej drogi – oby nie hecy i hucpy, myśli się tłuką. Spręż się biedny Lachu, nie myśl o tym, co z ostrożna rzekłszy absorbuje nadaremnie: smużka leśna, półwysep Hel, rekin głowomłot, Hala Gąsienicowa, hyzop lekarski, cud-kobieta z Żórawiny, stukułka, szczeżuja w negliżu, odurzony ćwierkający czyżyk z czubatką, bosonoga, baśniowo-romantyczna wiewiórka, duch Karkonoszy Liczyrzepa, mizeruchny motylek, melancholijna ostróżka czy roślina mysiurek. I jeszcze to horrendum, briefing kulinarny w duchu ekotopu. Paskudztwo, ohyda. Miało rozżarzyć myśli a tu prawie chryja w offsecie.

A może pierzchnąć chyłkiem przez półotwarte drzwi i poniewczasie wrócić. Nicnierobienie jednak to panta rhei godna bożej krówki, czyli chrząszcza czerwonobrunatnego biedronką zwanego. Nasamprzód, w okamgnieniu, raz - dwa, bez na łapu - capu czyli w tri miga, zaczynamy.

Nagle ni stąd, ni zowąd wraca wahanie. Wybierzmyż spokój. Dalibóg może tuż - tuż porażka. W tę i we w tę stronę chandrycząc się, już jako żywo nie wiem - chimeryk czy choleryk ze mnie. Nibyliść, niby - człowiek oby nie ćwierćinteligent tylko i nie gorszy też od innych. Zdzierżyć trzeba to wyzwanie. Nieziszczenie się mych marzeń, być czempionem ortografii, to nie - Szekspirowski dramat. Wiem, wiem. Są dramaty inne niż dylematy hamletowskie. Dziś, jak zawsze coś zagraża. To nie - Polak, muzułmanin krzyczą wokół już w pobliżu na nas czyha. A Sienkiewicz nie ostrzegał, że półgłośno coś dopowiem. „Kładę areszt na waszeci”, bo my w szkole tej od prawa, więc co najmniej nie wypada. Gargartuiczny blamaż, czy to zwykłe jest hultajstwo. Więc do szabli bo: „Straszne to czasy nadchodzą na tę Rzeczpospolitą. Konwokacje i elekcje – interregnum teraz, gdy potrzeba by, aby cały naród w jeden miecz w jednym ręku się zmienił”. Tylko czy aby refleksja nie przyszła poniewczasie. Niechrzeż wrócą franty owe, co hultai, trutniów tudzież hersztów watah w chaszczach osaczali. Naraz, kto przychodzi na ratunek, czy zgadniecie?

Rześko, żwawo, hulaj dusza, imć Zagłoba w pole rusza. Jan Onufry herbu Wczele, to nie - quasi Polak wcale ani chłystek pierwszy lepszy. On to pochop miał do czynów dla ojczyzny naszej miłych. Chudopacholstwo zwalczał o ochędóstwo nie dbał, raptus puelle gromił, wrogów w hajdawerach puszczał, bo: „Wszakże nieprzyjaciela w pole wywieść chwalebna to jest rzecz i Bogu miła”.

Skory do bitki hałaburda trupio blady bywał trupiogłowy nigdy. Bij, morduj, rżnij, na pohybel zdrajcom, to ulubione słowa i czyny Jana Onufrego: „bo jak inaczej w tych czasach zepsucia i bezbożności”. Miał fortele na Bohuna, wszelakich gładyszów, łuszczybochenków, oczajduszy a nawet hulaj-horydyny. Jednym słowem orakulum a nie paduch. W młodości donżuanem bywał, dormitorium unikał choć oo. dominikanów o wstawiennictwo zapewne nie raz, nie dwa, prosił. Mowny, chełpliwy chutory i kurhany były mu niestraszne.

Dossier pana Zagłoby wzbogacić należy o drogie jego sercu słabości: spotkania z gorzałką dla kurażu, barbecue – bynajmniej nie li tylko z półgęskami, hołubce z chędogimi szlachciankami etc. Co bądź by nie powiedzieć, waszmość Onufry nie był lelum – polelum ni ladaco jakobyć ani Boże uchowaj, nietzscheanistą. Wraz z panem Michałem Wołodyjowskim i Janem Skrzetuskim był reprezentantem siedemnastowiecznej szlachty polskiej. Zażywny obieżyświat, na naszym polskim niebie jaśnieje niczym Wąż Wodny ex quo z hufcami wielkich wiktorii.

Wybierzmyż Sienkiewicza – eh, co za zakończenie..

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24