I po derbach…

UMKS ŁAŃCUT - SIARKA TARNOBRZEG 1:3 (20,-23,-24,-19)

ŁAŃCUT: Kuźniar, Dobosz, Bawoł, Hajduk, Trojnar, Misiewicz, Wrona (libero) oraz Kania, Szubart, Rybicka.
TARNOBRZEG: Śląska, Hełmecka, Surowiec, Wróbel, Kabat, Walawender, Dróbkowska (libero) oraz Biało-Sajbot.
Sędziowali Michał Gruszczyński (Opole) oraz Marek Dudek (Nysa). Widzów 200.
Po akcji Aliny Misiewicz Andrzej Dróbkowski, trener tarnobrzeżanek, poprosił o czas, aby pogadać ze swoimi paniami na temat dziwnej niemocy. Gospodynie wygrywały wówczas 11:9. Wyrównała Katarzyna Walawender, która parę lat temu grała w… MKS Łańcut. Siarka trochę się przebudziła przeważając 17:14, ale gdy na zagrywkę weszła Paulina Kuźniar role się odwróciły. Panna Paulina rozpoczęła od asa, ale kiedy serwowała jej koleżanki zdobyły az sześć "oczek". Po zagrywce Joli Trojnar UMKS przeważał 22:19. Barbara Bawoł podwyższyła na 23:30, Elżbieta Kabat uderzyła piłką w antenkę, a Sylwia Dobosz asowym serwem postawiła kropkę nad "i".
W drugiej partii, tarnobrzeżanki, wyższe o dwie głowy od przeciwniczek, poprawiły przyjęcie, więcej grały środkiem i przeważały 10:5. Na finiszu, po serii błędów, omal nie nawarzyły sobie piwa. Wygrywały 24:21, ale najpierw Bawoł, a następnie Trojnar zdobywały punkty i było już tylko 24:23. Bawoł zaryzykowała zagrywką, ale piłka wpadła poza boisko.
Za trzeci set trener Bogdan Dudek powinien za karę postawić swoje podopieczne do kąta. To prawda, że skrzętnie wykorzystywały niefrasobliwość Siarki i prowadziły 22:13,ale w niezrozumiały sposób roztrwoniły cały ten zapas i wbrew wszelkim regułom przegrały te odsłonę. W czwartej młody zespół z Łańcuta też prowadził wysoko (12:5), ale znów stracił koncept. No cóż, nauka kosztuje, ale na pewno nie pójdzie w las.