Indianie szkolą pograniczników

- Pomysł przeprowadzenia specjalistycznego szkolenia w Polsce wyszedł z Departamentu Stanu, który na koszt amerykańskich podatników wydelegował do Polski trzech doświadczonych oficerów służb celnych - mówi Dale Wisley, szef sekcji kontroli eksportu i bezpieczeństwa granic (EXBS) w Ambasadzie USA. - Wyposażył również 25 uczestników pięciodniowego szkolenia w nowoczesne urządzenia GPS (służące do lokalizacji w terenie, w sprzężeniu z satelitą).
Urządzenia warte są ok. 200-300 dolarów każde. Po zakończeniu szkolenia, GPS-y przejdą na stan BOSG.
Amerykanom, także bardzo zależy na uszczelnieniu wschodniej granicy Polski przed przemytem ze Wschodu, zwłaszcza materiałów wybuchowych i broni masowego rażenia. Liczą, że "indiańskie" metody z powodzeniem stosowane na południowo-zachodniej granicy USA zdadzą egzamin również w naszych warunkach. Nieprzypadkowo więc, zajęcia w lasach pod Arłamowem prowadzą Indianie wywodzący się z plemion Navajo i Siuksów, supercelnicy: Jasson Garcia (zwany "wodzem Indian"), David Scout z południowej Dakoty i Bryan Nez, który pierwszy raz w życiu jadł u nas żołnierską grochówkę.

BRYAN NEZ - instruktor z Arizony: - Jak pracuję, to wtedy bardzo mało jem. Ale polską grochówkę zjadłem ze smakiem. Za bardzo nas rozpieszczacie!
Por. JERZY OSTROWSKI, koordynator szkolenia: - To szkolenie można nazwać "zabawą w Indian", lecz opartą na bardzo poważnych zasadach, a nie na motywach powieści Karola Maya.