Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inicjatywa Dzikie Karpaty alarmuje o dewastacyjnej wycince lasu przy granicy z Bieszczadzkim Parkiem Narodowym. Leśnicy odpierają zarzuty

Ewa Gorczyca
Ewa Gorczyca
To dewastacja lasu - tak wycinkę drzew w rejonie Suchych Rzek na terenie Nadleśnictwa Stuposiany określają działacze Inicjatywy Dzikie Karpaty. Leśnicy ripostują: to planowa gospodarka leśna, która służy zachowaniu trwałości lasu.

Aktywistów z Inicjatywy Dzikie Karpaty zbulwersowało to, co zobaczyli kilka dni temu w lesie sąsiadującym z obszarem Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Wycięte tam drzewa to - jak twierdzą - wyjątkowo rażący przypadek prowadzonej przez Lasy Państwowe rabunkowej gospodarki leśnej.

- Wycinka bukowo-jodłowego starodrzewu w pięknej górskiej dolinie, w rejonie Suchych Rzek w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego postępowała od pewnego czasu zagarniając coraz większe terytoria. Niedawno dotarła do ściany parkowego lasu, pozostawiając drogę zrywkową wielkości rzecznego koryta

- alarmują w mailu do redakcji.

Już w listopadzie ub. roku Inicjatywa Dzikie Karpaty informowała o niepokojących jej aktywistów działaniach na swoim profilu fb.

- Tym razem jednak zdewastowano fragment lasu o charakterze naturalnym, bezpośrednio przylegający do granicy parku - podkreślają.

Ekolodzy: ta wycinka to zagrożenie dla ekosystemu

Małgorzata Klemens, która zrobiła zdjęcia obrazujące stan po wycince, nie kryje oburzenia.

- Patrząc na to ma się mieszaninę wszelkich uczuć: wściekłości, żalu, bólu, a najbardziej chyba bezradności i bezsilności. Nie można tego nazywać zrównoważoną gospodarką leśną, po prostu brak mi słów - mówi.

Także inni członkowie Inicjatywy Dzikie Karpaty podkreślają, że wycinka w takim miejscu i na tak rozległym obszarze, jest zagrożeniem dla ekosystemu w tym m.in. dla zwierząt, które mają siedliska na tym terenie - niedźwiedzi, wilków, rysi, żbików i żubrów.

- To także nieliczenie się z cennymi gatunkami roślin czy owadów i pozbycie możliwości rozprzestrzeniania się naturalnych procesów, tak bardzo istotnych dla trwania prawdziwie dzikiej przyrody - mówi Anna Błachno.

- Mam wrażenie, że Lasy Państwowe specjalnie niszczą najcenniejsze fragmenty starego lasu przy samej granicy Parku, aby postawić społeczeństwo przed faktem dokonanym. Pokazać: "Spójrzcie, tutaj nie ma co chronić, zostały tylko młode rzadko rosnące drzewa"

- dodaje Łukasz Synowiecki.

Aktywiści inicjatywy Dzikie Karpaty powołują się na dane monitoringu fauny z raportów technicznych BdPN w tym terenie: "W wyniku bardzo intensywnej i wielkoskalowej wycinki na rozległym obszarze na wiele lat (i pokoleń) zdegradowane zostały obszary w bezpośrednim otoczeniu BdPN charakteryzujące się m.in: występowaniem starodrzewów jodłowych stanowiących kluczowe siedliska zwierząt drapieżnych (miejsca gawrowania i rozrodu niedźwiedzi), występowaniem miejsc rozrodu i socjalizacji wilków, występowaniem rejonów godowych rysi i żbików, miejscami rozrodu i koncentracji młodszej części stada żubrów "Tworylne" - napisali w mailu do redakcji.

Inicjatywa Dzikie Karpaty wraz z Fundacją Dziedzictwo Przyrodnicze oraz koalicją Niech Żyją! złożyła do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie postulaty, aby zaprzestać wycinek oraz polowań w starodrzewiach w otulinie BdPN i na obszarze projektowanego Turnickiego Parku Narodowego, o którego utworzenie od dziesiątek lat postulują przyrodnicy i społecznicy.

Twierdzą, że ich postulaty nie doczekały się pozytywnego rozpatrzenia.

- Ich wprowadzenie godziłoby w interesy Lasów Państwowych i myśliwych - uważają aktywiści Inicjatywy Dzikie Karpaty.

Zapowiadają, że nie zamierzają rezygnować z walki o dziką karpacką przyrodę i zapowiadają kolejne patrole w lasach. Latem zorganizują po raz kolejny obóz w Bieszczadach.

Leśnicy odpowiadają: aktywiści mijają się z prawdą

O ustosunkowanie się do zarzutów o dewastacji starodrzewu i rabunkowej wycince zwróciliśmy się do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. Poniżej publikujemy wyjaśnienie przekazane przez rzecznika RDLP.

Inicjatywa Dzikie Karpaty poinformowała o "rażącym" przypadku prowadzonej przez Lasy Państwowe "rabunkowej" gospodarce leśnej twierdząc, że prace dotarły niedawno do ściany Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Aktywiści wspominają również, że wycinka dotarła w rejon Suchych Rzek, jednocześnie dewastując fragment lasu o charakterze naturalnym. Doniesienia te są wyłącznie interpretacją IDK i mijają się z prawdą.
Trzeba zaznaczyć, że teren, na którym zostały zrobione zdjęcia jest gruntem Skarbu Państwa w zarządzie Nadleśnictwa Lutowiska, na którym zgodnie z wymogami ustawy o lasach musi być prowadzona gospodarka leśna, oczywiście w oparciu o Plan urządzenia lasu. Z racji tego, że grunty te wchodzą w skład otuliny BdPN, na etapie opracowania tego dokumentu wymagane było uzgodnienie planowanych tam zabiegów gospodarczych z dyrektorem tego parku. Nadleśnictwo Lutowiska nie wykonuje więc żadnych zabiegów, o których dyrekcja BdPN by nie wiedziała. Ciężko też nazywać ten fragment drzewostanu lasem o charakterze naturalnym, jeśli gospodarka w nim trwa od dziesięcioleci, a do II wojny światowej lat ten był mocno eksploatowany. Po wojnie, gdy wieś Suche Rzeki wyludniła się, na tych terenach prowadzone były m.in. zalesienia świerkiem i modrzewiem, a także zabiegi pielęgnacyjne i hodowlane, w tym czyszczenia młodników i trzebieże. Ponadto zastanawia fakt przywołanego cytatu z raportów technicznych monitoringu fauny dla BdPN. IDK nie podaje źródła i autora badań?
IDK odwołuje się do poczucia estetyki przedstawiając zdjęcia z lasu, w którym aktualnie prowadzone są prace; widać porozrzucane gałęzie, rozjeżdżone szlaki zrywkowe. Po zakończonych pracach powierzchnia ta zostanie uprzątnięta a po kilku latach w tym miejscu będziemy mieli zdrowe młode pokolenie drzew, które dla trwałości lasu jest równie potrzebne jak dojrzałe drzewostany.
Inicjatywa z pełną premedytacją wchodzi na powierzchnie objęte zakazem wstępu, pomimo umieszczonych tam tablic informujących o pracach leśnych, zakazujących wejścia na takie z uwagi na zagrożenie bezpieczeństwa. Nadmieniam, że działki objęte pracami są przekazane na czas ich wykonywania podmiotom zewnętrznym wykonującym usługi, które ponoszą odpowiedzialność za bezpieczeństwo osób postronnych, które mogą się tam znaleźć. Na powierzchniach takich istnieje zwiększone ryzyko spadających z dużej wysokości gałęzi, które mogą zagrozić ludziom.
Zawracam uwagę, że sposób wykonania fotografii obiektywem szerokokątnym, jak również późniejsza ich prezentacja, ma charakter tendencyjny. W dodatku używana przy tym terminologia o pejoratywnym wydźwięku typu: "rabunkowa", "rażący przypadek", "dewastacja", "wielkie zagrożenie". To wszystko ma na celu zmanipulowanie społeczeństwa i antagonistyczne nastawienia odbiorcy do pracy pilarzy, zrywkarzy i leśników. Szkoda, że aktywiści nie pofatygowali się kilka kroków dalej i nie zrobili zdjęć dorodnych młodników, które potrzebują światła do normalnego wzrostu.
Nadmieniam, że teren, o którym mowa, jest lasem gospodarczym, a nie obszarem Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Granica pomiędzy Lasami Państwowymi, a BdPN nie jest tylko umowna. Wszystkie prace prowadzone są zgodnie z planem urządzenia lasu na lata 2015-2024, który został zatwierdzony przez Ministra Środowiska, opracowanym przez specjalistyczną firmę w oparciu o przepisy obowiązującego prawa, jak również zgodnie z nauką i dostępną wiedzą w zakresie leśnictwa. Powinnością nadleśniczego jest zrealizowanie zapisów tego dokumentu.


Leszek Lichota o pracy nad serialem Wataha 3 i Bieszczadach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24