Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Instruktor winny śmierci ucznia-pilota z Zespołu Szkół Mechanicznych w Rzeszowie

Ewa Gorczyca
Sąd, surowiej niż prokuratura, przyjął, że Roman W. umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lotniczym.
Sąd, surowiej niż prokuratura, przyjął, że Roman W. umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lotniczym. Tomasz Jefimow
Dwa lata pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na trzy lata - to wyrok, jaki usłyszał pilot Roman W., oskarżony o spowodowanie wypadku lotniczego, w którym zginął 18-latek, uczący się pilotowania szybowca.

To niejedyna kara, jaką poniesie instruktor. 45-letni Roman W. (pilot szybowcowy i samolotowy) nie będzie mógł latać ani prowadzić szkoleń.

Do tragedii doszło 22 lipca 2012 roku na krośnieńskim lotnisku. Grupa uczniów Zespołu Szkół Mechanicznych w Rzeszowie uczestniczyła w kursie szybowcowym. Był wśród nich 18-letni Marcin L.

Ćwiczyli wychodzenie z korkociągu

Grupa była już w połowie kursu. Tamtego dnia uczniowie latali na puchaczach. Uczyli się m.in. wyprowadzania szybowca z awaryjnych sytuacji. Marcin ćwiczył z Romanem W. tzw. kontrolowany korkociąg.

Po wykonanych ewolucjach stery przejmował instruktor. To on - tak zeznawali zgodnie uczniowie - wykonywał manewry startu i lądowania. Lotu nie udało się szczęśliwie zakończyć. Szybowiec stracił siłę nośną. Runął dziobem na ziemię. Marcin, który siedział z przodu kabiny, zginął na miejscu.

Sąd uznał, że za wypadek odpowiedzialność ponosi instruktor. Już w I instancji (3 marca br. ) Roman W. został skazany na 2 lata pozbawienia wolności, w zawieszeniu na 5 lat. To rozstrzygnięcie usatysfakcjonowało prokuraturę. Jednak nie zgodził się z nim oskarżony. Jego obrońca złożył odwołanie, przekonując, że sąd rejonowy błędnie ustalił fakty oraz nie zastosował zasady, że wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść oskarżonego.
Sąd Okręgowy w Krośnie, który rozpatrywał apelację i wczoraj wydał prawomocny wyrok, nie zgodził się z tą argumentacją. Utrzymał wyrok, skracając jedynie okres warunkowego zawieszenia kary - z 5 do 3 lat.

Sędzia Wiesław Ruszała tłumaczył, że sąd odwoławczy nie ustala faktów, a jedynie kontroluje to, co zrobił sąd I instancji.

- Jeśli ocena dowodów nie jest sprzeczna z zasadami logiki i doświadczenia życiowego, to nie możemy zmienić wyroku tylko dlatego, że jedna ze stron ma inne zdanie.

Nie wykonał kręgu

Sąd okręgowy nie zakwestionował okoliczności wypadku, przyjętych przez sąd I instancji. Potwierdził, że Roman W. świadomie zdecydował o przelocie nad odbywającym się tego dnia na terenie lotniska piknikiem rodzinnym i umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa.

- Instruktor powinien być szczególnie na nie uczulony, bo to on uczy adeptów pilotażu, czego mają unikać - podkreślał sędzia Ruszała.

Roman W. tłumaczył w procesie, że musiał szybko zmienić kierunek lotu, bo usłyszał w słuchawkach informację o startującej cessnie i obawiał się, że może dojść do kolizji. Jednak sąd ustalił, że samolot odleciał z lotniska wcześniej i nie miał wpływu na to, że doszło do wypadku szybowca.

Zdaniem sądu, instruktor po przejęciu sterów przed lądowaniem nie wykonał kręgu nad lotniskiem. Zrobił dwa ostre zwroty w prawo. W konsekwencji nastąpiło przeciągnięcie szybowca w zakręcie. Puchacz wpadł w korkociąg i roztrzaskał się o ziemię. Tak scharakteryzowali końcową część lotu świadkowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24