To niejedyna kara, jaką poniesie instruktor. 45-letni Roman W. (pilot szybowcowy i samolotowy) nie będzie mógł latać ani prowadzić szkoleń.
Do tragedii doszło 22 lipca 2012 roku na krośnieńskim lotnisku. Grupa uczniów Zespołu Szkół Mechanicznych w Rzeszowie uczestniczyła w kursie szybowcowym. Był wśród nich 18-letni Marcin L.
Ćwiczyli wychodzenie z korkociągu
Grupa była już w połowie kursu. Tamtego dnia uczniowie latali na puchaczach. Uczyli się m.in. wyprowadzania szybowca z awaryjnych sytuacji. Marcin ćwiczył z Romanem W. tzw. kontrolowany korkociąg.
Po wykonanych ewolucjach stery przejmował instruktor. To on - tak zeznawali zgodnie uczniowie - wykonywał manewry startu i lądowania. Lotu nie udało się szczęśliwie zakończyć. Szybowiec stracił siłę nośną. Runął dziobem na ziemię. Marcin, który siedział z przodu kabiny, zginął na miejscu.
Sąd uznał, że za wypadek odpowiedzialność ponosi instruktor. Już w I instancji (3 marca br. ) Roman W. został skazany na 2 lata pozbawienia wolności, w zawieszeniu na 5 lat. To rozstrzygnięcie usatysfakcjonowało prokuraturę. Jednak nie zgodził się z nim oskarżony. Jego obrońca złożył odwołanie, przekonując, że sąd rejonowy błędnie ustalił fakty oraz nie zastosował zasady, że wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść oskarżonego.
Sąd Okręgowy w Krośnie, który rozpatrywał apelację i wczoraj wydał prawomocny wyrok, nie zgodził się z tą argumentacją. Utrzymał wyrok, skracając jedynie okres warunkowego zawieszenia kary - z 5 do 3 lat.
Sędzia Wiesław Ruszała tłumaczył, że sąd odwoławczy nie ustala faktów, a jedynie kontroluje to, co zrobił sąd I instancji.
- Jeśli ocena dowodów nie jest sprzeczna z zasadami logiki i doświadczenia życiowego, to nie możemy zmienić wyroku tylko dlatego, że jedna ze stron ma inne zdanie.
Nie wykonał kręgu
Sąd okręgowy nie zakwestionował okoliczności wypadku, przyjętych przez sąd I instancji. Potwierdził, że Roman W. świadomie zdecydował o przelocie nad odbywającym się tego dnia na terenie lotniska piknikiem rodzinnym i umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa.
- Instruktor powinien być szczególnie na nie uczulony, bo to on uczy adeptów pilotażu, czego mają unikać - podkreślał sędzia Ruszała.
Roman W. tłumaczył w procesie, że musiał szybko zmienić kierunek lotu, bo usłyszał w słuchawkach informację o startującej cessnie i obawiał się, że może dojść do kolizji. Jednak sąd ustalił, że samolot odleciał z lotniska wcześniej i nie miał wpływu na to, że doszło do wypadku szybowca.
Zdaniem sądu, instruktor po przejęciu sterów przed lądowaniem nie wykonał kręgu nad lotniskiem. Zrobił dwa ostre zwroty w prawo. W konsekwencji nastąpiło przeciągnięcie szybowca w zakręcie. Puchacz wpadł w korkociąg i roztrzaskał się o ziemię. Tak scharakteryzowali końcową część lotu świadkowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Andrzej z "Sanatorium miłości" mieszka w DPS. Nie zgadniecie, kto chce mu pomóc
- Marcin Miller chudnie w zastraszającym tempie. Lider Boysów to teraz niezłe ciacho!
- Rutkowski grozi, że nagra piosenkę z Wiśniewskim! Będzie nowe Ich Troje?!
- Hanna Gucwińska nie doczekała się dzieci. Jej wyznanie wyciska łzy z oczu