Interwencja poselska czy najście na szkołę w Nisku? Afera z Grzegorzem Braunem w roli głównej

Jedna z nauczycielek Regionalnego Centrum Edukacji Zawodowej w Nisku końcem października uczestniczyła w zorganizowanej przez Konfederację Korony Polskiej pikiecie „Stop Ukrainizacji Polski”. Ok. 60 oburzonych uczniów (jak stwierdził poseł Konfederacji Grzegorz Braun, wszyscy pochodzą z Ukrainy) skierowało skargę do dyrekcji RCEZ. Wspominają, że na rozdawanych podczas pikiety ulotkach widniała przekreślona ukraińska flaga.

Dyrekcja przeprowadziła z nauczycielką rozmowę wyjaśniającą. Poseł Braun uznał to za szykanę i w ub. tygodniu bez zapowiedzi odwiedził niżańską szkołę. Zadbał też, by jego wizyta stała się faktem publicznym: jeden z asystentów transmitował ją online. - Wtargnęli do gabinetu dyrektora i nagrywali bez zgody dyrekcji szkoły - oburza się Tomasz Skoczeń, wicedyrektor RCEZ w Nisku.

- Poseł zażyczył sobie pełnej dokumentacji dotyczącej skargi uczniów na nauczyciela, który wziął udział w pikiecie. Upewniliśmy się, że z prawnego punktu widzenia nie możemy jej udostępnić ze względu na dane wrażliwe, i tak też uczyniliśmy.

Dyrektor był tego dnia na urlopie, wicedyrektorzy prowadzili lekcje. Braun wraz z towarzyszącymi mu osobami musieli więc czekać ok. godziny na przedstawiciela dyrekcji, co poseł uznał za niechęć do współpracy i telefonicznie kilkakrotnie wzywał policję. Patrol do szkoły przyjechał. Na nagraniu słychać, jak poseł skarży się policjantom, że „napotyka na trudności i brak współpracy ze strony urzędników”. Prosi o otwarcie drzwi jednego ze szkolnych pomieszczeń, by mógł sprawdzić „w jakich warunkach eksponowana jest flaga obcego państwa”. Dowodzący patrolem oświadcza, że nie widzi powodu, by w ten sposób interweniować.

Inne ujęcie pokazuje przebieg spotkania posła z dyrekcją szkoły, podczas której wicedyrektor Skoczeń potwierdza, że doszło do rozmowy wyjaśniającej z nauczycielką. - Rozmowa była nagrana przez nią samą - wyjaśnia. Stwierdza też, że nauczycielka nie widzi nic złego w udziale w pikiecie.

W rozmowie z „Nowinami” wicedyrektor Skoczeń podkreśla, że w skardze uczniów nie było jakichkolwiek oczekiwań, a tym bardziej żądań ukarania nauczycielki.

- Było jedynie odniesienie się do zaistniałej sytuacji - precyzuje. Przyznaje, że nauczycielowi też przysługują prawa obywatelskie, ale zwraca uwagę, że część uczniów RCEZ to obywatele ukraińscy i białoruscy. - Stawia to uczestnictwo nauczycielki w takim zgromadzeniu w nieco innym świetle - podkreśla wicedyrektor. - Część naszych podopiecznych poczuła się dotknięta, a my traktujemy ich tak samo, bez względu na narodowość.

Dodaje, że żadnej „obcej flagi” w szkole nie ma.

Dyrekcja, poza rozmową wyjaśniającą, nie podjęła jeszcze wobec nauczycielki żadnych kroków formalnych. Nadal prowadzi lekcje. W notatce z rozmowy z nią czytamy jednak: „(Dyrektor szkoły) stwierdził, że w jego przekonaniu (skarga) kwalifikuje się do rozstrzygnięcia przez komisję dyscyplinarną przy Kuratorze Oświaty w Rzeszowie, bowiem naruszone zostały prawa ucznia i prawa dziecka”.

- Sprawa jest w toku - zaznacza wicedyrektor Tomasz Skoczeń.