Jacek Dygut:
Do Krakowa przyjechałem w niedzielę o godz. piątej rano. Od razu poszedłem na Rynek. Tutaj było już sporo osób, zwłaszcza przy barierkach. Niektórzy harcerze spędzili w Rynku całą noc, spali w śpiworach. Sama msza była niezwykła. Stałem niedaleko wejścia do Kościoła Mariackiego. Po wyprowadzeniu trumien ludzie skandowali "Lech Kaczyński", "dziękujemy". Bili brawo. Atmosfera była niesamowita, pierwszy raz doświadczyłem takich chwil.
Janusz Zapotocki
Na miejsce dotarliśmy w niedzielę przed południem. Kraków wyglądał inaczej nie zwykle. Bardzo uroczyście. Organizacja była wzorowa, wszystko było dopięte na ostatni guzik. Ale też i ludzie, publiczność inaczej podchodziła niż podczas innych, masowych uroczystości. Rano widać było jeszcze rozłożone śpiwory, młodzi ludzie czuwali tutaj od wczoraj. Miałem to szczęście, że mogłem stać niedaleko kościoła. Podczas mszy ludzi było tak dużo, że nie dało rady ogarnąć ich wzrokiem. Po wyprowadzeniu trumien z kościoła spontaniczność wzięła górę. Ludzie krzyczeli "Lech Kaczyński", "tak trzymać", "Solidarność". Musiałem być w tym miejscu i oddać ostatni hołd prezydentowi Rzeczpospolitej. To był mój patriotyczny obowiązek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?