Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak odkorkować Rzeszów? Pomysły specjalistów

Bartosz Gubernat
Archiwum
Zamiast budowy buspasów i nadziemnej kładki dla pieszych w Rzeszowie powinno skupić się na budowie wielopoziomowych parkingów, nowych mostów i połączeniach zakorkowanych ulic.

W przeciwnym razie w ciągu kilku lat na dobre utkniemy w korkach - twierdzą specjaliści.

Rzeszowska infrastruktura drogowa to w tej chwili ok. 500 kilometrów ulic. Codziennie jeździ po nich ok. 100 tysięcy samochodów. Najbardziej obciążone ruchem części Rzeszowa to rejon obwodnicy (głównie ruch tranzytowy), al. Wyzwolenia, Piłsudskiego, Cieplińskiego, ul. Marszałkowska a także trasy wylotowe, na czele z ul. Podkarpacką i Krakowską. To w tych miejscach ruch jest hamowany przez wąskie gardła, sygnalizacje świetlne i utrudnia płynny przejazd przez miasto.

W rzeszowskim ratuszu pomysłów na poprawę sytuacji jest wiele. Najnowsze po wnikliwych badaniach ruchu opracowali specjaliści z hiszpańskiej firmy Apia XXI. Urzeczywistnienie ich wizji ma kosztować 350 mln zł. To cała pula, jaką miasto dostanie z Unii Europejskiej na przebudowę systemu transportowego w Rzeszowie. Pieniądze wydamy do 2014 roku. Jak tłumaczy Marek Ustrobiński, wiceprezydent miasta odpowiedzialny za inwestycje, o zmniejszenie korków będzie jednak trudno.

- Wszystkie te inwestycje mają na celu usprawnić transport publiczny w mieście. Chcemy zachęcić ludzi do tego, aby przesiedli się z samochodów do autobusów komunikacji miejskiej. Tego typu sprawne systemy działają w wielu dużych europejskich miastach - jak np. Bruksela. Ale korki są tam obecne. Cóż, samochodów raczej ubywać nie będzie, więc trudno spodziewać się, że w naszym mieście tendencja będzie odwrotna - mówi Ustrobiński.

Jak miasto chce przekonać rzeszowian do rezygnacji z samochodów? Przede wszystkim zakupem 70 nowoczesnych, klimatyzowanych autobusów. Każdy z nich będzie wyposażony w automaty sprzedające bilety i łączność satelitarną z sygnalizacjami świetlnymi. Dzięki temu pojazdy MPK będą uprzywilejowane na skrzyżowaniach, co skróci czas przejazdu między przystankami. Co ważne mają poruszać się po przeznaczonych tylko dla nich buspasach. Przy ul. Lisa-Kuli, Szopena, Targowej, Cieplińskiego i Piłsudskiego wybudujemy ich ok. 2 km. Obok zatoczek staną także tablice informujące precyzyjnie o godzinie przyjazdu poszczególnych autobusów do celu.

Nowe pasy i prawoskręty

Najważniejsze inwestycje w infrastrukturę drogową to przebudowa największych skrzyżowań wzdłuż obwodnicy. Np. u zbiegu ul. Dąbrowskiego z al. Batalionów Chłopskich i Powstańców Warszawy mają powstać dodatkowe pasy ruchu dla skręcających pojazdów. Według Tadusza Kuśnierza, emerytowanego dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg to trafne rozwiązanie.

- Musimy poszerzać drogi. Jeśli miasto nie zamierza rozbudować systemu komunikacji miejskiej o tramwaj czy kolejkę, w tym celu poświęciłbym nawet pasy zieleni oddzielające jezdnie. Tylko w ten sposób udrożnimy wąskie gardła, w których raz po raz muszą zatrzymywać się samochody - tłumaczy T. Kuśnierz.

Były szef miejskich służb drogowych szansę na odblokowanie centrum upatruje jeszcze w budowie "Wisłokostrady", czyli trasy między al. Rejtana a ul. Ciepłowniczą.

- Żeby zdała egzamin, trzeba jednak poszerzyć ul. Generała Maczka, oraz część al. Wyzwolenia do dwóch pasów ruchu. W ten sposób ruch z Nowego Miasta w kierunku Krakowa, Warszawy, Lublina, a szczególnie osiedla Baranówka wyrzucimy ze ścisłego centrum Rzeszowa - zapewnia Tadeusz Kuśnierz.

- I takie rozwiązanie jest już w przygotowaniu. Trasa nad Wisłokiem na pewno powstanie, al. Wyzwolenia też poszerzymy. Pieniądze na ten cel również będą pochodzić z puli unijnych 350 mln zł - mówi zapewnia Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Tadeusz Kuśnierz i Marek Ustrobiński zgodnie twierdzą, że lekarstwem na ruch tranzytowy paraliżujący okolice tras wylotowych z miasta będzie budowana już autostradowa obwodnica Rzeszowa.

- Zwłaszcza, że będziemy mieli możliwość ustanowienia administracyjnego zakazu wjazdu do miasta TIR-ów. I raczej z niej skorzystamy - mówi wiceprezydent.

- Ja zbudowałbym jeszcze centrum przeładunkowe w rejonie strefy ekonomicznej Dworzysko. Z takich możliwości korzysta wiele dużych miast. Dzięki temu do centrum w ogóle nie wjeżdżałyby ciężarówki, a proszę mi wierzyć, to one najbardziej niszczą i korkują nasze ulice - przekonuje Kuśnierz.

Kontrowersyjna kładka

Unijny program transportowy to jednak nie wszystko. Niezależnie od zaplanowanych w nim inwestycji miasto co pewien czas zaskakuje mieszkańców pojedynczymi pomysłami. Po słynnej kolejce nadziemnej ostatnio przyszedł czas na okrągłą kładkę dla pieszych nad al. Piłsudskiego. Zdaniem architekta Jarosława Łukasiewicza pomysł jest nie do końca trafiony.

- O ile koncepcję przeniesienia ruchu nad jezdnię oceniam dobrze, to do propozycji stworzenia kładki na kształt ronda jestem jednak sceptyczny. Moim zdaniem w tym miejscu lepiej sprawdziłby się plac postawiony na słupach nad jezdnią. Na nim piesi mieliby swobodę ruchu, a poza tym, zgrałby się z budowanymi kawałek dalej klasztornymi ogrodami - mówi J. Łukasiewicz.

Krytycznie o planowanej inwestycji mówi także inny rzeszowski architekt, Wojciech Fałat.

- Według mnie przejście powinno być budowane pod ziemią. Rzeczywiście, urzędnicy argumentują, że byłoby to droższe rozwiązanie. Ale przecież kładka tez była szacowana na 5 mln zł, a teraz mówi się o cenie dwukrotnie wyższej. Skąd zatem pewność, że przejście podziemne będzie droższe? - pyta Fałat.

Tadeusz Kuśnierz pomysł miasta każe rozpatrywać jeszcze inaczej.

- Piłsudskiego jest tak załadowaną ulicą, że jedynym sposobem na jej odblokowanie byłaby budowa drugiego poziomu jezdni. Ze względu na gigantyczne koszty takiego przedsięwzięcia trzeba więc ratować się rozwiązaniami takimi jak chociażby ta kładka. Żeby spełniła swoje zadanie, miasto nie może zostawić jednak pod nią sygnalizacji świetlnej - tłumaczy Kuśnierz.

Jego zdaniem puszczenie ruchu od strony ul. Grottgera w kierunku urzędu wojewódzkiego nie ma sensu.

- Bo przecież przy okazji budowy centrum handlowego City Center powstanie droga między ślepą ul. Jabłońskiego, a Reymonta. I wtedy kierowcy z Grottgera nie będą już wyjeżdżać do Piłsudskiego. Światła trzeba zlikwidować i poprawić w ten sposób płynność ruchu - przekonuje Kuśnierz.

Bez parkingów ani rusz

Według architekta Macieja Łobosa wśród wszystkich pomysłów brakuje jeszcze spójnej koncepcji poprawy parkowania w centrum samochodów.

- W dużych europejskich miastach ścisłe centra są całkowicie zamknięte dla ruchu samochodowego. Taki system funkcjonuje np. w Kopenhadze, której starówka jest dzięki temu bardzo przyjazna dla pieszych. A Rzeszów? Okolice ratusza, ul. Mickiewicza, Kopernika - ściśle zastawione samochodami. Trudno tu znaleźć miejsce dla pieszych - wylicza M. Łobos, i proponuje, aby Rzeszów wziął przykład z zachodniej Europy.

- Zacząłbym od przywrócenia strefy płatnego parkowania i zamknięcia dla ruchu kolejnych ulic starówki. Aby kierowcy nie odczuli tego boleśnie, wystarczy wybudować piętrowe parkingi na obrzeżach śródmieścia. Gdzie? Podpromie, ul. Szopena, rejon ZUS-u. Idealnym miejscem jest okolica dworca PKP i PKS, która w tej chwili raczy nas muzyką disco polo i obskurnymi budami z frytkami - twierdzi Łobos.

Miejscy urzędnicy do tych pomysłów odnoszą się jednak sceptycznie. W ratuszu stoją na stanowisku, że parkingów budować nie będziemy, bo to zadanie dla prywatnych biznesmenów. Rzeszowscy kierowcy nie mają nic przeciwko takiemu rozwiązaniu. Pod warunkiem, że ratusz takich biznesmenów szybko znajdzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24