Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak w Raniżowie walczyli z cyfrowym wykluczeniem

Andrzej Plęs
Ok. 200 rodzin korzysta bezpłatnego internetu finansowanego z unijnego programu. Za wszystkie błędy zapłaci gmina. Czyli, poniekąd, mieszkańcy.
Ok. 200 rodzin korzysta bezpłatnego internetu finansowanego z unijnego programu. Za wszystkie błędy zapłaci gmina. Czyli, poniekąd, mieszkańcy. Krzysztof Kapica
Gminna polityka prorodzinna w Raniżowie. Kto odpowie za niekompetencję i finansowe straty? Dlaczego gminna władza zatwierdzała rodzinne powiązania przy obsadzaniu stołków?

Aż 200 gospodarstw w gminie miało mieć dostęp do Internetu, kiedy tylko ruszy projekt "Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu w Gminie Raniżów". Aż albo tylko 200 rodzin, nie dla wszystkich w gminie projekt przewidywał punkty odbioru sieci, toteż zdecydowano, że dostaną je przede wszystkim gospodarstwa z dziećmi.

Radnemu Henrykowi Stępniowi teraz już opadły emocje, ale wkurzył się, kiedy mu powiedziano, że u niego się nie da. A starał się, złożył wniosek, ale nie dostał, choć dzieci ma.
- Przyjechali, pomierzyli, powiedzieli, że mieszkam pod lasem, że u mnie nie ma zasięgu - opowiada o końcu swoich nadziei na gminny Internet w domu. - Bo się odbiornik z nadajnikiem nie widzą. I z tego, co słyszałem, Internet dostali tacy, którzy się nie kwalifikowali, dzieci nie mają. Tylko to jeszcze nie żadna afera - uspokaja.

Prawdziwą "internetową aferę" to urządził urząd gminy.
- Dostaliśmy po kieszeni na 60 tysięcy złotych - liczy z grubsza radny Stępień.

Fachowcy na umowie

Grzech było nie skorzystać, skoro Unia Europejska napraszała się z gotówką na cyfryzację polskiej prowincji. Postanowił skorzystać i Raniżów, toteż wójt Daniel Fila powołał zespół, który miał się zająć opracowaniem projektu, napisaniem wniosku i rozliczeniem operacji z Władzą Wdrażającą Programy Europejskie w Warszawie, która unijnych pieniędzy udzielała.

"Przeciwdziałaniem wykluczeniu cyfrowemu w Gminie Raniżów" mieli pokierować pracownik urzędu gminy Monika Stopińska-Pacyna, jako kierownik projektu, za co miała dostawać 1472 zł brutto ponad urzędniczą pensję.

Krzysztof I. - koordynator projektu, nie był gminnym urzędnikiem, ale umowa dawała mu miesięcznie 972 zł brutto. Halina Indyk, matka Krzysztofa, na co dzień kierownik Gminnego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Raniżowie, w ramach zlecenia została specjalistką do spraw rozliczeń projektu, zaś pracownik urzędu Stanisław S. został specjalistą ds. zamówień publicznych.

Z całą czwórką wójt Fila podpisał umowy - zlecenia, z określonym zakresem obowiązków, wśród których znalazł się i taki: "W przypadku niezrealizowania zlecenia w terminie, wykonania go wadliwie lub w sposób nienależyty Zleceniodawca ma prawo do pomniejszenia wynagrodzenia lub anulowania zlecenia bez odszkodowania".

"Nienależyte wykonanie" zlecenia kosztowało budżet gminy kilkadziesiąt tysięcy złotych, ale nikomu włos z głowy za to nie spadł.
Zastrzegający anonimowość radny raniżowski tak uzasadnia skład tego zespołu:

- Koordynatorem projektu miała zostać inna osoba, miała odpowiednie predyspozycje, ale to państwo Indykowie mieli w tej kwestii najwięcej do powiedzenia - tłumaczy. - Bo partnerem urzędu gminy w tym projekcie jest Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Oświaty, Kultury, Sportu w Raniżowie, a jego prezesem jest Marian Indyk, mąż pani Haliny i ojciec Krzysztofa.

Sam jest w gminie radnym. Kontrolerom Regionalnej Izby Obrachunkowej, którzy pytali o kompetencje i uprawnienia koordynatora projektu i jego kompetencje w wyborze wykonawcy projektu, wójt Fila tłumaczył:

- Pan Krzysztof I. posiadał doświadczenie w zakresie informatyki. Nie otrzymywał dodatkowego wynagrodzenia (za udział w komisji rozstrzygającej przetarg - red.), gdyż był zatrudniony w kadrze projektu i wykonał to w ramach swego podstawowego wynagrodzenia, wynikającego z umowy-zlecenia.

W kadrze projektu - zgodnie z wnioskiem, w ramach którego koordynator miał być wyznaczony przez stowarzyszenie, będące partnerem w projekcie. I to ostatnie zdanie ma szczególne znaczenie.

Marian Indyk przyznaje, że stowarzyszenie, któremu prezesuje, było współpartnerem projektu. Choć nie do końca jest tak, że dzięki stowarzyszeniu jego syn został kierownikiem projektu.

- Jedynie w pewnym sensie - dodaje. - Były propozycje, Krzysztof spełniał wymagania, skończył informatykę, ale trudno mówić, że dostał się do kadry z inicjatywy stowarzyszenia. Faktem jest, że stowarzyszenie odpowiadało za część projektu.

A żonie Halinie - zapewnia - powierzono odpowiedzialność za rozliczenie projektu wcale nie w wyniku powiązań rodzinnych, ale dlatego, że wówczas pracowała w księgowości w urzędzie gminy.

Jakoś to będzie

Entuzjazm był duży, kiedy Władza Wdrażająca Programy Europejskie przyznała gminie ponad 800 tys. unijnych i krajowych złotych, budżet gminy miał do tego interesu dopłacić zaledwie 121,5 tys. zł.

Trzy firmy stanęły do przetargu na dostarczenie urządzeń do odbioru Internetu drogą Wi-Fi, dwie odpadły ze względów formalnych, wygrała ta ze Straszydla. Radość trwała, dopóki nie doszło do rozliczeń projektu.

Najpierw WWPE przysłała do raniżowskiego urzędu gminy monit, by gmina zwróciła niemal 10 tys. zł z powodu nieterminowego rozliczania dotacji. Za rozliczanie odpowiedzialne były Halina Indyk i Monika Stopińska-Pacyna.

Po pierwszym przyszedł drugi cios finansowy, bo WWPE połapała się, iż samo sformułowanie warunków przetargu odbyło się z naruszeniem prawa o zamówieniach publicznych.

Otóż urzędowi gminy nie wolno było we wniosku przetargowym napisać, że od dostawcy chce konkretnie oprogramowania Windows 7 i Microsoft Office 2010, bo prawo zabrania wymieniania znaków towarowych. Co podkreśliwszy, WWPE odebrała gminie około 50 tys. zł z przyznanej dotacji.

Za sformułowanie wniosku odpowiedzialny był Stanisław S.

Długo potem na kulisy internetowej operacji w Raniżowe natknęli się kontrolerzy RIO i zapytali wójta Fili, dlaczego osoby odpowiedzialne za realizację projektu, więc specjalista do spraw rozliczeń i specjalista do spraw zamówień publicznych, którzy za swoje funkcje byli wynagradzani, nie zostały obciążone kosztami swoich niedbałości.

- Osoba zajmująca się rozliczeniami, specjalista do spraw zamówień publicznych oraz osoba odpowiedzialna za realizację projektu nie zostały ukarane finansowo, lecz tylko nagana ustną - tłumaczył się wójt Raniżowa. - Dodatkowo dokonano zmiany specjalisty do spraw rozliczeń. Osoba, która się tym zajmowała, złożyła rezygnację, a tę przyjęto.

Rzeczywiście - ostatniego dnia marca 2012 roku rezygnację z funkcji złożył Krzysztof I., w Święto Pracy tego samego roku jego matka - Halina Indyk.

Miesiąc później wójt powołał nowego koordynatora i nowego specjalistę od rozliczeń, Monika Stopińska-Pacyna pozostała kierownikiem projektu.

- Bo też nie byłam winna tych sytuacji - tłumaczy pani Monika. - Przypominałam pani Halinie, że ma liczyć wniosek, zwracałam uwagę panu Krzysztofowi, ale na pewne rzeczy nie miałam wpływu. Po ich rezygnacji mam taką kadrę, której nie mam nic do zarzucenia.

Nie potwierdza, by to stowarzyszenie, któremu prezesuje radny Marian Indyk, desygnowało Krzysztofa I. na stanowisko koordynatora projektu. I nie zaprzecza.

Gmina będzie musiała zwrócić

To jednak nie był koniec przykrych niespodzianek, bo WWPE doszukała się, że (była już) księgowa urzędu gminy korzystała z unijnych dotacji na budowę sieci internetowej w dość dowolny sposób.

- Po prostu "pożyczała" pieniądze z dotacji na Internet na inne cele, dopatrzyli się tego w Warszawie - wyjaśnia jeden z raniżowskich radnych. - Gmina będzie musiała zwrócić około 100 tysięcy z tych dotacji i pewnie jeszcze ze 30 tysięcy odsetek od tej kwoty.

Skarbnik gminy Maria Puzio nie chce wypowiadać się na temat działań swojej poprzedniczki i wstrzymuje się od potwierdzenia, że gminie grozi utrata kolejnych 100 tysięcy zł.

- Sprawa jest jeszcze w toku, nie ma ostatecznych wyliczeń, trwa korespondencja z Władzą Wdrażającą Programy Europejskie - uspokaja. - Ostatecznej decyzji jeszcze nie ma.

Program "niewykluczający Raniżowa z Internetu" kończy się ostatniego dnia grudnia. Ok. 200 rodzin korzystających dotychczas z nieodpłatnego, bo finansowanego z unijnego programu, dostępu do sieci niepokoi się, że od marca będzie musiało za to płacić.

- Nie będzie musiało - zapewnia Monika Stopińska-Pacyna. - Ogłosiliśmy przetarg na uruchomienie i czteroletnią dostawę Internetu w ramach ciągłości tego projektu. Koszty będzie pokrywać budżet gminy.

Za "błędy i wypaczenia", niekompetencję i politykę prorodzinną też płaci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24