Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak żyć długo i szczęśliwie? Oto tajemnica stulatków

Beata Terczyńska, Ewa Kurzyńska
Katarzyna Słysz z Przeworska, mimo iż właśnie stuknęło jej sto lat, wciąż zajmuje się domem, sama gotuje i uprawia grządki.
Katarzyna Słysz z Przeworska, mimo iż właśnie stuknęło jej sto lat, wciąż zajmuje się domem, sama gotuje i uprawia grządki. Krystyna Baranowska
Na Podkarpaciu żyje się najdłużej w kraju. Mamy dobre geny? A może to raczej zasługa trybu życia, świeżego powietrza i zdrowego jadła? Receptę na długie życie zdradzają nam stulatki z Podkarpacia.

Aż 183 stulatków i stulatek doliczył się na Podkarpaciu Urząd Statystyczny w Rzeszowie na koniec 2013 roku. Najwięcej, bo 20, żyło ich w Rzeszowie. Wśród powiatów w statystyce długowieczności przoduje rzeszowski - z liczbą 20 stulatków.

Dalej w tym niezwykłym rankingu plasują się: mielecki (13), jasielski (12), przemyski i brzozowski (po 10). Rzeszowskim rekordzistą wśród mężczyzn jest Tadeusz Wojdon, który 14 października skończył 104 lata.

Najstarszą rzeszowianką - jak ustaliliśmy w wydziale spraw obywatelskich - jest 106-letnia Zofia, urodzona w październiku 1908 r. Drugą najstarszą kobietą jest pani Helena urodzona w sierpniu 1910 r.

Codziennie naparstek nalewki z aloesu

Pana Tadeusza poznaliśmy, gdy świętował 102. urodziny. Minęły dwa lata, a on nadal jest w dobrej kondycji, choć niestety, już sam nie chodzi.

- Zazwyczaj dziadziuś leży, czasami siada na wózku. Przychodzi do niego rehabilitant, bo jednak dla zdrowia musi się on troszkę poruszać - mówi Jacek Adamowicz, wnuk 104-latka. - Zachował jednak jasność umysłu. Bez przerwy chciałby oglądać filmy przyrodnicze, najchętniej o dzikich, niedostępnych terenach i lasach, które tak kochał całe życie. Uwielbiał wycieczki na grzybobranie.

Wnuk opowiada, że senior rodu nadal czyta, a najbardziej zajmuje go tematyka historyczna i religijna, m.in. powstanie warszawskie, gen. Anders, biografie papieży. Nadal dużo pamięta, szczególnie z młodych lat i II wojny światowej. Jego sekretną receptą na dobrą kondycję jest codzienny naparstek nalewki. To mikstura z hodowanego w domu aloesu, czerwonego wina oraz miodu.

Pan Tadeusz, rocznik 1910, urodził się we wsi Wolica Ługowa jako dziesiąte dziecko Antoniny i Michała Wojdonów. Pomimo biedy w rodzinie był jednym z trzech synów, którzy ukończyli studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

W czasie wojny imał się różnych zawodów. Działał w AK. Razem z narzeczoną przygotowywali i wysyłali paczki dla więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Po wojnie pracował w rzeszowskim banku. Doceniano jego wiedzę, ale kierownicze stanowiska nie były mu dane. Jego wnuk opowiadał nam, że dziadek mógł zostać sędzią, bo po wojnie brakowało ludzi wykształconych, ale na drodze stanęła polityka.

- Nie przystał na warunek zapisania się do partii. Powiedział, że nigdy tego nie zrobi, bo nie mógłby być sędzią w sprawach politycznych. Jego koledzy z pracy śmiali się, pokazując palcami: "Możesz być taki wielki, a jesteś taki malutki". Był honorowy i dlatego go tłamsili. Wzywali na przesłuchania do Urzędu Bezpieczeństwa i na rzeszowski zamek.

Pan Tadeusz w małżeństwie przeżył 60 lat. Miał dwoje dzieci - syna i córkę. Dochował się 4 wnuków i 2 prawnuczek.

Wszystkiego po trochu, z umiarem

Katarzyna Słysz z Przeworska swoje setne urodziny obchodziła 16 lutego. Niejeden mógłby jej pozazdrościć świetnej formy, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Jest z natury osobą pracowitą i bardzo energiczną. Wychowała sześcioro dzieci, prowadziła dom, zajmowała się gospodarstwem.

- Pamiętam, jak o trzeciej w nocy mama wyrabiała ciasto na chleb. Chociaż miała wiele spraw na głowie, to w domu panował porządek, wszystko było zadbane - wspomina jej córka, 78-letnia Stanisława Wacnik.
Seniorka wciąż zajmuje się domem, sama gotuje, a nawet… uprawia warzywa.

- Mama do dziś interesuje się tym, co dzieje się na świecie, polityką, rolnictwem, wie, jakie są ceny zboża - dodaje.
Pani Katarzyna nie stosuje żadnej specjalnej diety. - Jada wszystkiego po trochu, z umiarem, ale najczęściej to, co jadano dawniej - wyjaśnia córka stulatki. - Mama zawsze była pogodna i lubiana przez ludzi. Ze względu na męża - słynnego kowala - nazywano ją panią majstrową. Była bardzo gościnna, co pozostało jej zresztą do dziś. Jeżeli ktoś ją odwiedzi, to zawsze znajdzie się dla niego herbata, ciastka, cukierki.

Humor pozwalał przetrwać

Zofia Liszcz ze Stykowa w powiecie rzeszowskim we wrześniu skończyła 101 lat.

- Przypuszczam, że przede wszystkim na tak długie życie miała wpływ jego jakość - ocenia Kazimierz Liszcz, syn 101-latki. - Mama zawsze była w ruchu, bardzo ciężko pracowała w polu, a było 14 hektarów do obrobienia, w sąsiedztwie rzek, sośniny i olszyny. Wcale się nie oszczędzała. Za młodu była osobą niezwykle wesołą. Miała dużo koleżanek, organizowały wesołe życie na wsi, potańcówki. Ojciec był szefem kapeli.

Syn śmieje się, że do tego umiała jeszcze pędzić samogon. Była przy tym bardzo gościnna. Nikogo głodnego nie wypuściła, każdemu pomogła.

- W czasie wojny pomagaliśmy partyzantom. Wielu z nich zawdzięcza mamie i między innymi mnie, że przeżyło okupację.
W jakiej jest teraz kondycji? - Po raz pierwszy w życiu w szpitalu była dopiero w zeszłym roku. Na kilka dni. Teraz zdrowie jej dopisuje, choć raczej już tylko leży.

Ciągle nie opuszcza jej humor. - Czasem przypomni jej się jakaś przyśpiewka. "O laboga, nie wytrzymom, wszycy mają, a jo ni mom. Wszyscy mają po kobicie, a jo ni mom całe życie" - śpiewała, gdy przyjechała telewizja.

Pani Zofia jest dowodem na to, że nie zawsze o długowieczności decydują geny. - Mama często powtarza, że jej rodzice szybko umarli i pewnie dlatego jej dane jest tak długo cieszyć się tym światem - mówi syn.

Jak cieszyć się dobrym zdrowiem na stare lata

Biologicznie zaczynamy starzeć się już przed 40. rokiem życia. O starości demograficznej mówimy od 60. roku życia.

- Starzenie się jest następstwem zmian degeneracyjnych i zanikowych w obrębie tkanek i narządów, a przede wszystkim - stopniowej utraty rezerw fizjologicznych. Dolegliwości związane z wiekiem u osoby zdrowej pojawiają się wyraźniej dopiero po 75. roku życia - wyjaśnia lek. med. Krzysztof Bońkowski, wojewódzki konsultant w dziedzinie geriatrii.
Większość z nas dożyje sędziwego wieku. Problemem jest już nie długość, ale jakość jesieni życia.

- Starość pomyślna to starość aktywna, bez ciężkich dolegliwości, a przede wszystkim - bez ciężkiej niesprawności i uzależnienia od opieki. Statystycznie osoba 60-letnia w Polsce ma przed sobą 20 lat życia. Niestety, tylko połowa tego czasu upływa w zdrowiu - dodaje doktor Bońkowski.

Dziś nie wystarczy szukać recepty tylko na długowieczność. Ważniejsze stało się, co zrobić, by dożyć setki w pełni sił.

- Obraz naszej starości zależy w mniejszym stopniu od predyspozycji genetycznych, w głównej mierze jest bowiem uwarunkowany czynnikami środowiskowymi. O własnej starości musimy myśleć już w młodości. Dieta śródziemnomorska, unikanie używek, aktywność fizyczna, umysłowa i społeczna, rozwijanie własnych pasji oraz regularna kontrola stanu zdrowia oraz efektywne leczenie chorób ostrych i skuteczna kontrola schorzeń przewlekłych - to najlepsza recepta na pomyślne starzenie się - nie ma wątpliwości Krzysztof Bońkowski.

Ważne, by w życiu znaleźć cel

Dr nauk humanistycznych Rafał Sztembis, psycholog i kardiolog, dodaje, że większą szansę na długowieczność mają osoby, które odnalazły sens życia:

- 10 lat temu dowiedli tego Japończycy. Przeprowadzili badania, w których wzięły udział osoby zdrowe oraz borykające się z pewnymi problemami zdrowotnymi. Wszystkim zadano pytanie: "Czy uważasz się za osobę, która odnalazła w życiu sens?". Tych, którzy odpowiedzieli twierdząco, zakwalifikowano do jednej grupy, pozostałych - do drugiej. Po latach sprawdzono, w jakiej kondycji zdrowotnej są uczestnicy badania.

Okazało się, że w grupie osób, które nie miały w życiu celu, znacznie częściej występowały choroby układu krążenia: nadciśnienie, zawał serca, udar.

Specjaliści nie mają wątpliwości: aby dożyć sędziwej starości w dobrej kondycji, trzeba dbać nie tylko o ciało. - Równie ważny jest rozwój duchowy i intelektualny, pielęgnowanie więzi z ludźmi. Nie bez powodu osoby długowieczne są często otoczone kochającymi ludźmi: dziećmi, wnukami, prawnukami - dodaje doktor Sztembis.

Jak pokazuje życie, na znalezienie swojej drugiej połówki nigdy nie jest za późno. W rzeszowskim urzędzie stanu cywilnego każdego roku na ślubnym kobiercu staje kilkanaście par, które wkroczyły już w siódmą, a nawet ósmą dekadę życia.

- Kilka lat temu udzielałem ślubu panu, który parę dni wcześniej skończył 100 lat. To był emerytowany wojskowy. Wybranka była od niego młodsza o 30 lat. Była to bardzo ciepła i wzruszająca uroczystość - przyznaje Jerzy Wiktor, kierownik USC w Rzeszowie.

Rzeszowski urząd statystyczny ma prognozy, jak to będzie z długowiecznością w kolejnych latach: - W 2035 r. na Podkarpaciu mężczyźni będą średnio żyli 79,5 roku, czyli - podobnie jak w woj. małopolskim - najdłużej w Polsce - wylicza Marek Tomczyk z urzędu statystycznego. - Kobiety - 85,7 roku, co daje nam 2. miejsce, tuż po Podlasiu.
***
Co najmniej stu lat życia życzymy naszym Czytelnikom. Ponadto, aby przebiegało ono w dobrym zdrowiu i samopoczuciu, w gronie kochających osób.

Współpraca: Michał Okrzeszowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24